sobota, 26 maja 2012

Imagine Australia 19/26 ♥

Rozdział 19.

Nie odpowiedziałaś na zadane pytanie. Wyrwałaś się z objęć Harry'ego i siadając na panterkowym kocu chwyciłaś w dłonie pamiętnik. Pamiętnik pachnący waszą miłością. Przesiąknięty wspomnieniami niegasnącego dotychczas uczucia. Silnie naszpikowany gamą różnorodnych emocji. Odzwierciedlający cały kalejdoskop pragnień. Pragnień, które nie dawały o sobie zapomnieć. Pragnień, które mogłaś zrealizować jedynie z udziałem jego obecności, dotyku, zapachu. Potrzeba czułości ogarniająca twe poranione serducho rosła z każdym dniem co raz bardziej, z każdym dniem, który spędzałaś bez Harry'ego o stokroć mocniej.Co prawda mieliście za sobą zaledwie trzy doby samotności, ale ta rozłąka porównywalna była do wieczności. Podniosłaś leżący w trawie ołówek i zaczęłaś kreślić kolejne kreski na swoim rysunku. Styles stał zdezorientowany twoim zachowaniem. Nie wiedział co ma uczynić. Na jego twarzy malowała się niepewność. Z obawy o reakcję na każde słowo bał się cokolwiek powiedzieć. Przysiadł obok Ciebie i spytał drugi raz: "kochasz?", a w jego oczach pojawiły się łzy. Twoje milczenie wywoływało właśnie takie skutki. Chłopak martwił się, że za chwile usłyszy niezbyt przyjemną odpowiedź. "Lily! No powiedz coś" - dodał po chwili. Nadal panowała dziwna cisza, która jak zdawało się Harry'emu wcale Ci nie przeszkadzała. Ale to nie tak. Dopiero kiedy postawiłaś ostatni rys na swoim szkicu odezwałaś się. Mówiłaś w sposób chaotyczny i nieuporządkowany. Miotały tobą skrajne emocje. Uczucie rozdarcia potęgował widok zachodzącego słońca. " Kiedy odjeżdżałam.." - zaczęłaś, a Harry uniósł wysoko brwi, patrząc głęboko w twe tęczówki otoczone grubymi, długimi rzęsami. " [kiedy odjeżdżałam..] spotkałam pewną kobietę, która uświadomiła mi coś ważnego. " - dokończyłaś zdanie. Styles nie rozumiał do czego zmierzasz. Co takiego odkryłaś dzięki owej kobiecie i jaki miało to związek z nim?Czy chciałaś od niego odejść? Takie właśnie myśli pojawiły się w głowie przystojnego loczka. " Kiedy człowiek staje na rozstaju dróg i nie potrafi wybrać odpowiedniej ścieżki, która mogłaby pomóc dotrzeć mu do wymarzonego celu, prosi Boga o anioła. O kogoś kto mimo wszystko ukaże mu, że oprócz tej jednej ciasnej drogi, istnieje szereg innych, o wiele szerszych i łatwiejszych do przebycia. Ta staruszka, była właśnie takim aniołem. Rozumiesz?" - spytałaś, a Hazza zakrył rękoma oczy. Nie chciał, żebyś widziała jak płyną mu z nich łzy. Ale i tak o tym doskonale wiedziałaś. Był bardzo wrażliwy. Ale to przecież on uczynił coś złego nie ty. Przetarł delikatnie spojówki i zwrócił swój wzrok w twoją stronę. "Rozumiesz?" - krzyknęłaś w ramach powtórzenia. Harry złapał Cię delikatnie za nadgarstki. Czułaś ujmujące ciepło bijące z jego dłoni. Serce zaczęło stukać mocniej. " Odchodzisz, tak? Nie kochasz mnie już, prawda?" - usłyszałaś w odpowiedzi. Zagotowałaś się w środku. Zacisnęłaś mocno pięści i biłaś z całej siły w jego klatkę piersiową płacząc przy tym, już po raz kolejny tego wieczoru. Lokaty znów objął Cię i próbował uspokoić, ale nie dawałaś za wygraną. " Jak możesz tak mówić?!" - krzyczałaś głośno. W pobliżu nie było nikogo kto mógł wam przeszkodzić. "Jak możesz..! " - padło po raz drugi, potem trzeci i czwarty z twoich dużych, malinowych ust. Jednak z każdym razem o ton ciszej.. Przytuliłaś się do wyrzeźbionego torsu Harryego. On delikatnie jeździł ręką po twoim policzku. Kiedy w końcu się uspokoiłaś, a emocje trochę opadły otworzyłaś pamiętnik. Pokazałaś Styles'owi rysunek. " Jak możesz mówić, że Cię nie kocham? Jak możesz w ogóle tak myśleć? Pamiętasz jak na początku Ci wspominałam, że jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała w życiu? Teraz nie. " - powiedziałaś i zamilkłaś. Chłopak zamarł i zdębiał. Poczuł się chyba urażony, bo wypuścił twe chude ciałko ze swych objęć. Spojrzałaś na niego z uśmiechem. " teraz nie, bo teraz jesteś właśnie MOIM ŻYCIEM, całym życiem" - dokończyłaś zdejmując tym samym ogromny ciężar z serca Harry'ego. Na nakreślonym przez Ciebie szkicu widniał jego wizerunek. Uwielbiałaś rysować. Idealnie odzwierciedliłaś każdy szczegół. Wszystkie loki był na swoim miejscu, jego szeroki i szczery uśmiech oraz piękne oczy ujęte zostały w sposób wręcz nieprawdopodobny. Mimo, że obrazek był szary to wywoływał pozytywne odczucia. Hazza cmoknął Cię w policzek.. "Przepraszam Lily.. przepraszam Cię bardzo za to, co zdarzyło się wtedy i za wszystko co zrobiłem..przepraszam" - mamrotał pod nosem chłopak całując delikatnie twoją szyję. Poczułaś się znów szczęśliwa. Nie trzeba było wiele by wzmógł twój rytm serca. Wystarczyła jego obecność. Tęskniłaś, okropnie tęskniłaś.. Dzień bez Harry'ego to jak niebo bez słońca. Pochmurne i nieprzyjemne. To właśnie ten zakręcony chłopak był twoim słońcem. Przez życie łatwiej idzie się razem. Zwłaszcza jeśli ma się kogoś kto jest tego godny. Przed tobą jeszcze kilka sytuacji, w których będziesz miała okazję doświadczyć prawdziwej troski i pomocy ukochanego. Przytuliłaś się teraz do niego bardzo mocno, a on owinął was kocem. Siedzieliście oparci o pień wierzby wpatrując się w gasnące już na niebie słońce. Wieczór był ciepły i cichy. Gdzieniegdzie na niebie widniały małe chmurki. Ptaki rozkosznie ćwierkały, a wy nie potrzebowaliście już niczego więcej do szczęścia. Wybaczyłaś mu. Zbyt mocno go kochałaś, by tego nie uczynić. Nie obawiałaś się jakiejś chorej samotności czy braku bliskiej osoby. Po prostu go kochałaś. " Staruszka miała rację" - wyszeptałaś do Harry'ego przygryzając jego wargi. Dawno nie czułaś tego smaku. Smaku miłości. Miłości, której nie zamieniłabyś na żadną inną. Przystojniak delikatnie wpił się w twoje malinowe usta. Wtedy to już totalnie odleciałaś. " A co takiego dowiedziałaś się od naszego anioła?" - spytał. "To już moja tajemnica" - odpowiedziałaś cicho i zamknęłaś jego usta słodkim pocałunkiem. Błogi stan przerwał dźwięk sms'a dochodzący z kieszeni bluzy Hazzy. "To Lou" - oznajmił na widok  pytającego wzroku. "Miałem dać znać. Zapomniałem. Moment, tylko przedzwonię do niego" - dodał przystawiając telefon do ucha. "Louis.. Boże, zostawiła mnie.. " - padło z ust Harry'ego, a w słuchawce usłyszeliście krzyk. " No po prostu.." - kontynuował udawanym ' zrozpaczonym' głosem Styles."Ale jak to? Lily? Przecież ona Cię kocha! - wymamrotał Boo Bear, a wy oboje wybuchliście śmiechem. Zwijałaś się z powodu bólu brzucha, a Harry wyjaśnił całą sprawę przyjacielowi. "Już Ci nie uwierzę w nic! Bawcie się dobrze, tylko grzecznie mi tam!" - usłyszeliście w odpowiedzi. Po zakończeniu konwersacji jeszcze przez chwilę nie mogliście opanować śmiechu. Mina Tomlinsona musiała być bezcenna.. Wróciliście do gorących, zachłannych pocałunków, które namawiały do dalszych działań. Nie udało Wam się przecież w samolocie. Teraz nadszedł czas, aby to dokończyć. Zielonooki wziął Cię delikatnie na ręce i niósł w kierunku drewnianej chatki. Znów czułaś się jak księżniczka. Chłopak kopnął nogą ciężkie drzwi, które odsłoniły mu gustowny wystrój domu. Rzucił Cię delikatnie na łóżko i zaczął ściągać ubranie zaczynając od górnej części garderoby. Opuszki jego palców powędrowały w stronę brzucha, delikatne ruchy wywoływały dreszcze na twoim nagim ciele. Uwielbiałaś sposób w jaki doprowadzał Cię do ekstazy. Czułaś jego ciężki oddech i nadchodzące chwile spełnienia. Subtelnie pocałowałaś w usta bawiąc się jego językiem na wszystkie strony. Zauważyłaś, że Harry tak samo mocno jak Ty pragnie tego, co miało się zdarzyć już za chwilę.. Uniosłaś ciało, by pomóc Styles'owi ze ściągnięciem dolnej części bielizny. Czarna i do tego koronkowa - jego ulubiona. Zawsze taką zakładałaś, kiedy czułaś nadchodzące zbliżenie z ukochanym. Usta Hazzy w uroczy sposób spoczęły na twoim wzgórku łonowym.. jednak ten mały całus spotęgował emocje. Chłopak nie chciał doprowadzać Cię takim działaniem do końca, dlatego przerwał. Teraz to Ty leżałaś na górze. Przejęłaś inicjatywę. Najpierw zdjęłaś mu t-shirt , który jak uznałaś był tylko zbędny. Loczek uśmiechnął się pod nosem. Czułaś satysfakcję. "Lily, kocham Cię" - usłyszałaś pośród ciszy, przepełnionej ciężkimi oddechami i masą uczucia. Teraz to na twojej twarzy zagościł promienny uśmiech. "Ja.. ja Ciebie też kocham!" - odpowiedziałaś po czym rozpięłaś swój stanik. Nie minęła minuta, a wylądował on na twarzy Harry'ego, który patrzył na twój biust z ogromnym pożądaniem. Usiadłaś na nim okrakiem. Poczułaś, że rośnie mu napięcie w spodniach. Przejechałaś ręką po jego kroczu. Zarumienił się. Wypieki, które pojawiły się na jego liczkach cudownie kontrastowały z cerą. Musnął Cię ustami w brzuch podnosząc głowę. Jego tors był ewidentnie jednym z najprzyjemniejszych widoków podczas takiej zabawy. Harreh złapał w dłonie twe delikatne piersi. Zdecydowanie masował je i ugniatał powodując tym samym przyspieszenie rytmu twego serca.. Nie byłaś mu dłużna, wodziłaś swymi rękoma po jego klacie.. zakreślając ogromne łuki i spirale.W tym namiętnym akcie doprowadzaliście się do szaleństwa. Każdy gest, każdy ruch był wyjątkowy. Zmieniliście pozycje. Teraz czułaś oddech Harry'ego na swojej twarzy. Chłopak spojrzał Ci głęboko w oczy i delikatnie pocałował w nosek. To było takie urocze. Zawiesiłaś ręce na jego szyi i przyciągnęłaś jeszcze mocniej do siebie. Wasze ciała idealnie ze sobą współgrały. Od zrobienia TEGO dzielił Was zaledwie mały kroczek, ale woleliście stopniowo docierać do celu.. chłopak muskał ustami każdy centymetr twojego ciała. Był jak zawsze subtelny i opanowany. Jego wargi czule dotykały twojej gładkiej skóry. Czułaś wielką rozkosz, ale chciałaś więcej. Hazza pieścił twoje uda szepcząc Ci do ucha miłe słówka. Jak ten kretyn mógł pomyśleć, że chcesz go zostawić? Jest niezastąpiony, idealny i wyjątkowy, a wady.. wady ma każdy. Porozumiewaliście się bez słów. Bezpieczeństwo jakie czułaś przy Harry'm było nie do opisania. Słodycz uczucia zalewała twe serce z każdym jego spojrzeniem, każdym dotykiem czy słowem.. Gdy lokaty przystojniak powrócił do górnej części twojego ciała przeszły Cię dreszcze. Przygryzał teraz delikatnie twoje piersi doprowadzając tym czasem do cienkiej granicy spełnienia. Miałaś świadomość, że to kolejny raz z Hazzą, ale mimo wszystko nadal czułaś się jak podczas tej pierwszej nocy hotelowej. Robiłaś się już co raz bardziej gorąca. Kropelki potu spływały powoli po twoim czole. Nie chciałaś być dłużna Harry'emu. Obróciłaś go na plecy i zaczęłaś delikatnie całować, a później ssać jego wargi. On sapał cicho. Przeszłaś do rzeczy. Ujęłaś jego 'kolegę' w dłonie i patrząc z jego oczy wykonywałaś najpierw powolne, później co raz szybsze ruchy. Miałaś świadomość, że Harry długo na to czekał. Nigdy wcześniej tego nie robiłaś, więc liczyłaś na to, że wszystko pójdzie dobrze. Na twarzy twojego ukochanego malowała się ogromna rozkosz, co świadczyło o powodzeniu akcji. Uczucie było niesamowicie przyjemne, bo Styles zwijał się już z radości. Twój miękki język zataczał delikatnie koła. Jęki lokatego stawały się głośniejsze, a oddech płytszy. Czułaś, że powoli dochodzi. Złapał Cię za włosy i przyparł mocniej do swojego członka. Ledwo pochłaniałaś jego kolegę. To musiało wyglądać na prawdę podniecająco. Czułaś ogromną satysfakcję. Harry nie chciał kończyć waszego aktu w ten sposób, więc przerwał zabawę. Położył Cię delikatnie na poduszkę i rozłożył nogi. Jego język wyprawiał niesamowite rzeczy. Teraz to Ty zmagałaś się z silną rozkoszą. Harry trzymał kołdrę, ściskał ją. Moment potem niespodziewanie wszedł w ciebie. Poczułaś lekki ból, ale już po chwili sytuacja się ustabilizowała. Bylo wspaniale. Jego namiętne pchnięcia przyprawiały Cię o skurcze. Czule, ale zdecydowanie doprowadzał Cię do szału. Krzyczałaś z całej siły. Dobrze, ze nikogo nie było w pobliżu, bo mógłby pomysleć, że w chatce dzieją się dziwne rzeczy. Zwinne palce Styles'a znów skierowały się w stronę twojego obfitego biustu. Uwielbiałaś takie pieszczoty. Wzmagały emocje podczas stosunku. Chłopak narzucił szybsze tempo. Powoli zaczynało brakować Ci oddechu, spazmy rozkoszy rozlewały wasze nagie ciała. Pragnienie bycia blisko znów zostało zrealizowane. Kochałaś go tak mocno, że nawet najmniejszy sposób zbliżenia okazywał się genialny. Podczas, gdy przystojniak nadal wjeżdżał w Ciebie przyssałaś się do jego ust. Wasze wargi pochłaniały się wzajemnie. Zachłanne pocałunki dopełniały tylko ekstazę. Niczego więcej do szczęścia. Takich uniesień ostatnio wam brakowało. Po przygodzie w samolocie czuliście nie dosyt, a teraz zostało to spełnione. Jeszcze kilka razy zmieniliście pozycje, aż w końcu ciepło rozlało się po twoim ciele. Harry doszedł, ty również. Szczytowaliście w jednym czasie. Znowu zatraciliście się w namiętnym pocałunku. Drapałaś plecy Harry'ego, a on gładził twe piersi. Leżeliście jeszcze przez chwilę ogarniając emocje jakie wywołał ten niesamowity akt miłosny. Twój ukochany wziął Cię na ręce i skierował się w stronę łazienki. Wiedziałaś, że to nie koniec przygód na dzisiaj. Mimo wszystko nie protestowałaś. Przyparł cię do kafelkowej ściany. Poczułaś na plecach zimno. Twoje rozpalone ciało podniecało Hazzę. Zaczął Cię zachłannie całować. Prawie się połykaliście, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. "Ja pójdę.." - powiedział Harry wsuwając na tyłek jakieś bokserki. Usłyszałaś zgrzyt przekręcanego klucza i otwierające się drzwi. " Dobry wieczór, czy tu.. tu mieszka panna Lily Tanson?" - usłyszałaś głos starszego mężczyzny i od razu owinąwszy się w ręcznik wybiegłaś z łazienki. Stanęłaś obok Harreha, a mężczyzna schylił głowę i wyszeptał : "Lily ?" 
Czy zakochanym uda się w końcu doprowadzić akt spełnienia do końca? Czy Lily i Harry'ego czeka kolejna porcja przygód? Kim jest mężczyzna, który przybył do górskiej chatki, jak znalazł Lily i skąd zna jej imię? Czy pora na poważną rozmowę? Czy miłość Harry'ego będzie w stanie wesprzeć Lily? MIŁOŚĆ - Im więcej jej dasz, tym więcej dostaniesz.



piątek, 18 maja 2012

Imagine Australia 18/26 ♥

Rozdział 18.

Nie miałaś ochoty słuchać głupich tłumaczeń Harry’ego. W tym momencie emocje wzięły górę. Jak mógł się z nią całować? Czułaś się okropnie. Wróciły wspomnienia. Nie mogłaś zrozumieć, co podobało się wszystkim chłopakom w tej utlenionej i wytapetowanej lali. Od początku widziałaś, że jest coś podejrzanego w jej zalotnych uśmieszkach do twojego ukochanego, ale czegoś takiego się nie spodziewałaś. „I ona nazywała się moją przyjaciółką?” – pomyślałaś.
 
Pragnienie zemsty było ogromne. Ale postanowiłaś nie zachowywać się jak ona. Na dodatek chłopak, którego miałaś za najważniejszą osobę w życiu tak po prostu przelizał się z Victorią. W tej chwili nie myślałaś racjonalnie. Widok przypartego Hazzy do ściany przyprawiał Cię o ciary. Nieprzyjemne ciary. Już nie miałaś, czym płakać. Piekielnie piekące oczy i rozmazany makijaż – tak można by Cię teraz opisać. Cała roztrzęsiona wsiadłaś do stojącego przed domem busa. Miałaś nadzieję, że nikt Cię tu nie znajdzie. Musiałaś wszystko przemyśleć. Tego było za wiele jak na jeden dzień. Żałowałaś, że nie poszłaś wtedy ze Styles’em. Gdybyś tam była na pewno by do tego nie doszło. Zaczęłaś obwiniać samą siebie, nie patrząc już na to, co zrobił chłopak. Nie chciałaś go tracić, a w pewnym sensie już się to stało. Przypomniałaś sobie historię ze zdjęciami. To, co wówczas czułaś było niczym przy obecnej sytuacji. Twój jedyny, najwspanialszy loczek zdradził Cię? Nie potrafiłaś dopuścić takiej myśli do siebie? Starałaś się wymyślić setki wymówek na temat tego pocałunku z Vicky. Bezskutecznie. Ciągle górowała myśl, że zrobił to z własnej woli. A to bolało chyba najbardziej. Oparłaś głowę o szybę i zaczęłaś kreślić na niej popękane seduszka. Tak właśnie się czułaś. Nic nie było w stanie ukoić twojego smutku. No chyba, że Harry. Ale nie miałaś teraz nawet najmniejszej ochoty na rozmowę z nim. Dotarło do Ciebie jak bardzo go kochasz. Jak bardzo jest dla Ciebie ważny. Takie sytuacje uświadamiają moc uczucia. Co z tego.. skoro on wolał twoją przyjaciółkę. Znalazłaś się w beznadziejnej sytuacji. Nawet nie miałaś się, kogo poradzić. Wpadł Ci do głowy pewien pomysł. Jak uważałaś: w tym momencie – najlepszy. Usłyszałaś głośny trzask drzwi frontowych, schylilaś się trochę, aby osoba, która opuściła właśnie dom nie zauważyła Cię. „Lily! Gdzie jesteś?” – usłyszałaś ten charyzmatyczny głos. „Lily, proszę Cię porozmawiajmy!” , „Lily, kocham Cię!”, „Lily.. przepraszam” – kolejne słowa zrozpaczonego chłopaka docierały do twoich uszu. Wzmagały emocje. Łzy znów zaczęły Ci spływać po policzkach. Lekko otarłaś jedną z nich, jak to zwykle robił Styles. Potrzebowałaś teraz jego dotyku, jego wsparcia. Ale świadomość tego, co zrobił była silniejsza. Nie umiałaś przełamać tej bariery. Blokada, jaka powstała w wyniku tego, co zobaczyłaś była w tym momencie nie do pokonania. Nie miałaś nawet zamiaru się ujawnić. Spojrzałaś jedynie w lusterko. Hazza siedział na ostatnim schodku, trzymając się rekoma za głowę, co jakiś czas ocierał policzki. Płacz uniemożliwiał mu dalsze mówienie. Teraz tylko cicho łkał, połykając potok słonych łez. Wyglądał okropnie. I chyba tak samo się czuł. Znałaś go doskonale. Po mimice jego twarzy łatwo było rozpoznać uczucia, które nim targały. Nagle ktoś wyszedł z domu, ujrzałaś sylwetkę Victorii. Po raz kolejny podczas pobytu w tym malowniczym miejscu poczułaś zazdrość. Nienawidziłaś jej. Teraz w afekcie potrafiłabyś ją nawet zabić. Myśli, jaki przychodziły Ci do głowy były przerażające. Blondynka postawiła rękę na ramieniu chłopaka. On momentalnie zrzucił ją. Odepchnął dziewczynę i znów zaczął krzyczeć głośno twoje imię. Już ledwo się powstrzymywałaś przed odpowiedzeniem na jego slowa. Mimo wszystko potrzebowałaś czasu. Czasu, żeby przemyśleć to, co się tutaj zdarzyło. Czasu, który mógł okazać się waszym przyjacielem. Kiedy znów usłyszałaś trzask drzwi postanowiłaś zrealizować swój plan. Odszukałaś kluczyki w schowku i delikatnie włożyłaś w stacyjkę. Gdy na werandzie ujrzałaś Zayn’a zrobiło Ci się smutno. On również był zawiedziony tym zdarzeniem. Chyba naprawdę mu zależało na tej pustej idiotce. Dobrze, chociaż, że teraz przekonał się, jaki ta dziewczyna ma charakter. Chłopcy zaczęli Cię szukać wokół domu i obok stawu. Harry martwił się, że mogłaś zrobić coś głupiego. Do poszukiwań dołączyła reszta przyjaciół. Jedynie Vicky siedziała sobie spokojnie na pobliskiej huśtawce snując nową intrygę. Kiedy wszyscy znaleźli się już w bezpiecznej odległości od samochodu przekręciłaś kluczyk. To nic, że nie miałaś prawa jazdy. To naprawdę nie miało teraz znaczenia. Chciałaś jak najszybciej opuścić to miejsce i już nigdy do niego nie wracać. Od dzis wiązały się z nim mało przyjemne wspomnienia. Gdy przyjaciele usłyszeli dźwiek odjeżdżającego busa było już za późno. „Przecież ona nie ma dokumentów!” – krzyknął Liam, a zrozpaczony Harry wtulił się w Louis’a. „Nie płacz, znajdziemy ją.” – powiedział Boo Bear głaszcząc loczka po głowie.

 TY.

Dojechałaś właśnie do centrum Warszawy. Odwiedziłaś hotel, w którym się zatrzymaliście. Zabrałaś najbardziej potrzebne rzeczy i czym prędzej udałas się na stacje kolejową. Bus został na parkingu. W apartamencie zostawiłaś krótką wiadomość dla Harry’ego zapisaną czarnym atramentem na małej, rózowej karteczce. Teraz chciałaś pobyć sama. Z dala od tego całego szumu. Tyle spraw zaprzątało Ci głowę. Ale i tak najważniejszy był Styles. Siedziałaś na peronie wpatrując się w latające gołębie. Chciałaś pozbyć się wszelkich myśli. Przeżyć takie wewnętrzne oczyszczenie. Ale to chyba w tym momencie było nierealne. Oczekiwałaś na przyjazd pociągu. Zostało jeszcze około pół godziny. Okropnie się nudziłaś. Dosiadła się do Ciebie jakaś dziwna staruszka. Przynajmniej takie sprawiła wrażenie. No, ale pozory mylą. Milczałyście chwilę, po czym kobieta wypowiedziała niejasne wówczas dla Ciebie słowa:  „Pobić go jego własną bronią to żadno rozwiązanie”. Nie bardzo rozumiałaś sens tego zdania. Dopiero po chwili dotarło do Ciebie, co chciała Ci uświadomić staruszka. Pomysł, żeby pokazać Harry’emu jak się czułaś, gdy całował Vicky nie był tu odpowiednim rozwiązaniem. Czyli w skrócie: zemsta to najgorsza decyzja. Alee ale.. ale skąd ta dziwaczka wiedziała, o czym myślisz? „Skąd pani..?” – nie zdążyłaś dokończyć, bo kobieta złapała twoją dłoń i przyłożyła do swojej klatki piersiowej. „Czujesz dziecinko jak mocno bije?” – spytała. Skinęłaś tylko głową. Rzeczywiście, miała racje. Serce wystukiwało silny rytm. „Tak właśnie jego serce bije dla Ciebie. Uwierz staruszce. Miłość to nic innego jak wiara w drugą osobę.. „ – padło z jej ust. Kiedy obejrzałaś się, aby spytać kim jest i skąd tak wiele o tobie wie jej już nie było. Byłaś totalnie zdezorientowana. Czy ona mówiła o Harry’m? Wszystko na to wskazywało. Ale i tak nie wiedziałaś skąd przypadkowa kobieta znała tak wiele faktów z twojego życia. Rozglądnęłąś się po peronie. Ta sama starsza pani stała jakieś dwieście metrów dalej karmiąc gołębie. Chciałaś podbiec, ale właśnie na tor 3 wjechał twój pociąg..

W tym samym czasie Vicky z ogromną niechęcią wyprowadziła z garażu swój samochód. Harry chciał objąć kierowanie, ale Liam nie zgodził się na to. On był najbardziej rozważny z całej piątki. Louis z Niallerem posadzili Hazze z tyłu i usiedli obok, a Danielle wraz ze swym chłopakiem zajęli miejsca z przodu. Bez pożegnania z utlenioną blondyną wyjechali w stronę centrum Warszawy. Trochę czasu minęło nim udało im się przebić przez ogromne korki. Pod hotelem ujrzeli czarnego busa. W sercu Styles’a pojawiła się iskierka nadziei na to, że możesz się tu znajdować. Niestety ten płomień chwilę później zgasł. Chłopak odnalazł twoją karteczkę z napisem: „ Nie szukaj mnie. Droga wolna. Pamiętaj, że Cię kochałam. – Lily.”. Mimo, że był silny to na tą wiadomość zareagował zbyt mocno. Dobrze, ze miał przy sobie Louisa. Dobrze, że nie został teraz sam, bo kto wie jak by to się skończyło. „Loui ja, ja nie chciałem.. ja jej nie pocałowałem..Loui..” – wymamrotał przez łzy Harry. „Kocie, przecież wiem, że ją kochasz.. obiecałem Ci, że ją odnajdziemy to odnajdziemy! „ – odpowiedział przyjaciel, a twój ukochany objął rekoma poduszkę. Gdybyś to widziała z pewnością serce by Ci się krajało i wybaczyłabyś mu to co zrobił, ale Ty.. Ty wchodziłaś właśnie do pociągu..

Z trudem uchyliłaś okno wypatrując staruszki. W końcu twój wzrok odnalazł jej posturę. Była owinięta w jakieś łachmany. Zrobiło Ci się jej szkoda. Miała takie dobre serce, a los ją tak okrutnie potraktował. Mimo wszystko sprawiała wrażenie szczęśliwej. Odwróciła twarz w twoją stronę i uniosła rekę w górę machając Ci na pożegnanie. Uśmiechnęłaś się i odwzajemniłaś gest. Teraz przed tobą długa podróż. Co było jej celem? Miejsce, w którym będziesz mogła wszystko na spokojnie przemyśleć. Uwielbiałaś jeździć pociągami. To było zawsze niesamowite przeżycie w dzieciństwie. Twój dziadek pracował kiedyś na kolei. Nie było tygodnia, abyś nie towarzyszyła mu w jakiejkolwiek wyprawie. Wtedy to sprawiało wiele radości. Czasem marzy ci się taki powrót do beztroskiego dzieciństwa, kiedy jedynym problemem było to, jaki smak lizaka wybrać. No, ale nadszedł czas na dorosłe zycie, na dorosłe decyzje. Ale czy na pewno? To wszystko zdarzyło się tak nagle. Stęskniłaś się już za rodzicami i Katy. Tak dawno ich nie widziałaś. Choć na chwilę uciekłaś od myśli dotyczących Harry’ego. Niestety nie trwało to długo. Bo nadal w uszach brzmiały Ci słowa staruszki. „Czy ona w ogóle była prawdziwa? Może to tylko wytwór mojej wyobraźni?” – zadawałaś sobie pytania. Siedziałaś w pustym przedziale wsłuchując się w słowa waszej ulubionej piosenki. Tak piosenki Eda. Tej samej piosenki, która rozeszła się po pokładzie samolotu podczas waszego drugiego, zaraz po oblaniu kawą spotkania. Czy ona już nieodwołanie miała wiązać się z Hazzą? Czułaś się beznadziejnie. Wiedziałaś, że potrzebujecie szczerej rozmowy, a mimo wszystko przed nią uciekałaś. No totalny bezsens. Powoli traciłaś wiarę w to, że może być dobrze. Nie mogłaś wyrzucić z pamięci obrazu twojego chłopaka całującego Victorię. Podła suka. Tak właśnie o niej teraz myślałaś. Może nie było to zbyt grzeczne, ale ona zrobiła to specjalnie. Miała zaplanowany każdy ruch. Pobawiła się Zayn’em, a przy okazji rozwaliła twój związek. Inaczej określić się jej nie dało. Miałaś już dosyć wszystkiego. Zasnęłaś, ale nie na dlugo, bo ze snu wyrwał Cię dźwięk sms’a. Przejrzałaś całą torbę w poszukiwaniu telefonu. Na wyświetlaczu ujrzałaś napis ‘Harry’. Mimo, że byłaś nadal w głębi duszy na niego zła otworzyłaś wiadomość. „Daj mi szansę. Porozmawiajmy. Nie przeżyje bez Ciebie. Kocham Cię, rozumiesz?” – przeczytałaś na głos. Zaszkliły Ci się oczy, ale po chwili ogarnęłaś się. „Muszę być silna. Muszę być silna.” – powtarzałaś w myślach ocierając łzy. Nie odpisałaś. Wyciszyłaś dźwięki i odłożyłaś telefon do kieszeni. W natłoku myśli Morfeusz porwał Cię w swe objęcia. Śniłaś jak jesteście szczęśliwi z Hazzą, jak spacerujecie wąskimi uliczkami Londynu ukrywając się przed deszczem, jak ściąga z Ciebie mokre ubranie i rzuca na łóżko, jak całuje zachłannie twoje spragnione wargi. Sniłaś. Nagle ktoś lekko szarpnął Cię za rękę. Otworzyłaś oczy, mówiąc ciche: „ Harry, to Ty?”. Niestety przed twoimi oczami nie było Styles’a. To tylko konduktor, który przyszedł sprawdzić bilety. Oznajmił, że jeszcze pół godziny i koniec podróży. No, w końcu. Męczyło Cię to trochę. Dopiero po wyjściu mężczyzny zdałaś sobie sprawę, że nie jesteś sama w przedziale. Naprzeciwko Ciebie siedziała dziewczyna w czarnych włosach. Przyglądala się w dziwny sposób. Miałaś ochotę spytać czy coś nie tak, ale odpuściłaś. Po chwili usłyszałas: „mogę prosić autograf?”. Zatkało Cię. „Ale..?” – wyszeptałaś w odpowiedzi. „Lily, prawda?” – spytała dziewczyna uśmiechając się szczerze. „Tak, to ja.” – oznajmiłaś dziwnym tonem. Podpisałaś dziewczynie płytę 1D. Sprawiło Ci to w pewien sposób radość. Nastolatka przedstawiła się jako Nina. Wymieniłaś z nią parę zdań na temat zespołu i muzyki. Później już bardziej swobodnie rozmawiałyście. Dowiedziałaś się, że pochodzi z Zakopanego. A właśnie tam jechałaś. Ciekawie zaczynala się ta nowa podróż. Być może jeszcze się spotkacie. Wreszcie dojechałaś na miejsce. Uwielbialaś ten cudowny, górski krajobraz, który ogarniał teraz cała twoją przestrzeń. Wzięłaś walizkę i ruszyłaś w stronę postoju taksówek. Wsiadłaś do jednej i poprosiłaś o podwiezienie na wskazany adres. Nie minęło dwadzieścia minut, a byłaś już na miejscu. Widok jaki roztaczał się przed twoimi oczami był wprost niesamowity. Piękna, drewniana chatka a’la domek letniskowy, który zakupili twoi rodzice przed wylotem z Polski. No i ten krajobraz na Giewont i całe pasmo gór. Spiący rycerz i puszyste obłoczki na błękitnym niebie. To była zdecydowanie najlepsza decyzja jaką mogłaś w ogóle podjąć. Na dodatek 200 metrów od domku znajdował się ogromny staw z mnóstwem ryb. Rozpakowałaś rzeczy i usiadlaś na ławce przed domem. Cisza i spokój – te dwa słowa idealnie opisywały atmosferę tu panującą.

W tym samym czasie w hotelu:

Louis w żaden sposób nie potrafił pocieszyć płaczącego Styles’a. Nawet najgłupsze żarty nie sprawiały mu radości. Liam rozkładał ręce, bowiem nikt nie wiedział, gdzie mogłaś się udać. Nikt nie znał tu twoich znajomych. W końcu byłaś w swoim kraju, więc odnalezienie miejsca, w którym przebywasz byłoby z pewnością nielada zagadką.. Mijały kolejne dni. Harry nie chciał nic jeść, siedział ciągle w hotelowym pokoju z twoim zdjęciem w ręku. Z nikim nie rozmawiał, nie odpowiadał nawet na najprostsze pytania. Mówił tylko w kółko ‘odeszła, odeszła’. Przyjaciele zaczynali się już poważnie martwić zaistniałą sytuacją. Niestety żaden z nich nie miał pojęcia jak ukoić ból Hazzy. W końcu wyzwanie podjęła Danielle. „Wiem, że mnie słyszysz.”  Powiedziała do leżącego tylem chłopaka. „Jak chcesz odzyskać Lily leżąc kolejny dzień w łózku i nic nie robiąc? Myślisz, że to coś da? Myslisz, że ona o tym wie? Bo ja sądze, że nie. Zawalileś, to musisz to teraz naprawić, a nie jeszcze się nad sobą użalać. Pomyśl, co ona czuje. Ty ją znasz z nas wszystkich najlepiej. Ty powinieneś odnaleźć trop w jej sprawie. Harry do cholery weź się w garść! Nie takiego Styles’a znamy! Nie takiego Harry’ego kocha Lily!” – ochrzaniła go Peazer. Nie było jej z tym dobrze, ale wiedziała, że to jedyne wyjście do zmotywowania lokatego chłopaka. „ Ona mnie nie kocha..” – usłyszała w odpowiedzi. „Nawet nie wiesz jak się mylisz” – rzuciła Dani i wyszła z pokoju. Stojący przy drzwiach Liam, nie był pewny czy jego dziewczyna dobrze zrobiła kierując aż tak silną wiązankę słów do Hazzy. Ale widocznie tak, bo już chwilę później wszyscy ujrzeli ubranego w czarne spodnie i fioletową bluzę wychodzącego z pokoju Harry’ego. „A ty dokąd?” – krzyknął Zayn. „Wiem, gdzie ona może być.” – odpowiedział twój ukochany. „Jedziemy z tobą” – padło z ust Niallera. „Nie. Doceniam to co dla mnie robicie, ale chce pojechać sam.” – oświadczył loczek tuląc przyjaciela. „Tylko zadzwoń jak dojedziesz” – dodał Louis. „Jesteś cudowna!” – wyszeptał Liam do Danielle i delikatnie musnął ją ustami w szyję. „Dziękuje!”

Było południe. Siedziałaś na werandzie popijając sok jabłkowy. Zero planów na dziś. Wyjęłaś telefon z kieszeni. Bombardowały Cię setki sms’ów od Harry’ego, Lou i reszty przyjaciół. Nie odczytywałaś wiadomości kilka dni, dlatego tyle się tego uzbierało. Tomlinson pisał, że źle z Hazzą, Danielle i Liam też. Przeraziłaś się. Byłaś zła, że nie spojrzalaś wcześniej na iPhona. Napisałaś tylko krótkie ‘ Żyję. Nic mi nie jest, nie martw się!’ i wysłałaś Styles’owi. Odpowiedzi już nie otrzymałaś. Kolejny nudny dzień spędzony w samotności. Nikogo tu nie znałaś i prawdę mówiąc nie miałaś ochoty poznawać. Takie przebywanie z samą sobą było na swój sposób przyjemne. A może tak naprawdę było tylko ucieczką od problemów, ucieczką od rzeczywistości? Nadal rozmyślałaś na temat słów owej staruszki, która spotkałaś na dworcu pkp. Nadal nie przestałaś zastanawiać się, co dalej z Tobą i z Harrym. Przez te kilka dni cholernie się za nim stęskniłaś. Kiedy go nie było czułaś jak w powietrzu czegoś Ci brakuje. On sprawiał, że byłaś szczęśliwa. Jego uśmiech wywoływał skurcz mięśnia sercowego. Jego dołeczki były najlepsze na świecie. Pomimo tego jak Cie potraktował nie potrafiłaś źle o nim mówić. To smutne. Kochałaś tego wariata ponad życie i nie wyobrażałaś sobie ani jednej chwili bez niego, a tymczasem już trzeci dzień spedzaliście w ogromnej odległości od siebie. On tam, w hotelu w Warszawie. Ty w górskiej chatce w Zakopanem. O ironio. Kto by pomyślal, że los Was tak rozdzieli? Ciekawa byłaś czy jeszcze to wszystko się ułoży, czy będziesz umiała mu wybaczyć? Czy chcesz z nim nadal być? Na te pytania musiałaś jak najszybciej udzielić sobie odpowiedzi, ale to nie było wcale takie proste. Resztę dnia spędziłaś na przeglądaniu internetu i słuchaniu muzyki. Nadchodził wieczór. Zdecydowałaś się pójść nad staw. Wzięłaś swój pamiętnik i coś do pisania. Usiadlaś pod ogromnym drzewem na mięciutkim kocyku. Gałęzie wierzby płaczącej delikatnie opadały tworząc w ten sposób taki maly azyl. Wzięłaś do ręki ołówek i zaczęłaś kręślić coś na ekologicznym papierze. Już po piętnastu minutach to ‘coś’ nabierało kształtów. Powoli i stopniowo stawialaś każdą kreskę. Wczułaś się w rolę. Słonko powoli zachodziło. Jego promienie jeszcze subtelnie drażniły twoje oczy. Nagle podskoczyłaś ze strachu, bowiem ktoś dotknął twojej ręki. Bałaś się odwrócić. Na tym odludziu byłaś sama, więc kim mogł być ten osobnik. „Nie bój się, to ja..” – usłyszałaś za plecami ten ciepły głos, natychmiast rzucilaś się w jego ramiona. Obejmował Cię i mocno tulił. Płakałaś. Cholernie Ci go brakowało. Zaledwie parę dni rozłąki, a takie emocje. Przez twój potok łez miał całą mokrą koszulkę. Nadal obejmował Cię silno, calował po pięknie pachnących włosach. „Lily, ja.. cholera przepraszam! Nie pocałowałem jej, ona się na mnie rzuciła. Chciałem Ci już wtedy to powiedzieć, ale wybiegłaś..„ Zrobiło Ci się głupio. Twoje ciało przeszło dziwne ciepło. Zarumieniły Ci się policzki. Nie wiedziałaś, co masz powiedzieć. Zachowałaś się jak idiotka. Powinnaś była poczekać wtedy, aż się wytłumaczy. Ale emocje wzięły górę. Byłaś równie porywcza jak Harry. Te parę dni bez swojej obecności dało wam sporo do myślenia. Uniosłaś twarz do góry. Chłopak ujrzał twoje rozmazane od tuszu oczy. „Kochasz mnie jeszcze?” – padło z jego ust.

Czy Lily będzie w stanie wybaczyć Harry’emu ten pocałunek? Jak potoczą się losy Victorii? Czy Niall spotka w końcu na swojej drodze odpowiednią dziewczynę? Czy istnieje prawdziwa miłość? Ale co najwazniejsze: co dalej ze związkiem głownych bohaterów? I co odpowie Lily? Bez miłości oddech to tylko tykanie zegara.

wtorek, 15 maja 2012

Imagine Australia 17/26 ♥

Rozdział 17.

Ścisnęłaś mocno dłoń Harry’ego. Twoja była cała mokra ze zdenerwowania. „Nie bój się, jestem przy Tobie.” – wyszeptał, a Ty objęłaś go rękoma wokół szyi. W toalecie panowała totalna ciemność. Hazza schylił się na chwilę w poszukiwaniu koszulki, jednak po omacku nie wiele mógł zrobić. W końcu odkrył, że ubranie leży na podłodze, w rozlanym wcześniej mydle. No pięknie, ciekawe jak teraz wyjdziecie z łazienki? Miny ludzi będą wprost bezcenne. Ale nie to teraz było ważne. Mimo wstrząsów chłopak nadal kontynuował pocałunki, tym razem po ciemku. Wcale wam to nie przeszkadzało. Było czymś nowym i jednocześnie tak fascynującym, że nie mogliście się temu oprzeć. Styles przypomniał sobie, że obok lustra postawione zostały małe świeczki, wyjął z kieszeni zapalniczkę i po chwili w ciasnym pomieszczeniu panował już przyjemny półmrok.
 
„Harry, skąd.. ?” – nie zdążyłaś zapytać, bo chłopak uniósł brwi do góry i powiedział: „Kochanie, Zayn..”. Tyle wystarczyło. Oparłaś się o lustro, a chłopak delikatnie muskał ustami twój dekolt. Poczułaś przyspieszające tętno i nierównomierne bicie serca. Emocje wzrastały z każdym pocałunkiem, każdym dotykiem. Twój ukochany złapał Cię w pasie i przyciągnął mocno do siebie. Spojrzałaś w jego cudowne, zielone tęczówki i odkryłaś w nich masę miłości. Masę prawdziwego uczucia, które każdego dnia nadawało sens życiowym krokom. Bez znaczenia, dokąd, ważne ze z nim. Ważne, że miałaś go przy sobie. Teraz. Od kolejnego zbliżenia dzieliło was zaledwie kilka minut. Bujne loki Harry’ego łaskotały cię niesamowicie. Uwielbiałaś jego subtelny dotyk, zwłaszcza, gdy rosło napięcie. Zwłaszcza, kiedy on patrzył na Ciebie takim wzrokiem. Wzrokiem pełnym fascynacji i pożądania. Pogłębialiście, co raz bardziej pocałunki. Już nie wiele brakowało do przekroczenia miłosnej bariery, ale nagle poczuliście kolejny wstrząs. „Harry to już nie jest śmieszne.” – wyszeptałaś zsuwając pośladki z umywalki. Stałaś w pięknie pachnącym, bodajże jabłkami mydle targając chłopaka za pokręcone pasma włosów. „Harry chodź” – powiedziałaś łapiąc jego rękę. „Ale Lily..” – odpowiedział wskazując na brak koszulki. Zaśmiałaś się tylko pod nosem. Przecież wyglądał cudnie. W tym momencie klamka poruszyła się po raz drugi, a za drzwiami usłyszeliście głos Zayn’a: „Hazza, nie chce przeszkadzać, ale wracajcie na miejsca, bo mamy turbulencje!” – cicho wymamrotał chłopak i odszedł na miejsce. Spojrzeliście na siebie, po czym ukochany ruszył w kierunku wyjścia. Na korytarzu nie było nikogo, ale przecież musieliście przejść przez prawie cały pokład. Najgorsze w tym było to, że ponad setka par oczu miała spocząć na Was. No, ale trudno, takich przygód się nie zapomina. Pamiętałaś o swej zasadzie ‘carpe diem’. Chłopak rozsunął zasłonę i skierował się w stronę waszych miejsc. Wiele osób nawet nie zwróciło uwagi na idącego z nagim torsem Harry’ego. Spora część pasażerów przejęta była turbulencjami, więc zyskaliście trochę czasu. W momencie, gdy mijaliście chłopaków Louis spojrzał na Was zaniepokojonym wzrokiem, na co pokazałaś mu mokrą koszulkę Hazzy. Nialler tylko zacieszał, Liam z Zayn’em starali się utrzymać powagę. Danielle ich uciszała, ale kąciki ust same biegły ku górze. Tobie również było do śmiechu, ale tak jak Ziam próbowałaś tego nie okazywać. Twój mężczyzna szedł wąskim przejściem dumnie prezentując swoje mięśnie. Właściwie to miał nienaganne ciało, więc było, czym się chwalić. Do tego luźne, czarne rurki, no i te opadające na czoło loki. Sama słodycz. Musiał spodobać się lecącym samolotemm kobietom. A co najlepsze był twój. TYLKO twój. Usiedliście spowrotem na swoich fotelach, a Hazza wyjął z bagażu podręcznego jakąś koszulkę na zmianę. Przytulił się do Ciebie i wpił chyba po raz setny tego dnia w twoje duże usta. Przygryzał różowawe wargi i gładził delikatnie po policzku. Potrafił w tak subtelny sposób doprowadzić Cię do rozkoszy, wzbudzić jeszcze większą ochotę na małe, co nieco. Był idealny, pod każdym względem. Jedyny w swoim rodzaju. Niezastąpiony. Niczym książę. Książe z bajki. Z bajki, która znaczyła więcej niż kolejna historia miłosna, zakończona happy end’em. Wasza się nie skończyła. Miałaś nadzieje, że nigdy do tego nie dojdzie, że jedyne, co może Was rozdzielić to śmierć. Chociaż i to było nierealne, bo przecież istnieje taka miłość, która nie umiera nigdy, nawet, gdy kochankowie od siebie odejdą. Czy wasze uczucie było takowe? Zycie to miłość, a miłość to labirynt uczuć, jak już się w niego raz wejdzie to trudno odnaleźć tę właściwą ścieżkę. Z pomocą drugiej osoby to o wiele prostsze. Na szczęście miałaś Harry’ego a on Ciebie. Uzupełnialiście się. W letargu tych myśli zasnęłaś na ramieniu chłopaka, czując jeszcze przez sen jak całuje Cię leciutko we włosy. Byłaś najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Gdyby ktoś Ci teraz powiedział, że niedługo posypie się to jak zamek z piasku.. – nie uwierzyłabyś. Podniosłaś powieki dopiero po wylądowaniu. Chyba łazienkowe pieszczoty wywołały tak głęboki sen. Przetarłaś duże, a zarazem piękne oczy i wtuliłaś się jeszcze na moment w tors chłopaka. Nie miałaś ochoty wychodzić, byłaś dziwnie zmęczona. Najlepiej gdyby lot trwał jeszcze kilka godzin, bo może zdążyłabyś się ogarnąć. Zamknęłaś oczy, ale po chwili poczułaś jak Harry bierze Cię na ręce i wynosi z samolotu. Na ramieniu niósł bagaż podręczny. Resztę rzeczy wzięli chłopcy. Nie obudził Cię, tylko zaniósł na własnych rękach do busa. No skarb nie chłopak! Przed lotniskiem zebrało się dużo polskich fanów i głośne okrzyki dziewcząt nie dawały Ci spać. Usiadłaś, więc naprzeciw Hazzy z miną obrażonego dziecka, a on tylko głośno się roześmiał. Wszyscy się śmiali. Wszyscy z wyjątkiem Ciebie. Warszawa była całkiem przyjemnym miastem. Przynajmniej tak mówili chłopcy. Ty się tu wychowałaś, więc nic nie mogło Cię zdziwić. Dojechaliście do hotelu, w którym Liam zarezerwował pokoje. Dwa dwuosobowe i jeden trzyosobowy apartament. Rozkład był oczywisty. Chciałaś zamieszkać u znajomych, ale później stwierdziliście, że to zbyt duży kłopot. Kiedy twój ukochany z przyjaciółmi rozdawał autografy udałaś się wraz z Dani do sauny, aby odreagować wszelkie emocje. Nim się obejrzałyście minęło sporo czasu. Rozmowy was tak mocno pochłonęły, że całkowicie zapomniałyście o umówionej kolacji. Nagle przyszedł Zayn informując, że podano do stołu. Szybko zebrałyście się do pokoi, aby założyć coś stosownego. Po zjedzonej kolacji pora na jakiś spacer. Każdy poszedł w inną stronę. Zabrałaś Harry’ego na przechadzkę po stolicy, podobnie jak on pokazywał Ci Londyn. Długie rozmowy były waszym ulubionym zajęciem. Nic nie wywoływało tyle radości, co obecność Harry’ego, jego uśmiech czy czarujące spojrzenie.. nic. Nadeszła noc. Wróciliście do hotelu. Już nawet nie było siły na żadną zabawę. Jutro ciężki dzień. Przedzwoniłaś do kilku koleżanek, które jeszcze przed wylotem miałaś za przyjaciółki. Tak.. te same przyjaciółki, za którymi rzekomo tęskniłaś. Chciałas spotkać się, spytać, co u nich. Victoria-Sandra odebrała telefon z głośnym piskiem. Nie mogła uwierzyć, że jesteś w Polsce. I to w dodatku z Harry’m i chłopakami z One Direction. Zastanawiałaś się czy jej zależy bardziej na tobie czy na tym, że zobaczy najlepszy na świecie boysband? Wszystko jedno. Byłyście umówione. Przyjaciółka mieszkała na obrzeżach Warszawy w ogromnym, jednorodzinnym domku. Mieliście spędzić tam kilka nocy, bo z tego co przekazała podczas konwersacji rodzice wyjechali na wakacje, a ona nudziła się cholernie. Chłopcy zgodzili się na taki układ i już po śniadaniu wyruszyliście. Okolica, w której znajdował się budynek była przepiękna, duży staw, mnóstwo zieleni i cudowny krajobraz. Takie totalne odcięcie się od cywilizacji. Znałaś to miejsce doskonale. Zauważyłaś, że Styles’owi i pozostałym członkom zespołu na ten widok zaiskrzyły się oczy. „Chyba zostaniemy tu dłużej” – pomyślałaś wychodząc z busa. Vicky czekała już na schodach od ogromnej werandy. Rzuciła Ci się na szyję tuląc mocniej niż zwykle robił to Harry. „Jak Ty się zmieniłaś!” – usłyszałaś na powitanie, a na twoim policzku spoczął miły całus. „Też tęskniłam.” – odpowiedziałaś odwzajemniając buziaka. Na waszych twarzach pojawił się uśmiech. Szczery uśmiech. Może jednak ona nie była aż tak nadęta i zadufana w dobie? Cóż. Z auta wyszli chłopcy. Zapoznałaś swoich przyjaciół z utlenioną blondynką, po czym weszliście do środka. Podczas twojej nieobecności w Polsce w mieszkaniu wiele się zmieniło. Widać świeżo pomalowane ściany i nowe meble. Było tu naprawdę przytulnie. Wskoczyłaś na piętro, gdzie spędzałaś z Vicky całe swoje dzieciństwo. Tu również zaszły istotne zmiany. Ale nadal było ładnie. Przyjaciółka rozdzieliła pokoje sypialne i zeszła na dół. Harry po raz pierwszy odkąd tu przyjechaliście odezwał się do Ciebie: „Mała, tu jest naprawdę ślicznie..”. Zlustrowałaś go ewidentnie, po czym odwróciłaś wzrok. Wiedziałaś, że to działa. Już po chwili obejmował Cię od tyłu. Czułaś słodki zapach jego perfum. Upajałaś się tą chwilą. Mogłaby trwać wiecznie. Hazza oparł Cię o jakąś szafkę i zaczął zachłannie całować. Posunęłaś się odrobinkę, a z komody spadło parę rzeczy. Twój bóg seksu znów budził się do życia. Gdyby nie to, że do waszych uszu dobiegł głos z dołu z pewnością kontynuowalibyście zabawę. Harry postawił z powrotem rzeczy, które strąciłaś kilka chwil temu. Zeszliście po schodach. W korytarzu byli już wszyscy oprócz was. Vicky chciała zapoznać się bliżej z chłopakami, więc zaproponowała wspólny spacer. Właściwie, czemu nie. Nie miałaś nic, przeciwko, chociaż o wiele przyjemniejsze byłoby spędzenie popołudnia tylko z Hazzą, no, ale liczyłaś na to, że nadrobicie sobie to jeszcze. Chłopak chyba pomyślał o tym samym, bo wystawił swe śliczne zęby w szerokim uśmiechu. Uśmiechu, który był najlepszym lekarstwem na zły nastrój, na chandrę, na smutek.. na wszystko. NAJLEPSZYM. Podczas tej urokliwej przechadzki po polnych dróżkach, zauważyłaś, że twoja przyjaciółka podbija do Zayn’a, ciągle koło niego idzie i zagaduje. Jednak zwróciłaś też uwagę, że zalotnie uśmiecha się do trzymającego Cię za rękę Hazzy. Wkurzyło Cię to. Poczułaś lekką zazdrość. On był twój i nikt nie miał prawa go tknąć. Zwłaszcza ona. Ale znałaś ją już doskonale. Jak czegoś pragnęła, była w stanie wszystko zrobić, aby osiągnąć zamierzony cel. Miałaś nadzieję, że jednak jej ofiarą stał się Malik. Danielle z Liamem szli przodem. Tylko Nialler zamulał na końcu. Puściłaś Hazzę i zarzuciłaś rękę na plecy Horana. „ Co taki smutny?” – spytałaś, a chłopak nic nie odpowiedział. Spojrzał tylko znacząco na idącą TERAZ obok twojego ukochanego blondynkę. Wściekłaś się. Wewnątrz gotowałaś się totalnie. Próbowałaś nie pokazywać tego po sobie. „ chodzi o Vicky?” – padło z twoich ust, a Nialler pokiwał twierdząco głową. „Nie przejmuj się, ona jest taka” – pocieszyłaś śmieszka, tuląc go przez kilka sekund. Uśmiechnął się i odwzajemnił uścisk.” Od razu lepiej” – krzyknęłaś i wróciłaś do Harry’ego. Złapałaś jego dłoń. Cmoknął Cię w policzek. Poczułaś +50 do dumy i +50 do szczęścia. Ta idiotka widziała to. W końcu byłaś od niej lepsza. Po tylu latach przyjaźni, która jak się okaże z czasem była fałszywa przegoniłaś ją w czymś. Byłaś dumna ze swojego chłopaka, ze swojego związku i ze swojego życia. Ona mogła Ci teraz tylko zazdrościć. Zdawałaś sobie sprawę, że być może zgodziła się na wasz przyjazd tylko ze względu na One Direction, ale było Ci to obojętne. I tak za kilka dni wyjeżdżacie. Kiedy nadszedł wieczór postanowiliście wrócić do domu. Zmęczeni i głodni, ale oczarowani urokiem tego miejsca. Gdy kładliście się spać Harry’ego wzięło na wyznania. Przytulił Cię mocno i wyszeptał: „Lily, tak dawno Ci tego nie mówiłem, a to jak najbardziej aktualne. Jesteś całym moim światem. Nikt nas nigdy nie rozdzieli. Nikt. Kocham Cię ponad wszystko. Tak cholernie mocno mała!”. Poczułaś mokre oczy. Nie chciałaś się rozklejać, ale twoja wrażliwość totalnie rozkładała system. „Ja Ciebie też kocham skarbie!” – odpowiedziałaś, po czym zasnęliście wtuleni w swoje ciała.. to był jeden z ostatnich w najbliższym czasie, tak dobrze kończących się wieczorów..

MIJAŁY KOLEJNE DNI.

Nadal przebywaliście w domu twojej przyjaciółki. Wszystko było świetne, wspólne imprezy, zabawa na świeżym powietrzu czy wycieczki.. ale zaczynałaś się tu powoli dusić, chciałaś jak najszybciej opuścić to miejsce. Nie tylko ze względu na blondynkę, ale też na to, jak traktowała zrozpaczonego Niall’a i co wyprawiała z Zayn’em. W dodatku zalotnie uśmiechała się do Harry’ego. Tego było za wiele. Przez te wszystkie dni nie trudno było zauważyć, że Malik czuje do niej jakąś miętę, a może po prostu mu się podobała? Może tylko tyle? Właściwie to figure miała całkiem niezłą, jeszcze z czasów, gdy wprowadzałyście sobie jakieś cudowne diety odchudzające, mimo, że wasze wagi były w normie. Nie miałas pojęcia jak pocieszać Horana. Chciałaś pogadać z Vicky o tym, ale stale zmieniała temat. Miała w głowie teraz Zayn’a. Tak, on był jej ofiarą. Ofiarą, którą z pewnością po jakimś czasie by porzuciła. Szkoda Ci było na to patrzeć, ale nie chciałaś ranić Harry’egoo wyjazdem, bo wiedziałaś, że bardzo mu się tu podoba. Kiedy zostałaś sama z Malik’iem udało wam się trochę pogadać. Dowiedziałaś się, że chłopak naprawdę zaangażował się w tą znajomość. Smutne było to, że nie wiedział, jaka ona jest na prawdę. Ale teraz było za późno na jakiekolwiek opowiadania. Rzuciłas tylko suchą sugestię: „ uważaj na siebie!” i zakończyłaś temat. Gdyby wiedział, że Nialler zakochał się w dziewczynie na zabój z pewnością zachowywałby się nieco ostrożniej, a tak paradował z tą miłością do twojej przyjaciółki na każdym kroku. Całował, unosił do góry czy szarpał za włosy. To było po prostu widać. Mimo wszystko postanowiłaś się nie wtrącać i poczekać na dalszy rozwój wydarzeń. Rozmawiałaś o tym tylko z Harry’m, który podzielał Twoje zdaniem. Próbował wspierać przyjaciela, ale jak nigdy Niall był niepocieszony. Zayn w ogóle nie miał dla nich czasu, olewał każdą prośbę. Jeju, on się chyba rzeczywiście zakochał. Przerażało Cię to trochę. Starałaś się tego nie pokazywać. Wwszyscy siedzieli na dole w salonie oglądając tv, wszyscy oprócz Vicky, podobno poszła wziąć prysznic. Byłaś ciekawa ile w tym prawdy. Minęło może z pół godziny, a Harry usypiając na fotelu oblał się sokiem, który trzymał w ręce. „ Pójdę się przebrać. Idziesz ze mną?” – spytał. Nie chciało Ci się ruszyć, złapałaś go za koszulkę i przyciągnęłaś do siebie w celu złożenia na jego ustach gorącego pocałunku. „Zaraz wracam” – wyszeptał Ci do ucha i poszedł na górę. Film właśnie się skończył, a Hazzy nadal nie było. Kiedy zaczęły lecieć napisy końcowe podniosłaś się jednocześnie z Zayn’em, musiało to śmiesznie wyglądać, bo smutny dotychczas Nialler wybuchnął głośnym śmiechem. „Dokąd?” – spytał Malik. „Na górę, sprawdzę co z Harrym.” – odpowiedziałaś. „To czekaj, ide do Vicky” – padło z jego ust. Ruszyliście po długich schodach w kierunku odpowiednich pokoi. Po drodze jeszcze chwile rozmawialiście przekomarzając się kto lepiej całuje. Uchyliłaś białe drzwi od waszego pokoju a widok jaki ujrzałaś mocno Tobą wstrząsnął. Harry przyparty do ściany i całująca go Victoria. Stałaś jak wryta. Po chwili w drzwiach zjawił się Zayn. Jego serce również uroniło łzę, patrząc na dziewczynę, w której się zakochał kilka dni temu. Jednak to było coś innego. Razem z Harry’m wiele przeżyliście. Nieporównywalnie wiele niż Zayn z Vicky. Mimo wszystko to bolało. Łzy podeszły Ci do oczu, pojawił się mglisty obraz, zakręciło Ci się w głowie, po chwili poczułaś jak tracisz równowagę.. uderzyłaś o podłogę, Malik w ostatniej chwili złapał twoją głowę. Miziający się usłyszeli huk, Harry w końcu mógł odskoczyć od blondynki, podbiegł szybko do Ciebie, łapiąc twoją dłoń. „To nie tak jak myślisz stary!” – opowiedział na spojrzenie przyjaciela. Vicky nawet się nie wzruszyła twoim upadkiem. Była dumna, ze udało się jej przelizać z Hazzą. Czerpała z tego satysfakcję. Kiedy ocknęłaś się zobaczyłaś przed oczami wszystkich zebranych. Liam pytał czy dobrze się czujesz. Odwróciłaś głowę i ujrzałaś swojego ukochanego siedzącego z załamanymi rękoma. Chciał coś powiedzieć. Znów napłynęły Ci łzy do oczu, zatkałaś uszy, a po chwili łapiąc tylko kurtkę z wieszaka wybiegłaś z domu. Nim zatrzasnęły się drzwi usłyszałaś tylko zrozpaczony głos Harry’ego „ poczekaj, to nie tak.. ona.. „

Czy istnieje prawdziwa przyjaźń? Czy jest możliwe, aby tak wiele przeszkód stawało na drodze miłości Lily i Harry’ego? Co chciał powiedzieć Styles? Jak się wytłumaczyć? Czy Lily mu wybaczy? Czy to wszystko ma jeszcze sens? Jaką decyzje podejmą zakochani i czy będzie miała wpływ na dalsze miesiące? PRAWDZIWA miłość, malowana SERCEM.

piątek, 11 maja 2012

Imagine Australia 16/26 ♥

Rozdział 16.

Harry nadal nie rozumiał, co Louis miał na myśli mówiąc, że odchodzi. Setki głupich pomysłów zaprzątnęło jego głowę. Czekał, aż przyjaciel wyjaśni mu wszystko na spokojnie. Podniósł leżące na podłodze książki przyciskając do piersi tą z napisem „Zawszę będę z Tobą”. Znów zebrało mu się na łzy. Ale musiał pokazać Tomlinsonowi, że jest silny. Musiał być jego wsparciem, cokolwiek to miało oznaczać. Bez znaczenia, co teraz nastąpi chciał być przy nim. Szatyn nadal zatapiał płaczącą twarz w dłoniach, chyba nie miał zamiaru przestać. Hazzie zrobiło się go naprawdę szkoda, poczuł ogromne kłucie w sercu.
 
Widok cierpiącego przyjaciela nie należał do przyjemnych. Odstawił ostatnią z książek na szafkę i usiadł koło zrozpaczonego Lou. „Jestem Boo, nie płacz już!” – wyszeptał mu do ucha. Zdesperowany chłopak natychmiast zareagował wtulając się w tors Harolda. Trwali w tym uścisku dosyć długo. Twój ukochany nie zadawał pytań, wiedział, że i tak nie otrzymałby w tej chwili sensownej odpowiedzi. Louis potrzebował złapać trochę oddechu, potrzebował teraz jego obecności i wsparcia. Do pokoju po raz kolejny tego wieczoru wparował Liam pytając czy już w porządku. Widok, jaki ujrzał mocno nim wstrząsnął. Harry tylko przystawił palec do ust z prośbą, aby Payne nic nie mówił, po czym pogładził Lou po włosach. Kiedy Boo Bear usłyszał dźwięk zamykających się drzwi podniósł się z objęć Styles’a, poprawił fryzurę i przetarł oczy. „Harry.. ja..” – usłyszał loczek, po czym przysłonił ręką usta przyjaciela, mówiąc: „Lou, nie musisz nic mówić, rozumiem..”. Chłopak delikatnie zsunął rękę Hazzy, po czym kontynuował: „Ale kocie.. ja chcę, chcę żebyś wiedział wszystko..”. Wzrok Twojego ukochanego spoczął na ustach przyjaciela. Widział jak z każdym słowem wargi drżą mu, co raz bardziej, każde zdanie wbijało kolejne szpilki w jego serce. „ Powiedziałem, że odchodzę.. bo lekarze dają mi nie wiele czasu, ale..” – urwał Tomlinson. W głowie Hazzy zawirowało. „Lekarze? Czas? O czym Ty mówisz?” – wymamrotał zdezorientowany Harold. „Ja Harry.. ja jestem chory.. dlatego chciałem żebyś dowiedział się teraz, nie zniósłbym myśli, że miałbyś mi nie wybaczyć, że Ci nic nie powiedziałem” – odpowiedział smutny Louis. Twój ukochany nie wiedział, co ma myśleć. Jego najlepszy przyjaciel jest chory. Chory. Brzmi to, co najmniej jak lekkie przeziębienie. Ale sprawa była o wiele, wiele poważniejsza. „Boże Boo! Od kiedy o tym wiesz?” – wykrzyczał zdenerwowany chłopak poprawiając loczki opadające na oczy. Jego mina mówiła sama za siebie. „Od pewnego czasu” – usłyszał w odpowiedzi. Hazz zrozumiał, że dosyć długo. „I dopiero teraz mi o tym mówisz?” – zadał pretensjonalne pytanie do przyjaciela. „ Styles.. nie było Cię..” – padło z ust Louisa. Harry po raz kolejny tego dnia poczuł się okropnie. Rzeczywiście to wszystko było jego winą, to, że nie miał dla niego czasu, to, że nawet nie wykonał jednego głupiego telefonu. Był zakochany w Tobie. I głównie to, w ostatnich momentach pochłaniało jego wolne chwile. Nie sądził, że może stracić Tomlinsona. Takich myśli nawet nie dopuszczał do siebie. Teraz priorytetem stało się odbudowanie więzi, którą zatracił, a Louis wyjeżdżał mu z taką wiadomością. Wiadomością, która mogła przekreślić ich przyjaźń na zawsze. „Nigdy bym sobie tego nie wybaczył..” – wyszeptał Hazza. Ich oczy zaszkliły się tego dnia po raz kolejny. „Jesteś pierwszą osobą, której powiedziałem, pierwszą i jedyną..” – oznajmił z dziwnym spokojem. Twój Hazza oświadczył mu, że chłopakom też wypadałoby powiedzieć, ale on nie chciał się na to zgodzić. Wiedział, że wtedy wszyscy będą się nad nim użalać i przesadnie troszczyć o jego zdrowie. Później jeszcze długo rozmawiali na temat choroby i ewentualnych metod leczenia. Ale ta sprawa była wprost beznadziejna. Harry miał zamiar pomóc przyjacielowi. Jeszcze nie wiedział, jak, ale musiał coś wymyślić. Louis ulożył głowę na ramieniu loczka, po czym zmęczony płaczem i szczerymi wyznaniami zasnął. „ Nie pozwolę Ci odejść, nie pozwolę!” – wyszeptał Styles nakrywając przyjaciela kocem w kolorowe paski. Postanowił zejść na dół, z nadzieją, że wszyscy już śpią. W końcu było sporo po północy. Ale mylił się.. już na schodach usłyszał jakieś dźwięki dochodzące z salonu. Próbował ominąć pomieszczenie niezauważony, ale nie udało się. Usłyszał za swoimi plecami znajomy głos. To byłaś Ty. Rzuciłaś się natychmiast mu na szyję. Widziałaś, że nie jest dobrze. Oczy Harry’ego znów zmieniły barwę. Zawsze tak się działo, gdy chłopak się czymś martwił lub miał jakiś problem. Przytuliłaś go mocno, wiedząc, że to jedyne, co teraz możesz uczynić. „Co tu robisz?” – usłyszałaś pytanie. „O proszę, jak się ze mną miło witasz..” – odpowiedziałaś. „Przepraszam, jestem jakiś rozbity..” – powiedział Harry, po czym zamilkł. Oznajmiłaś mu, że Liam zadzwonił do Danielle, mówiąc, że sytuacja jest poważna. „Przerwałyśmy film i przyjechałyśmy jak najszybciej się dało.” - wyszeptałaś całując delikatnie jego spierzchnięte wargi. Weszliście do gościnnego pokoju, obecni byli wszyscy. Ich spojrzenia skierowane były w stronę twojego ukochanego. Oczekiwali, aż coś powie. Cokolwiek. Jednak Ty ściskając jego rękę, miałaś świadomość, że on nie ma najmniejszego zamiaru zwierzać się z tego, co przed chwilą zdradził mu Lou. Niezręczna cisza trwała jeszcze długo. Hazza wbijał wzrok w podłogę, później się przełamał i powiedział: „ Nie mogę.. jeżeli będzie chciał to sam wam powie.” Puścił twoją rękę i wybiegł przed dom. Usiadł na pierwszym schodku i załamał ręce. Tego wszystko było za wiele. Nie dość, że ostatnio zawiódł Louisa, to jeszcze myśl o tym, czego się dowiedział od przyjaciela dobijała go totalnie. Na dodatek mieliście w planach jechać do Polski, a teraz wszystko się totalnie skomplikowało. Przykucnęłaś przy nim ocierając pierwszą łzę z prawego oka. „Nie płacz skarbie, cokolwiek się stało, ja wierzę w to, że będzie dobrze. I Ty też powinieneś uwierzyć.” – starałaś się pocieszyć swojego chłopaka. I chyba to coś dało, bo w odpowiedzi dostałaś długi, namiętny pocałunek. „Dziękuje..” – wyszeptał tuląc się do ciebie jak mały chłopiec.

MIJAŁY KOLEJNE DNI.

Louis zachowywał się jak gdyby wszystko było w porządku. Chłopcy powoli zaczynali zapominać o tym ostatnim, przykrym wydarzeniu. Ale Harry nie był w stanie przestać o tym myśleć. Ty, jako najbliższa jego sercu osoba również. Nie wiedziałaś, o co dokładnie chodzi. Ale z każdą chwilą domyślałaś się, co raz bardziej. Gesty i słowa Harry’ego, które kierował do Louisa świadczyły o tym doskonale. „ Zostaw, ja to wezmę.” Albo „ Usiądź, ja pozbieram” – krótkie, ale dające do myślenia. Hazza nigdy wcześniej nie używał takich zwrotów, a na pewno nie w stronę swojego przyjaciela. Wiedziałaś, że twój ukochany nie da za wygraną. Wiedziałaś też, że Louisa denerwuje ta troska i dziwne współczucie. Nie dawałaś po sobie poznać, że wiesz cokolwiek. Właściwie to nie wiedziałaś. Wszystko było tylko kwestią domysłu i paru usłyszanych, przypadkowo zdań. Chciałaś spytać Styles’a, ale po dłuższej refleksji uznałaś to za niestosowne. W ciągu kolejnych dni praktycznie nic się nie wydarzyło, spędzaliście czas na mieście, albo w domu przed kinem domowym. Właściwie potrzebowaliście takich chwil, aby odetchnąć od tych wszystkich niefortunnych zdarzeń, które ostatnio was spotykały. Harry mimo wszystko był rozdarty wewnętrznie, nie mógł pogodzić się z informacją, jaką otrzymał od Louisa. Dręczyły Cię przeróżne myśli, już po prostu nie mogłaś wytrzymać. Nie spodziewałaś się nawet, że nadejdzie taki dzień, gdy Harry się znów uśmiechnie, a jednak życie bywa szalone…

Obudziłaś się rano, na zegarku widniało zaledwie pięć po dziewiątej. Łóżko było puste. Na szafce nocnej stała taca z przygotowanym śniadaniem. Twoje ulubione rogaliki i kawa. Filiżanka była już zimna, co świadczyło o tym, że Harry musiał opuścić sypialnię sporo czasu temu. Zmartwiłaś się, bowiem nigdy tak nie robił. Na szczęście odczytałaś karteczkę, którą zostawił pod talerzykiem:

„ Skarbie, muszę załatwić pewną sprawę.
Wrócę niedługo. Smacznego!
Kocham Cię! Xx – Harry”

Od razu na twojej twarzy zagościł uśmiech, teraz nie musząc obawiać się o to gdzie jest twój ukochany, mogłaś w spokoju zacząć konsumowanie pysznych crossaintów. Było wcześnie, mogłaś jeszcze udać się w objęcia Morfeusza, ale zrezygnowałaś, bo myśli dotyczące ‘pewnej sprawy’ , którą rzekomo musiał załatwić Harry nie dawały Ci spokoju. Dźwignęłaś się z łóżka. Przejrzałaś kilka razy w lustrze. Przybrałaś trochę na wadze, przez te śniadanka, które zapewniał Ci twój skarb. „Chyba pora zapisać się do jakiegoś klubu fitness, ale to po powrocie z Polski.” – pomyślałaś i zdjęłaś koszulkę nocną. Założyłaś szybko jakieś spodenki i krótki top, po czym wyruszyłaś w kierunku kuchni. Przechodząc przez korytarz usłyszałaś znajomy śmiech, nie mogąc uwierzyć zatrzymałaś się na chwilę. Drzwi się otworzyły, a twoim oczom ukazały się dwie rozchichotane postaci. To był Lou i Harry. Ten widok mocno Cię zaskoczył, przecież jeszcze niedawno na ich twarzach gościł ponury wyraz, a teraz co ? Domyślałaś się, że musiało wydarzyć się coś naprawdę dobrego, skoro az tak bardzo dopisują im humory. Styles machał jakąś białą karteczką nad głową. Przywitałaś się z nimi, pytając o przyczynę tak znakomitych nastrojów. „Zaraz skarbie, zawołaj chłopaków do salonu. Lou chce Wam coś powiedzieć!” – odpowiedział Harry muskając delikatnie twoje usta. Na buzi Louisa pojawił się szczery uśmiech. Szybko uwinęłaś się w budzeniu pozostałych domowników i już po dziesięciu minutach wszyscy czekaliście z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń. Zayn zszedł na dół owinięty w różowy kocyk, Niall śmiał się jak debil, podając za przyczynę swoje niewyspanie, tylko Liam siedział zdenerwowany, przecierając zaspane oczy. Zajęłaś miejsce koło chłopaków i skierowałaś swój pytający wzrok na Louisa. Jednak ten milczał. Musieli sobie coś zaplanować z Harrym, bo ten po chwili podał wam ten sam papierek, którym jeszcze chwilę temu wymachiwał. Cztery pary oczu spojrzały na napisy zawarte na małej karteczce. „ Za bardzo nie rozumiemy.. „ – powiedział Liam. „Może tak jaśniej? Bo na totolotka to nie wygląda.” – dodałaś. Harry wyszczerzył zęby, a Louis siadając na fotel zaczął przemowę: „ Najpierw chciałem was przeprosić, przeprosić, ze nie powiedziałem od razu, wtedy, kiedy zwierzyłem się Harry’emu. Po prostu nie chciałem, abyście się martwili, nie zniósłbym mysli, że byłbym dla was ciężarem. Jestem chory.. to znaczy byłem, to znaczy.. poprawiły mi się wyniki. Lekarze, którzy nie dawali mi szans, zmienili teraz zdanie. Być może wszystko się uda. Mam taką nadzieję. Harry mi pomógł. Wiem, że na Was też mogę liczyć. Nie bądźcie źli, chciałem oszczędzić Wam kłopotu..”. W twoim sercu zagościły mieszane uczucia. Cieszyłaś się z tego, że stan zdrowia Louisa się poprawił, ale jednocześnie martwiłaś się o to co będzie dalej. Po minach reszty chłopaków wywnioskowałaś to samo. Zaczęły się głośne okrzyki, na szczęście okrzyki radości. Liam podziękował Tomlinsonowi, że w końcu zdecydował się im powiedzieć. „Przecież jesteśmy przyjaciółmi” – powiedział ściskając jego dłoń. Niall z Zayn’em również poczuli ulgę. Ale największą radość było widać w oczach Harry’ego. Odzyskały dawny spokój. Po raz kolejny odzyskały swoją nieziemską barwę. Jego magiczne spojrzenie przeszywało Cię na wskroś. Poprawa zdrowia Louisa wiązała się z tym, że w końcu możecie wyjechać do Polski. Miałaś pomysł na uszczęśliwienie Hazzy. Zaproponowałaś wspólny wyjazd do swojej ojczyzny. Wszyscy przyjęli to z ogromnym entuzjazmem. Lou podziękował Ci z całego serca. Wiedziałaś, że Harry chce teraz spędzić z nim trochę więcej czasu, bowiem ostatnio go trochę zaniedbał. Wcale nie byłas na niego za to zła. Styles wziął Cię na kolana i pocałował przy wszystkich. Dawno nie czułaś tylu zazdrosnych spojrzeń na sobie. Jutro wyjazd.

Rano spakowałaś najbardziej potrzebne rzeczy i wraz z piątką chłopaków udałaś się na lotnisko. Tam czekała już Danielle. Liam postanowił zabrać ją ze sobą. Oczywiście nie miałaś nic przeciwko. Dziewczyna była naprawdę bardzo miła i towarzyska. Taksówkarz wyjął wasze bagaże i życzył miłej podróży. Podziękowaliście i spokojnym krokiem ruszyliście w kierunku odprawy z napisem ‘Poland’. Tak dawno nie byłaś w Polsce. Stęskniłaś się już trochę za znajomymi i ‘przyjaciółkami’. Chciałaś odwiedzić te wszystkie miejsca, w których spędzałaś czas jako dziecko. Chciałaś pokazać Harry’emu swoje sekretne miejsce. To wszystko miało wydarzyć się już niebawem. Po długiej i męczącej odprawie w końcu mogliście wejść do samolotu. Zajęłaś z Harrym te pamiętne miejsca na tyle samolotu, jak podczas waszej pierwszej, wspólnej podróży, z Polski do Australii. Powróciły wspomnienia. To jak Niall’er chodził ciągle i was obserwował, albo jak Louis robił zdjęcia. Naprawdę mieliście dużo do obgadania odnośnie tego debiutu lotniczego. Podróż do Polski nie była zbyt długa. Nie mieliście tyle czasu, co wtedy. Kiedy samolot już wzbił się na odpowiednią wysokość i ustabilizował swój lot - Harry odpiął twoje, a później własne pasy bezpieczeństwa i pociągnął w nieznanym ci kierunku. Po chwili byliście już w ciasnej toalecie, ale jakże wykwintnej. Ogromne lustro, piękna umywalka. Przejrzałaś się, a Hazza poprawił opadający na twój policzek kosmyk włosów. Odwrócił Cię przodem i zaczął bardzo zachłannie całować. Byliście spragnieni siebie do granic możliwości. Ostatnie noce były spokojne nie tylko z powodu calej tej sprawy z Louisem, ale tez, dlatego, że żadne z Was nie chciało naciskać. Wiedziałaś, że gdy nadejdzie odpowiedni dla Was moment on zrobi pierwszy krok w tym kierunku. Nie spodziewałaś się jednak, ze stanie się to podczas lotu. Pożądanie rosło, mimo że znajdowaliście się w ciasnym wc. Teraz nie ważne było miejsce, nie wazny był czas. Liczyło się tylko to, że byłaś tu z nim. Harry przekręcił kluczyk w drzwiach upewniając się, ze nikogo nie ma na korytarzu. Zjechał ręką po twoim pośladku, masując go delikatnie. Rozpiął ci koszulkę, nie byłaś mu dłużna. Uniósł ręce do góry, a ty zdjęłaś z niego kolorowy t-shirt. Jego ciało, mimo, że znałaś je doskonale nadal wywoływało dreszcze. Subtelnie gładziłaś ręką jego tors. Wasze oczy płonęły. Napięcie rosło z każdym gestem, co raz bardziej. Chłopak posadził Cię obok umywalki strącając pojemnik z mydłem w płynie, które rozlało się po całej podłodze. Nie przejmowaliście się tym w ogóle. Musnął ustami twoje odkryte ramię. Całował milimetr po milimetrze gładką skórę. Twoją twarz oblały rumieńce, które dodawały drobnym piegom uroku. Przygryzłaś wargi Styles’a oddając się kolejnym, zachłannym pocałunkom. Wasze języki rozpoczęły namiętny taniec. Nie mogłaś się mu oprzeć. Hazza przejechał dłonią po twoim brzuchu zatrzymując się w okolicach pępka. Kreślił wokół niego delikatne kółka. Potęgowało to twoje emocje. Nagle światło zgasło, poczuliście lekki wstrząs, a do waszych uszu dobiegł dźwięk ruszającej się klamki…

Na co zachorował Louis? Czy jego stan zdrowia pozostanie ciągle w normie? Jak bardzo silna jest miłość Lily i Harry’ego? Czy spragnieni miłości dokończą swój lazienkowy akt? Co spowodowało zgaśniecie światla i turbulencję? Jak zakończy się podróż zakochanych? Droga do MIŁOŚCI,  to prawie jak droga do GWIAZD.

wtorek, 8 maja 2012

Imagine Australia 15/26 ♥

Rozdział 15.

Minęło trochę czasu, a wraz z Danielle usłyszałyście dzwonek do drzwi. To był Harry. Przywiózł Ci rzeczy, o której prosiłaś podczas rozmowy telefonicznej. Był taki kochany, w jego oczach znów zagościł spokój. Czułaś to. Odkąd odnalazł Cię w tej opuszczonej fabryce wasze sprawy zmierzały w dobrym kierunku. Już chyba nic nie było w stanie zniszczyć tej więzi, która powstała między wami tego pamiętnego dnia, na warszawskim lotnisku. Na myśl o tym, czułaś zapach kawy, którą ukochany wylał wtedy na Ciebie. Zaśmiałaś się cicho pod nosem, a Peazer wyruszyła w kierunku drzwi. Twój jedyny facet na świecie wbiegł, czym prędzej do salonu, w którym siedziałaś.

Mocno Cię uścisnął i powitał buziakiem, mimo, że widzieliście się niecałe dwie godziny temu. Byłaś już z nim sporo czasu, ale nadal rozkochiwał Cię w sobie. Z każdą chwilą coraz bardziej. Z każdym dniem odkrywałaś w nim coś nowego, zaskakującego. Tak jak teraz, ta sprawa z Tomlinsonem. Zrozumiałaś przez to doświadczenie, że kolejną wartością, jaką ceni w swoim życiu jest przyjaźń. Przyjaźń, która sprawia, że chce się żyć, przyjaźń, która wywołuje uśmiech na jego uroczej twarzy, przyjaźń jedyna i wyjątkowa. Taka po grób. W tym momencie nawet nie spodziewałaś się jak bardzo twoje refleksje mogą się urzeczywistnić w najbliższym czasie. Harry patrzył na Ciebie maślanymi oczkami. Zrozumiałaś ten gest. Kolejna noc osobno, ale tym razem bez smutku i rozpaczy. Przejechałaś dłonią po jego policzku. Lekki zarost dawał o sobie znaki. Lubiłaś go takiego. Z pewnością posunęłabyś się o krok dalej, ale przypomniałaś sobie o obecności Danielle, która już odczuła pewien dyskomfort tą sytuacją. Uśmiechnęła się do Ciebie, lekko się rumieniąc. „ I jak Lou?” – spytałaś chłopaka. Hazza poprawił swoje bujne loki i jak to miał w zwyczaju podrapał się po głowie, mówiąc: „ Ciężki temat Lily, ale już jest lepiej. Rozmawiałem z nim trochę. Liam mi pomógł”. Skierował swój wzrok na piękną dziewczynę przyjaciela.  „Rozumiem, że szykuje się tu babski wieczór” – oświadczył z uśmiechem wskazując na całą kolekcję filmów romantycznych, kilka paczek chusteczek i jakieś dobre wino, które Danielle dopiero przyniosła. „Owszem, chcesz się przyłączyć?” – zażartowała Angielka, a Harry tylko skinął głową. „ To ja już wam nie będę przeszkadzać.” – oznajmił i pożegnał się z właścicielką domu. Poszłaś odprowadzić go do drzwi. Nie mogliście się rozstać, bowiem ostatnie wydarzenia tak często was rozdzielały, że teraz pragnęliście tylko swojej obecności, dotyku i tego, aby nikt wam nie już przeszkadzał. No, ale ta sytuacja była wyjątkowo inna. Loczek pocałował Cię ostatni raz i szepnął wychodząc: „ Skarbie widzimy się jutro!”. Zatrzasnęłaś drzwi i przekręciłaś zamek na kilka razy. Dani już czekała na sofie z ogromną miską popcornu. Włączyłaś jeden z filmów o miłości i usiadłaś obok dziewczyny Liama. Właściwie to nie potrzebowałaś komedii romantycznych, miałaś przecież swoją własną. Z twoim jedynym Harrym. Mimo wszystko „Is this love?” zapowiadał się świetnie..



Hazza w tym czasie dojechał z powrotem do domu. Po drodze wstąpił jeszcze do TESCO. Chciał sprawić Louis’owi przyjemność. Jego przyjaciel był wiecznym dzieckiem. Uwielbiał słodycze. Loczek nie mogąc zdecydować się na konkretny zakup, wyszedł z supermarketu z całą torbą łakoci. Już wyobrażał sobie minę Niallera. Zaparkował szybko samochód i wbiegł do domu. Ujrzał stojącego na schodach, w piżamce w paski, zaspanego Lou. Chłopak przecierał oczy. Wyglądał tak słodko. „Jestem już kocie!” –krzyknął na powitanie, chowając za swoimi plecami ogromną torbę z zakupami. Tomlinson ucieszył się na widok Styles’a. „Długo Cię nie było! Tęskniłem.” – zażartował Lou, po czym dostrzegł jak twarz Harry’ego oblał gigantyczny rumieniec. Twój ukochany doskonale zrozumiał aluzję Boo Bear’a. Zawiódł go ostatnimi czasy, teraz miał zamiar to naprawić. Wierzył, głęboko wierzył, ze Lou wybaczy mu tą czasową nieobecność. „Dawno go nie wkurzałem” – pomyślał szatyn i po chwili głośno krzyknął: „ Hazzuś, złap mnie!!”. Nim jego słowa trafiły do Harry’ego zdążył źle postawić nogę na wyższym stopniu i już miał lecieć na podłogę, gdy w ostatnim momencie złapał go w swe ramiona Style’s. Nie obeszło się bez śmiechu. Kiedy, Hazza biegł, aby chwycić spadającego przyjaciela upuścił torbę z zakupami, z której wysypało się mnóstwo m&m’sów. Były po prostu wszędzie, w całym przedpokoju, na schodach, a nawet i we włosach Hazzy. Do uszu pozostałej trójki chłopaków dobiegły głośne chichoty. Zjawili się w pomieszczeniu, a Liam chcąc wygłosić jakieś kolejne, mądre przemówienie poślizgnął się na cukierkach i upadł z głośnym hukiem na podłogę. Panele były ozdobione czekoladowymi kuleczkami. Wyglądało to wprost komicznie: Loui leżący w ramionach Harry’ego, z którego czupryny ciągle wypadały kolorowe m&m’sy. Zayn i Nialler bijący brawo no i Liam.. któremu jedynie nie było do śmiechu. „ M&M’sowy potworku!” – krzyknął Horan, a na twarzy Payne’a zagościł uśmiech. „Zaraz Cię złapie to zobaczysz!” – odpowiedział i pobiegł za Niall’em w kierunku kuchni. Louis podniósł się wyciągając kolejną słodycz z włosów Hazzy. Już mieli skierować się na piętro, chcieli dokończyć rozmowę, którą przerwał telefon Lily. Chcieli, ale.. ale usłyszeli zachęcający głos Zayn’a: „Chodźcie z nami do salonu, obejrzymy jakąś komedię, będzie fajnie, jak dawniej.” Słowa ‘jak dawniej’ mocno uderzyły Styles’a. Zrozumiał, że nie tylko Louis, ale i reszta przyjaciół również zauważyła jego ostatni brak zainteresowania. Źle się z tym czuł. Spojrzał na Louis’a. Nie musiał pytać go, co o tym myśli, doskonale znał odpowiedź. Tak samo jak i on pragnął spędzić teraz kilka chwil tylko sam na sam z przyjacielem. No, ale głupio było odmówić reszcie. Wzdrygnął się na myśl o tym, że mógłby jeszcze kogoś zranić. Z oczu Tomlinsona biło wyraźne” „nie idźmy z nimi, chodź na górę..’. Harry szepnął mu do ucha: „mam plan”, po czym głośno krzyknął do Zayn’a: „Okay, zaraz przyjdziemy! Tylko zrobimy coś do picia” i pociągnął Lou w stronę kuchni. Tam przedstawił mu swój pomysł, który zostały przyjęty przez Boo z dużym entuzjazmem. Przygotowali szybko lemoniadę cytrynową i usadowili się na sofie w salonie. Liam włączył jakąś komedię. Tak naprawdę to śmiech Niallera przebijał wszystko. Larry nawet nie zwracał uwagi na treść poszczególnych scen. Zerkali tylko w swoją stronę wyczekując momentu, kiedy będą mogli rozpocząć swój niecny plan. Nagle oglądanie przerwał głośny dźwięk telefonu Louis’a. Wszyscy zamarli. W oczach chłopaka pojawiły się łzy. Przyjaciele zaczęli zadawać pytania, ale Tomlinson jakby był nie w tym świecie. Wstał i pobiegł na górę. Zayn zrobił dziwną minę. Liam spoważniał, a nawet Nialler przestał zacieszać. „Pójdę za nim!”- szybko ogłosił Harry i zniknął w korytarzu. Reszta postanowiła kontynuować seans. Wiedzieli, że Louis jest w dobrych rękach.



„Byłeś genialny!” – Krzyknął Harry tuląc się do przyjaciela. „Starałem się! Ale teraz lepiej wymyśl, co im powiemy” – oświadczył Lou i obaj wybuchli gromkim śmiechem. „Cicho! Nie śmiej się! Bo nas usłyszą” – ledwo szepnął przez śmiech Hazza przytykając usta przyjaciela. Brakowało im takich akcji, takich głupich pomysłów, z których czerpali radość jak za czasów, gdy byli jeszcze dziećmi. Nagle usłyszeli pukanie do drzwi. Louis szybko wtulił się w pierś Harolda, udając, że nadal nie przestał wylewać łez. Do pokoju wszedł, kto? Oczywiście, że Liam. Był bardzo troskliwy. Przysiadł na łóżku i spytał czy wszystko w porządku. Harry powiedział, że jeszcze nic nie wie, ale że posiedzi trochę przy nim, aby nie był sam. Daddy zgodził się, uważał, że to właśnie loczek był najbliższy sercu Lou i że to doskonały pomysł. „Gdyby coś się działo, to mnie zawołaj.” – szepnął, zamykając za sobą drzwi Payne. „Mało, co, a odkrył by nasz podstęp” – powiedział Hazza marszcząc czoło. Wyglądał tak śmiesznie, gdy robił te swoje miny. Lou już nie mógł wytrzymać i znów zaczął się głośno śmiać. Styles podniósł się, wyciągnął z szuflady taśmę klejącą i nożyczki. Przyłożył przyjacielowi poduszkę do twarzy i obkleił go taśmą. Wyglądało to genialnie. Biedny Louis z uwięzioną twarzą w czerwonym jaśku. „Debilu, odklej to!” – krzyknął Tomlinson. „Jesteś pewny? A będziesz cicho? Chcesz żeby chłopcy się dowiedzieli?” – Przedrzeźniał go przyjaciel uderzając delikatnie w poduchę. „Noooo proszę, Hazzuś prooszę!” – te cztery słowa wywołały ciary na plecach Harolda. Nie potrafił oprzeć się słodkiemu głosowi szatyna. Uwolnił go chwilę później. Spojrzeli na siebie zachłannym wzrokiem. Kąciki ust Lou uniosły się w górę, Styles również niesamowicie się szczerzył na ten widok. Wydawało się, że za chwilę będą kontynuować swoje wygłupy, ale nie. Nie tym razem, bo naglę ciszę przerwało stwierdzenie Boo Bear’a przesiąknięte uczuciami: „ Harry teraz tak na poważnie: cholernie mi Ciebie brakowało”. Lokaty chłopak spuścił wzrok w dół: „Mi.. mi Ciebie Loui też.. przepraszam”- wyszeptał, po czym zauważył smutek na pięknie opalonej buzi przyjaciela. „Coś Ci powiem.. tylko mi nie przerywaj.” – powiedział Tomlinson, a Harry skinął głową na znak zgody. Doskonale wiedział, że ten wiecznie śmiejący się idiota w piżamce w kolorowe paski jest zajebiście wrażliwym facetem. Wiedział, że ciężko mu mówić o uczuciach, a kiedy już się na to decyduje to znaczy, że ma to ogromne znaczenie w jego życiu. Ścisnął mocno jego dłoń i z niecierpliwością oczekiwał na pierwsze słowa.. Louis zamyślił się na chwilę, wziął głęboki oddech i zaczął mówić: „ Harry.. ja.. ja wiele razy życzyłem sobie, żebyś był przy mnie zawsze.” Już pierwsze zdanie wywołało skurcz serca Stylesa. Obawiał się trochę tego, co może zaraz usłyszeć. „ Cholera! Mówiłem sobie, że będę silny, ale to nie takie łatwe, mówiłem sobie, że dam radę, ale to tylko puste słowa. W mojej głowie ciągle gościł twój śmiech, twój głos, twój obraz. Zawsze byłeś, jesteś i będziesz w moim sercu. Nigdy Cię z niego nie wykreślę, rozumiesz? Nigdy! Wiem, że teraz z pewnością nie rozumiesz, dlaczego Ci to mówię. Ale chce to zrobić nim będzie za późno.” W tym momencie w myślach Harry’ego pojawił się mętlik. Mimo, że obiecał nie przerywać, zrobił to:  „ za późno? Za późno, na co?” W odpowiedzi usłyszał: „Miałeś nie przerywać!”. Styles skulił się, oparł głowę na ramieniu Louisa i słuchał dalej. „Nie mogę inaczej, nie umiem.. muszę Ci w końcu powiedzieć całą prawdę. Przez ten cały czas próbowałem sobie wyobrazić, że zapominamy o sobie, że Larry Stylinson nie istnieje, tak.. próbowałem. Wiem, to smutne. Ale kiedy po tym nieszczęsnym pobiciu straciłeś pamięć uświadomiłem sobie, że nie będę umiał żyć bez Ciebie, ale chcę, żebyś mi obiecał, że Ty będziesz silny, że Ty sobie poradzisz.. że nie będziesz taką ciotą jak ją, że nigdy o mnie nie zapomnisz, że będziesz czytał ten notesik i wspominał nasze cudowne chwile, chce żebyś wiedział, że jesteś moim najlepszym przyjacielem, że Cię kocham, że nawet TAM nikt mi Ciebie nie zastąpi..” – urwał Louis, a w oczach Harry’ego pojawiły się łzy. Nie miał pojęcia, o czym mówi jego przyjaciel. „Jakie TAM?” – wyrwało mu się z ust. „Przepraszam, mów dalej!” – dodał i usiadł teraz naprzeciw Louisa, ciągle trzymając jego mokrą już ze zdenerwowania rękę. Tomlinson otarł czoło i ciągnął wypowiedź: „Gdziekolwiek będziesz Hazzuś, pamiętaj o mnie, zawsze.. nigdy nie zapominaj, nigdy… moje słońce zachodzi.. ciemne chmury przysłaniają mi światło, cholera, tak bardzo jesteś dla mnie ważny, że nawet nie potrafie tego opisać, nienawidzę się za to, te wszystkie dni, gdy Cie nie było, były takim jakby sprawdzianem przed tym co ma nadejść, dziękuje Bogu każdego dnia, że Cię spotkałem, dziękuje, że stanąłeś na mojej drodze, ze miałem okazję poczuć smak prawdziwej przyjaźni, przyjaźni, która nie zawodzi i wtedy Hazz, wcale mnie nie zawiodłeś, ja po prostu…” * tutaj Louis zamilkł, przecierając kolejną łzę spływającą po policzku * Cisza trwała dobre pięć minut. Harry nie wiedział czy ma zacząć mówić czy poczekać, aż Tomlinson nabierze sił na dalsze słowa. „Jestem przy Tobie, nie mam zamiaru Cię zostawiać, chodzi o Lily? Czy o co? Lou możesz mi przecież powiedzieć wszystko, to co przed chwilą padło z twoich ust jest naprawdę piękne, ty dla mnie też znaczysz dużo, jesteś moim najwspanialszym przyjacielem, nie chcę Cię zastępować, nigdy, nikim. Co Ty w ogóle majaczysz? Przepraszam za to, że nie miałem dla Ciebie wtedy czasu. Przepraszam, postaram się to na prawić” – wyszeptał Harry. Louisowi podeszło serce do gardła. Próbował jeszcze coś powiedzieć, ale strumień łez nie dawał za wygraną. „Nie ma czasu..” – usłyszał Harry i przytulił mocno przyjaciela. „ To ja przepraszam, narobiłem tyle kłopotu, będę zawsze z Tobą, bez znaczenia gdzie będziesz się znajdował.. Wszędzie Cię znajdę, nie będzie takiej siły, abyś był sam. Z nas dwojga to ty jesteś tym, w którego wierzę. Nie Harruś, nie chodzi o Lily. Cieszę się, że jesteś szczęśliwy. Może trochę byłem zły na to, że nie ma Cię przy mnie, ale tym się nie przejmuj.. przejdzie mi. Mam Ci jeszcze tak wiele do powiedzenia, ale nie wiem czy zdołam.” Sytuacja w pokoju robiła się naprawdę napięta. Harry miał cale mokre oczy. Słowa przyjaciela mocno go wzruszyły, nigdy nie usłyszał z jego ust takiej deklaracji. Louis zwykle był skryty, co do uczuć, a teraz takie wyznanie. Oczywiście Harry odwzajemniał przyjaźń, jednak nie rozumiał do końca, do czego prowadzi ta rozmowa. Wstał z łóżka i uchylił okno. Światło księżyca wpadało przez nie, oświetlając cały pokój. Poduszki były mokre od płaczu. „Powiem Ci, powiem Ci..” – padły słowa Tomlinsona. „ Jakiś czas temu, dokładnie to wtedy, gdy poznałeś Lily.. wtedy gdy, zacząłem Cię tracić, wtedy zrozumiałem, że skoro Ty potrafisz żyć beze mnie to i ja muszę nauczyć się życia bez twojej obecności. Każdy dzień był gorszy od poprzedniego. Z każdą minutą popadałem w coraz gorsze samopoczucie. Później miałem ogromne wahania nastrojów. Minęło te kilka tygodni i pogodziłem się z .. po prostu się pogodziłem, że mogę odejść bez żalu i smutku, że i tak nikt mnie nie potrzebuje, że jestem zbędny, że nie ma dla mnie tu miejsca. Wtedy poznałem ją. Miała na imię Mary. Śliczna. Wprost kobieta moich marzeń, powoli odzyskiwałem wiarę w siebie, wiarę w to, że jednak życie ma sens. W to, że, mimo iż Ciebie w nim nie ma, to ja dam radę. Tak sobie powtarzałem. Mary dość często spotykała się ze swoimi znajomymi. Ja.. czasami towarzyszyłem jej w tym. Widziałem jak wielką wartość przykłada do przyjaźni. Miała taką jedną osobę, od serca. Praktycznie jak ja i Ty. Widziałem jak się razem śmieją, wygłupiają, przypomniał mi się nasz obraz. Nasze zabawne sytuacje, za które wtedy oddałbym wszystko. To właśnie ona pomogła mi odzyskać utracony spokój. Jest naprawdę kochana, ale musiałem z nią skończyć.. tak samo jak muszę skończyć z tobą..”. Harry stał jak wryty, opierając się o półkę z książkami. Głos Louis’a nie zapowiadał dobrego końca tej opowieści. W jego oczach widniało przerażenie. Harold otarł kolejne łzy i ponaglił przyjaciela. Bał się tego, co zaraz usłyszy, ale mimo wszystko chciał wiedzieć. Jak to Tomlinson musi z nim skończyć? Co to ma znaczyć? – takie mysli nie dawały spokoju Styles’owi. Lou kontynuował: „Spójrz na mnie. Co widzisz? Nie mów. Ja Ci powiem. Jestem beznadziejny. Jestem strasznie beznadziejny. Moje łzy, one są oznaką słabości. Ty nie jesteś słaby. Pamiętaj o tym! Cholera obiecaj mi to! Obiecaj mi, że pokażesz im wszystkim, że masz dużo siły, że nie upadniesz, że będziesz dalej walczył! Obiecaj!”. „ Louis, aaaaaaaale.. ale ja nadal nie wiem o co chodzi?” – wykrzyczał już zdenerwowany chłopak. „Miśku.. niedługo odchodzę..” – wyszeptał prawie niesłyszalnie Lou i zatopił płaczącą twarz w swoich mokrych od łez i potu rękach. Do Harry’ego dotarło to, o czym przyjaciel mówił mu od ponad pół godziny. Mina, która pojawiła się na twarzy słuchającego loczka, wzmogła emocje Louis’a, który zaczął jeszcze bardziej płakać. Styles nadal nie kontaktował, nie mógł przyjąć takiej informacji do siebie, opadł na szafkę, z której jedna po drugiej zaczęły spadać na podłogę książki. Na pierwszej, która uderzyła go w stopę widniał napis: „ ZAWSZE BĘDĘ Z TOBĄ”.



Co miał na myśli Louis mowiąc, że ‘odchodzi’? Dlaczego Harry tak mocno przeżył słowa przyjaciela? Czy książka, z cudownym napisem to tylko przypadek, czy może przeznaczenie? Prawdziwa przyjaźń przekracza próg śmierci.



sobota, 5 maja 2012

Imagine Australia 14/26 ♥

Rozdział 14.

Lou.. ja.. ja przepraszam, jeżeli zrobiłem coś nie tak.. „ – dokończył szeptem Harry, a lokate kosmyki włosów opadły na jego czoło. W oczach Tomlinsona po raz kolejny tego dnia pojawiły się łzy. Po raz kolejny od czasu, gdy Hazza poznał Ciebie, po raz kolejny od czasu, gdy czuł, że go traci. Styles nigdy nie widział w takim stanie swojego przyjaciela, mimo, że znali się już dosyć długo. Louis był zawsze uśmiechniętym, zwariowanym chłopakiem, który potrafił cieszyć się każdą, nawet krótką chwilą życia.
 
Potrafił rozbawić każdego, bez wyjątku. Ale teraz, teraz to on potrzebował kogoś, kto otrze jego słone łzy i wywoła uśmiech na pięknie zarysowanej buźce. „Wcale nie musisz mnie przepraszać..” – wymamrotał Louis ocierając kolejną łzę spływającą po gładkim policzku. „Boże Boo!” – krzyknął Hazza, a serce Lou zadrżało. Nie potrafił inaczej zareagować na te słowa. Ta ksywka przypominała mu świetnie spędzone chwile z Hazzą, tylko z Hazzą. „Widzę przecież, że coś się dzieje, nigdy się tak nie zachowywałeś, powiesz mi do cholery czy mam zgadywać? „ – spytał oburzony Harry, mimo tego, że miał świadomość, iż takim tonem dobija Louisa jeszcze bardziej. Przyjaciel tylko wzruszył ramionami i znów odwrócił się do loczka plecami. „No świetnie, może jeszcze mam sobie wyjść? „ – spytał zielonooki chłopak. Tomlinson nic nie odpowiedział. Milczenie było w tej sytuacji najgorszym wyjściem. Ale to była jego decyzja. Harry w przeciwieństwie do Lou byl roztargniony i bardzo porywczy. Wstał z łóżka i trzaskając drzwiami krzyknął tylko : „ proszę bardzo !”. Odszedł. Gdy Lou upewnił się, że jest sam w pokoju wyciągnął spod poduszki mały, ale dosyć gruby notatnik. Przeczytał wpis sprzed kilku miesięcy:


„ Jesteś dla mnie najważniejszy, jesteś moim najlepszym przyjacielem. Nie chcę Cię nigdy stracić, nigdy. Rozumiesz? Nie pozwolę, aby ktoś Cię w skrzywdził. Zawsze będę przy Tobie. Nie odejdę nawet w najgorszych sytuacjach. Obiecuję. Pamiętaj o tym. – Twój Harry „



Chłopak przeczytał jeszcze kilka razy słowa nakreślone przez Styles’a w jego mini pamiętniku. Znal je na pamięć. Codziennie otwierał notesik i czytał obietnice Harry’ego zawartą na piśmie. Bywały dni, kiedy musiał przeczytać to wiele razy, przeanalizować każdą linijkę, każde słowo. Czuł dokładnie to samo. Harry był dla niego jak brat. Nikt inny nie wiedział o nim tak wiele jak On, czuł, że bez jego obecności, uśmiechu i żartów nie przetrwa kolejnych miesięcy. „ Styles, idioto nie dotrzymałeś słowa..” – wyszeptał cicho Louis do stojącego obok jego łóżka zdjęcia Harry’ego. „ Nie dotrzymałeś..” – powtórzył i zamknął swe cudne oczy.



„Co tak trzaskasz?” – krzyknął zdenerwowany Liam na widok wychodzącego z pokoju Louisa Hazzy. To on zawsze starał się utrzymać porządek w londyńskim mieszkaniu, sprawach zespołu, ale i sprawach prywatnych. Był takim Daddy’m. Troszczył się o wszystko, miał ogromne serducho, którego dobroci doświadczał każdy. Twój ukochany tylko skrzywił się na pytanie Payne. Nie wiedział, co ma robić. Ty czekałaś na niego w przedpokoju z walizkami. Samolot odlatuje za kilka godzin, a on jest w kropce. Zszedł na dół, do Ciebie i przeprosił, że musiałaś tak długo czekać. Nie miałaś mu tego za złe. Rozumiałaś, że coś się dzieje z Louisem. Lubiłaś go, nawet bardzo. Wiedziałaś, że jest ważny dla Harry’ego. A to co było ważne dla niego było także ważne dla Ciebie. Chłopak złapał twoje ramię i powiedział: „ Lily, przepraszam Cię jeszcze raz, ale musimy odwołać dzisiejszy lot, nie wiem, o co chodzi Tomlinsonowi, muszę mu jakoś pomóc.”. Wyczułaś w jego głosie zdenerwowanie. Nie znałaś go od tej strony. Oczywiście nie miałaś innego wyboru, jak się zgodzić na przesunięcie wylotu o kilka dni. Właściwie aż tak bardzo Ci się nie spieszyło. Stwierdziłaś, że to dobry moment na lepsze poznanie się z Danielle, dziewczyną Liama. „Kochanie, to Ty zajmij się Louis'kiem, a ja może spotkam się z Dani ? „” – zaproponowałaś. Hazza był szczęśliwy, że rozumiesz jak bardzo jest to dla niego ważne. Pokiwał głową na znak zgody i pocałował delikatnie w usta. Zabrał walizki do sypialni i udał się znów w kierunku pokoju Lou. Daddy czekał na niego na korytarzu. Już miał coś powiedzieć do niego, gdy usłyszał ciche łkanie dochodzące zza drzwi Tomlinsona. „ Liam, nie mam pojęcia co robić, On mi nawet nie chce powiedzieć o co chodzi.. „ – Hazz zwierzył się przyjacielowi. „Próbowałem z nim rozmawiać, dowiedzieć się czegokolwiek, ale zbywa mnie, albo po prostu ignoruje..” – dodał. Li popatrzył na niego znacząco, wyczuł w jego oczach lekkie poddenerwowanie. Złapał go za ramię i powiedział: „ Harry.. Chciałbym wam pomóc, ale z tym akurat musicie sobie poradzić sami.. wiem tylko tyle, że chyba chodzi o Ciebie i Lily..”. W tym momencie oczy twojego ukochanego zapłonęły. W jego głowie pojawiły się setki myśli. „ O mnie i o Lily ? O czym Ty stary mówisz?” – odpowiedział Styles.” Nie masz pojęcia jak on to wszystko przeżywał, od wtedy, kiedy… „ * tu Liam zamilkł na chwilę * „..od tego wyjazdu z Polski, co poznałeś Lily, przez wasz wypadek, napad, twoją utratę pamięci, szpital, wszystko. Za każdym razem był przy Tobie i Lil. Czuwał nieraz godzinami przy was. To dla niego naprawdę wiele znaczy. Jesteś dla niego ważny. On chyba się boi, że Cię straci.. albo myśli, że to już się stało.” – zakończył Payne. Teraz Harry zrozumiał łzy Louisa. Zrozumiał swój błąd, rzeczywiście zaniedbał swojego przyjaciela. Przez ostatnie tygodnie nie liczyło się nic innego tylko On i Lily. Widzial ile cierpienia musiał mu sprawić. Ale pełen honoru i godności Tomlinson nie pisnął nawet słowem. Teraz już widocznie nie wytrzymał tego napięcia i wybuchnął. „Boże co ja najlepszego zrobiłem!” – powiedział twój ukochany. „Dzięki Liam, jesteś wielki!” – dodał naciskając delikatnie klamkę od drzwi pokoju Lou. Przyjaciel tylko się do niego uśmiechnął. „Wchodzisz ze mną?” – spytał Hareh. „ Nie loczku, myślę, że dasz sobie radę.” – odpowiedział krzepiąco chłopak i zniknął w długim korytarzu. Harry uchylił drzwi u ujrzał śpiącego przyjaciela. Widok Louisa tulącego się do twardej poduszki przyprawił go o ciary. Zamknął za sobą drzwi i podszedł bliżej twarzy Tomlinsona. Zauważył, że Boo trzyma w ręce mały notesik, doskonale znał ten przedmiot. Przeczytał to co było zapisane na otwartej karcie. To były jego słowa, zapisane czarnym atramentem. Pamiętał dzień, w którym ten wpis został stworzony. Był wtedy taki szczęśliwy. Nie bardziej niż teraz z Lily, ale równie mocno. Kilka miesięcy temu, zanim wylecieli na koncert do Polski zaginęła siostra Louisa. Harry w pełni oddał się poszukiwaniom. Mijały kolejne tygodnie i zero wiadomości. Tomlinson był w bardzo złym stanie psychicznym. Nie jadł, nie spal. Właściwie to dawnego chłopaka nie wiele przypominał. Hazza nie mógł patrzeć na cierpienie swojego najlepszego kolegi. Ostatecznie ktoś dał cynk, że mała dziewczynka znajduje się w jednym z londyńskich, opuszczonych kamienic. Tego samego dnia wybuchł tam pożar. Hareh na własną odpowiedzialność udał się do zadymionego budynku i wyniósł na rekach nieprzytomną siostrę przyjaciela. Od tego momentu więź między nimi zaczęła się rozrastać. Później to już było tylko dobrze.. Łzy napłynęły mu do oczu na myśl o tych wspomnieniach. Teraz był pewien, że Liam miał rację. Teraz był pewien, że zranił Lou swoją nieobecnością i brakiem zainteresowania. Przykucnął obok łóżka, wziął do ręki pióro z czarnym atramentem i pod swoim starym wpisem dodał kolejny, dopisując aktualną datę:



„ Wiem, że zawiodłem. Przepraszam. Chciałbym, żebyś wiedział, że mimo, iż ostatnio nie pokazywałem Ci tego tak jak dawniej NADAL jesteś dla mnie WAŻNY. Nigdy nie przestaniesz być moim najlepszym przyjacielem.. – Twój Harry „



Ledwo zdążył nakreślić podpis, a Louis otworzył oczy. Tego Harry się nie spodziewał, myślał, że Boo Bear będzie jeszcze smacznie spal, co najmniej kilka godzin. Zapanowała niezręczna cisza. Tomlinson skierował swój wzrok na nowy wpis Hazzy. Przeczytał dokładnie każde słowo kilka razy i zamknął oczy. Hareh nadal kucał przy jego łóżku. Zauważył brak reakcji ze strony przyjaciela i postanowił odejść. Już wstawał, gdy poczuł jak Lou łapie go za rękę. „Zostań, nie idź!” – wyszeptał prawie błagalnie. Hazzie zrobiło się go żal. Jak mógł w ogóle doprowadzić go do takiego stanu? Nie mógł sobie tego darować. „Boo ja przepraszam, wiem, że zawiniłem, wiem też, że nic nie zwróci Ci czasu, który przeze mnie zmarnowałeś.. wiem, jestem idiotą.. naprawdę dopiero teraz zrozumiałem to jak bardzo źle Cię potraktowałem, nie wiem, co mógłbym Ci jeszcze powiedzieć.. „ – w głosie Harry’ego widoczne było przejęcie. „ Po prostu bądź.. „ – usłyszał w odpowiedzi. „po prostu bądź „ – powtórzył Lou. Hareh przytulił go mocno. Obaj tego potrzebowali. Obaj byli spragnieni doznań, jakich dostarczała im ta przyjaźń. Była bowiem wyjątkowa, całkiem inna niż te wszystkie pozostałe przyjaźnie świata. Bo jak już się kogoś oswoi to trzeba brać za niego odpowiedzialność. Odpowiedzialność, która jest nieodłącznym elementem zaufania i troski. Tomlinson złapał Harry’ego za włosy i delikatnie przejechał reką po jego policzku. „Brakowało mi Ciebie. Nawet nie wiesz jak bardzo.” – usłyszał Hazza. Uśmiechnął się i zaczął łaskotać Louisa po brzuchu, po jego mega umięśnionym brzuchu:D . Loczek doskonale wiedział, że Boo Bear tego nie cierpi, ale chciał wywołać na jego twarzy uśmiech. I udało się. W mgnieniu oka na twarzy Lou pojawiły się dołeczki, a kąciki ust powędrowały ku gorze. „Takiego chcę Cię teraz widzieć.” – oznajmił Harry kontynuując zabawę. „ Lou przepraszam jeszcze raz za wszystko, wiesz ta cała sprawa z Lily, nerwy, stres.. „ – wyjaśniał. „ A tak.. Lily „ – powiedział cicho z ironią w głosie Tomlinson. Harry jednak nie dosłyszał. „ Mówiłeś coś? „ – spytał z uśmiechem. Miał najpiękniejszy uśmiech na świecie. Po prostu nie dało się nie cieszyć na jego widok. „ Nie nic, mów dalej” – okłamał przyjaciela Loui. Dobrze, że miał głowę wciśniętą w poduszkę, bo gdyby Hazza zauważył jego minę, wiedziałby z pewnością, że coś jest nie tak. Rozmawiali jeszcze długo, o wszystkim. Mieli sporo do nadrobienia. Nastrój Louisa zdecydowanie się poprawił. Jednak Hazz zauważył, że nadal coś go trapi. Nie chciał naciskać, wiedział, że jeżeli przyjaciel będzie chciał to sam mu się zwierzy. Po chwili konwersację przerwał telefon. Styles podniósł się z łóżka i odebrał połączenie. Gdy skończył, usiadł na łóżku. „To Lily.. „ – oświadczył Harry. Mina Louisa była bezcenna, dobrze, że Hazza wpatrywał się w ekran telefonu. Przynajmniej nie mógł zobaczyć reakcji chłopaka na twoje imię. „ Powiedziała, że przenocuje dziś u Danielle, muszę zawieść jej tylko kilka rzeczy” – dodał. Na twarzy Tomlinsona pojawił się uśmiech. „ Poczekasz?” – spytał Hareh. „Na Ciebie zawsze” – usłyszał w odpowiedzi. „Boo przed nami cala noc!” – krzyknął uradowany Harry i zamknął za sobą drzwi. Louis również się cieszył. Cieszył się, że będzie miał namiastkę tego, co dostawał każdego dnia nim Harry poznał Ciebie. Cieszył się, że w końcu będą mogli pogadać tak od serca. Miał coś ważnego do powiedzenia Hazzie. Podciągnął nogi pod siebie i oparł się o ścianę. „ Cała noc przed nami… „ – pomyślał.

Czy Lily jest zła na Harry’ego, że odwolał lot? Dlaczego postanowiła spędzić noc u Danielle? Czy czeka ich kolejna kłótnia? Co Louis chce powiedzieć Hazzie? Jak będą wspominać zbliżającą się noc? Czy będzie miało to wpływ na dalsze wydarzenia? Prawdziwie KOCHA się tylko RAZ.