niedziela, 30 września 2012

NOWE. "Different addictions". Rozdział 2. (DA)

Stałam właśnie w szatni, gdy zimne dłonie Louisa spoczęły na moim karku.

- Jesteś spięta. - szepnął naciskając mocniej, a ja wcale się nie opierałam. Jego opuszki palców delikatnie masowały moją szyję, zapach wody kolońskiej stopniowo docierał do moich nozdrzy, a nogi na dziesięciocentymetrowym obcasie były już lekko sine i obolałe. Po całej nocy za barem nie trudno o takie efekty. Dzięki uprzejmości Louisa, o ile mogę to tak nazwać, po kilku minutach poczułam znaczne odprężenie..

Podziękowałam mu buziakiem w policzek i przekręciłam kluczyk w swojej szafce. Nie miałam pojęcia, co o tym myśleć. Nie miałam pojęcia, czy gesty nowego pracownika mają jakieś głębsze znaczenie. Ponadto w mojej głowie nadal siedział lokaty piosenkarz. A żeby jeszcze nie było za mało to po powrocie do domu czekała mnie kolejna sprzeczka z ojcem. Wspaniałe życie, prawda?

Nagle do pomieszczenia wpadł Zayn i z przerażeniem oznajmił, że jego matka miała wypadek, co znaczyło tyle, iż natychmiast musi jechać do szpitala. Przytuliłam go na pożegnanie i zostałam sama.. z Louis'em. Przynajmniej tak mi się wydawało.

Było już bardzo późno. Impreza urodzinowa Nick'a przedłużyła się o kilka godzin z racji tego, że ludzie świetnie się bawili. Od czasu do czasu zerkałam na Harry'ego z nadzieją, że odwzajemni spojrzenie, ale nic podobnego nie miało miejsca.

Teraz pozostało nam posprzątać bałagan, ogarnąć salę i spisać mini-sprawozdanie. Zwykle, gdy Malik miał jakieś ważne sprawy do załatwienia robiłam to sama. Dziwne było to, że przy Tomlinsonie czułam się na prawdę swobodnie. Znałam go przecież zaledwie jeden dzień.

- Przebiorę się i przyjdę - mruknęłam do Lou, który opuszczał szatnię. Skinął głową na znak zgody i zamknął za sobą drzwi. Opadłam na krzesło i przez kilka minut nie docierało do mnie nic. Dopiero po chwili usłyszałam, że ktoś naciska na klamkę.

- Louis, mówiłam, że zaraz przyjdę - fuknęłam zdenerwowana.

- Louis ? - głos chłopaka nie należał do mojego współpracownika. Podniosłam wzrok, a moje oczy napotkały parę seledynowych tęczówek i najpiękniejszy uśmiech na świecie.

- Mój kolega. - odparłam, nie wiedząc nawet dlaczego mu się tłumaczę. - Ale jakie to ma znaczenie?
 
Loczek podszedł bliżej.. i bliżej.. i bliżej zmniejszając odległość między naszymi ciałami do minimum.

- Co mówiłaś? - szepnął przejeżdżając kciukiem po moim policzku. Spuściłam wzrok, ale on uniósł mój podbródek nucąc cicho pod nosem jakąś piosenkę.

- Harry.. - próbowałam brzmieć  w miarę spokojnie.

- Melisa, to nie tak, że mieszam się w Twoje życie, ale te siniaki na rękach wcale nie wyglądają dobrze.

Ku mojej radości nie musiałam odpowiadać, bowiem do pomieszczenia przybiegł Louis oznajmiając, że mamy mało czasu. Nie pozostawało nic innego jak zabrać się do pracy. Nie mam pojęcia, gdzie podział się Styles. Wyszedł bez uprzedzenia, ale może to i lepiej..

Kiedy skończyliśmy było już nad ranem. Pierwsze promienie słońca przebijały się przez ciemne chmurki. Marzyłam tylko o tym by dotrzeć do domu bez żadnych kłopotów. Tommo opuścił lokal pierwszy, a ja jak zawsze zostałam by wszystko dobrze pozamykać. Skierowałam się na sąsiedni parking i rzuciłam torebkę na maskę auta w poszukiwaniu kluczyków.

- Kurwa - mruknęłam sama do siebie przerzucając przez palce kolejne drobiazgi. Portfel, tabletki, telefon. Wszystko tylko nie to, czego akurat potrzebowałam. Wtedy do moich uszu dotarł czyjś głos.
 
- Podwieźć Cię?

- Co tu robisz? Myślałam, że już dawno wyszedłeś. Dzięki, ale poradzę sobie. - odparłam szorstko, a na twarzy Harry'ego pojawił się smutek.

- Czekałem na Ciebie. Mel, jest szósta nad ranem, jest zimno, zaraz zacznie padać, a Ty nie możesz znaleźć klucza. - odpowiedział, a ja zaśmiałam się pod nosem. Był uroczy.

- Okej, umowa stoi. Ale prosto do domu. - mruknęłam zsiadając z maski mustanga.

Musieliśmy przespacerować się kawałek, bo Styles zostawił samochód na prywatnym parkingu. I wtedy zaczęło padać..

Miałam na sobie tylko tunikę z krótkim rękawem. Deszcz był co raz bardziej intensywny, a moje mokre włosy wołały o ratunek. Harry zatrzymał się, zdjął marynarkę i okrył nią moje ramiona.

- Nie trzeba.. - mruknęłam widząc jego zatroskaną twarz.

- Shhhh, zmarzłaś - jęknął loczek poprawiając przyklejone do mojego czoła kosmyki włosów.
_

Obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi.

- Kiedy wróciłaś? -  tata brzmiał inaczej niz zwykle. Nie był pijany.

- Po szóstej.

- Śniadanie na dole, ja wychodzę do pracy. Mama dzwoniła..

- Po co? - krzyknęłam zrywając się z łóżka.

- Chciała.. - zaczął, ale przerwałam zdanie zatykając mu usta.

- Nie interesuje mnie ona. - odparłam nerwowo i opuściłam pokój.

Tata wyszedł, a ja zajęłam jedno z krzeseł kuchennych i powoli przeżuwałam ciepłe jeszcze tosty. W mojej głowie pojawił się skrót wszystkich wydarzeń, zaraz po tym jak zgodziłam się, aby Harry odwiózł mnie do domu. Długo rozmawialiśmy, wydawał się równie nieśmiały, jak ja. To było zaskakująco dziwne. Później próbował mnie.. pocałować. Z tego natłoku myśli wyrwała mnie wibrująca komórka.

Nieznany numer.

- Halo? - mruknęłam niezbyt chętna na rozmowę z nieznajomym.

- Lisa, tu Louis. Masz dzisiaj wolne.. szef.. - nie dokończył, bo wybuchnęłam dzikim śmiechem. Nie lubiłam mieć dni wolnych. Miałam wtedy zbyt dużo czasu na analizę swojego życia.

- Zabawne. - odparłam.

- Co w tym takiego? Max uważa, że powinnaś odpocząć. Jak wróciłaś do domu? Twój mustang stoi na parkingu..

- Harry mnie odwiózł.

- Ten nieodpowiedzialny dzieciak z burzą loków na głowie?

- Nie twój interes. - jęknęłam.

- Melisa, on jest.. - nie usłyszałam do końca słów Tomlinsona, bo z nerwów wcisnęłam czerwoną słuchawkę.

~

- Zayn? Zayn do cholery gdzie Ty trzymasz ten telefon? Nagrywam się piąty raz. Weź w końcu odezwij się, bo nie wiem co mam robić.

Po kilku minutach usłyszałam dzwonek do drzwi.

- Malik? - zdziwiło mnie jego przybycie.

- Przepraszam Melka, z mamą jest nie najlepiej. - szepnął wtulając się we mnie.

- Zani, spokojnie.. na pewno będzie dobrze. - próbowałam dodać mu otuchy. - Mów wszystko po kolei.

W ten oto sposób spędziliśmy ponad godzinę na przyjacielskiej wymianie spostrzeżeń. Mulat opowiedział mi całą historię oraz przebieg wypadku, ja wspomniałam trochę o Lou i Harrym. Zawsze mogłam na niego liczyć. Nigdy nie posiadałam prawdziwej przyjaciółki, a jeżeli w ogóle takowa pojawiała się na horyzoncie to równie prędko z niego znikała. Byłam dotychczas chodzącym nieszczęściem i wcale nie dziwne, że matka od nas odeszła.

Postanowiłam pojechać do klubu mimo, że Max dał mi dzisiaj dzień wolny. Tata pracował, a ja nie planowałam spędzić całego dnia przed telewizorem. No i skrycie marzyłam o tym, by znów spotkać lokatego piosenkarza. Nie wiedziałam, czy są na to jakieś szanse, ale podobno nadzieja umiera ostatnia.

Wciągnęłam na tyłek legginsy, założyłam jakiś top, ramoneskę i odpowiedni buty i byłam gotowa do wyjścia. Mój samochód znajdował się nadal na parkingu, więc na całe szczęście mogłam zabrać się z Malikiem.

Gdy dojechaliśmy na miejsce w lokalu znajdowało się zaledwie kilka osób. Był to jeden z tych dni, kiedy ruch nie wzrasta z prędkością światła. Louis od razu nas zauważył i odkładając kufel na swoje miejsce wyszedł nam naprzeciw.

- Melisa musimy porozmawiać. - odparł bez jakiegokolwiek przywitania.

- Nie wtrącaj się. - odburknęłam i wyminęłam go ogromnym łukiem.

Malik tylko poruszył ramionami i nic się nie odezwał. Był wykończony sytuacją matki, dlatego nie chciałam obciążać go jeszcze swoimi problemami. Zajęłam jeden z hokerów podczas, gdy Zani stanął za barem.

- A temu o co chodzi ? - spytał widząc jak Tomlinson posyła mi dziwne spojrzenie.

- Nie wiem - skłamałam wystukując palcami rytm piosenki śpiewanej poprzedniego wieczora przez Stylesa.

- Ej znam to! - krzyknął uradowany Malik przytrzymując moja dłoń. - Ten przyjaciel Nick'a to śpiewał, prawda?

- Um, możliwe. - ponownie skłamałam udając niezainteresowana lokatym przystojniakiem.

- Melisa widzę, że coś jest na rzeczy. - oznajmił, ale po chwili jego usta otworzyły się, a oczy nie mogły uwierzyć w to co widzą.

- O co chodzi? Malik? Dlaczego tak patrzysz? - jęknęłam z przerażeniem, ale po chwili poczułam na swoim ramieniu czyjąś rękę.

Odwróciłam głowę, a moje źrenice zarejestrowały dobrze znaną mi postać. Wyglądał cudownie. Jasne, nienagannie wyprasowane spodnie, biała koszula i marynarka. Ideał. Przywitał mnie buziakiem w policzek, co sprawiło, że okrutnie się zawstydziłam. Mój przyjaciel widząc zamieszanie zniknął z pola widzenia. Jedynie w drugim kącie baru krzątał się podirytowany Louis.

- Miałem nadzieję, że Cię tu znajdę. - odezwał się, a ja poczułam stado motyli.

- Miło z Twojej strony. - szepnęłam i wskazałam mu, aby zajął miejsce obok.

Zamówiliśmy po drinku, a rozmowa toczyła się sama. Wszystko było by w porządku, gdyby nie wszędobylski Lou. Powoli zaczynał mnie denerwować.

- Przepraszam za wczoraj, to nie tak, że tylko chciałem Cię pocałować..  - zaczął Harry, a ja przyjęłam postawę obronną. - To znaczy chciałem, ale... nie tylko o to mi chodziło.

Chłopak nieco się zmieszał, ale wyczułam, że ma naprawdę dobre intencje.

- W porządku Harry, jest okej. - oświadczyłam z uśmiechem prosząc Zayn'a o kolejnego drinka.

Nagle ku mojemu zaskoczeniu pojawił się przed nami Tomlinson Zerknął na Stylesa z okropną pogardą, po czym zwrócił się się do mnie:

- Max mówił, że masz brać się do pracy.

- O czym ty mówisz Louis? Sam mówiłeś, że mam dziś wolne.. - odpowiedziałam w miarę spokojnie nie dając się wyprowadzić z równowagi.

- Mała zmiana księżniczko. - odszczekał nowy, a ja zauważyłam, że Styles lustruje go piorunującym wzrokiem zaciskając ze złości pięść.

- Jakiś problem? Melisa chyba jasno powiedziała, że ma dziś wolne. - wtrącił się do rozmowy mimo, że go o to nie prosiłam. Uznałam, że nawet w tak konfliktowej sytuacji jest słodki.

- Może pochwalisz się jej... - krzyknął Louis popychając Harry'ego.

- Zamknij się. - odburknął mój towarzysz i pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia.

Całemu zdarzeniu przyglądał się Malik. Był równie zmieszany, jak ja. Nie miałam pojęcia o co chodzi i czym miał mi się pochwalić Harry, ale miałam zamiar rozwiązać tę dziwną zagadkę.

13 komentarzy:

  1. łohohooh :D Nie mogę sie doczekać kolejnego ! Ciekawe o co chodziło Louisowi. Jejku jejku jejku ! zakochałam się w tym opowiadaniu !
    @Im_A_Friut

    http://life-by-susannah.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się! I to nawet bardzo :D
    Zaskakujesz mnie tym wszystkim. I o co chodzi z tą sprawą z Harry'm?
    Czekam na kolejny!
    Buziaki <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne! <3 Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, to opowiadanie jest genialne!
    P.S. dziękuję za powiadomienie i zapraszam do siebie : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem ciekawa co ukrywa Harry. Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. ooo podoba mi się coraz bardziej :D i jest zagadka :) lubię to! nie mogę się doczekać następnego :D
    -Na pewno nie Barack Obama

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzyma w napięciu! Zajebiste jak zwykle! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Dodaj już kolejną część proooooszę :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli możesz to mnie powiadamiaj o nowym rozdziale ! To opowiadanie jest świetnee ! <3

    @julsonn

    OdpowiedzUsuń
  9. czekam z niecierpliwoscia na nowy.
    jaki sekret ukrywa Harry?

    OdpowiedzUsuń
  10. WoooHoooo !!!!
    Kolejne genialne opowiadanie ! Kocham Cię dziewczyno za takie rzeczy !!! Mam nadzieję,że akcja będzie się ciągła dalej i być może kontynuujesz również Haly,bo to zakończenie w ogóle nie pasuje do Całej fabuły...Ale i tak je kocham więc proszę i mówię to w imieniu tych setek ludzi,który nabili Ci już około 35 tysięcy wejść nie rezygnuj i pisz dalej bo Ty masz naprawdę ogromny talent, który aż szkoda by było zmarnować :) Na prawdę - wiele osób czerpie ogromną przyjemność z czytania tych cudeniek :) Pamiętaj,że ten blog to ogromny sukces !!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dawaj nowy rozdział ;pp . xD Pliskaa ; *** .

    OdpowiedzUsuń