Rozdział 23.
"Na prawdę Harry?" - spytałaś prawie płacząc, ale tym razem to nie były łzy smutku. Wzruszyłaś się, bowiem nie oczekiwałaś, że chłopak podejmie kiedykolwiek taką decyzję. Decyzję, która może i była szalona, ale za to jaka szlachetna. Hazza skinął głową nie wypuszczając Cię ze swoich objęć i ponownie wpił się w twoje usta. "Ale Harry.. jeżeli to tylko dlatego, że chciałam, że wtedy w łazience..to.." - przerwałaś pocałunek spoglądając w podłogę. Chłopak palcem wskazującym uniósł twoją głowę w górę. "Lilian, patrz na mnie." - znów użył twojego pełnego imienia. Poczułaś napływające stado motyli w brzuchu.
Skierowałaś wzrok w jego przepełnione miłością źrenice. "Nie robię tego dlatego, że chciałaś odejść. Robię to, bo kocham Ciebie i Katy. Nie wyobrażam sobie bez Was życia. " - oznajmił spokojnie, po czym cmoknął Cię subtelnie w czoło. To było jak wiosenny powiew wiatru, jak słońce po najgorszej burzy. Zrozumiałaś, że wtedy na lotnisku miałaś ogromne szczęście wpadając na tego przystojniaka. Nim się zorientowałaś, w salonie zostaliście sami. Przyjaciele musieli się ewakuować podczas waszej rozmowy. Byliście tak zajęci, że nie zwróciliście uwagi na to, że opuścili dom. "Nie wiem, co mam powiedzieć.." - wyszeptałaś tuląc się do jego torsu. "Lily z Tobą nawet cisza jest jak spełnienie marzeń" - głos Harry'ego przyprawiał Cię o ciary. "Ktoś wie?" - zadałaś pytanie. " Tylko Louie." - rzucił krótko rozszerzając usta w najpiękniejszym uśmiechu na świecie. No tak, to było oczywiste. W końcu są najlepszymi przyjaciółmi. Odwzajemniłaś uśmiech skupiając się na uroczych Hazzowych dołeczkach. Jak mogłaś być tak bezmyślna próbując się zabić? Dopiero teraz dotarło do Ciebie, że to najgłupsza decyzja jaką mogłaś podjąć. "Jeszcze nie wyjęłaś wszystkiego.." - oświadczył loczek wskazując na kopertę. Ciekawa, co ten słodki idiota mógł tam jeszcze umieścić sięgnęłaś do środka. "Harrrrrry!" - wydałaś jęk zachwytu, a chłopak podniósł Cię o okręcił kila razy. "Zwariowałeś?" - spytałaś z radością wymachując zawartością niespodzianki. "Skąd wiedziałeś?" - nie dałaś mu dojść do głosu. "Katy." - oświadczył krótko przejeżdżając dłonią po Twoim policzku. "Chcę żebyś była szczęśliwa.." - powiedział prawie niesłyszalnie. "Boże Harry z Tobą szczęście znajdę nawet w najmniej urokliwym miejscu, z Tobą wszędzie.." - ułożyłaś każde słowo na swoim miejscu, aby zabrzmiało to idealnie. Hazza rozpiął białą koszulę, którą miał na sobie i spojrzał na Ciebie znacząco. Na twojej twarzy pojawiły się rumieńce. Rzuciłaś na stojący obok stolik dwa bilety do Nowego Jorku i plik dokumentów. Jeden z nich zsunął się na ziemię uwidaczniając napis: AKT ADOPCJI. To o czym marzyłaś od dawna stało się teraz rzeczywistością. Nie musiałaś obawiać się o przyszłość. Przypomniały Ci się słowa staruszki, której pomogłaś z zakupami. "Szczęśliwa rodzinka.." - pomyślałaś, popychając Harry'ego na sofę.
Dawno nie było między Wami kontaktu fizycznego. W pewnym sensie tęskniłaś za jego dotykiem i pieszczotami, ale czułaś też odrobinę lęku. Mimo wszystko nie zastanawiając się dłużej zdjęłaś bluzkę odsłaniając to, czego Harry pożądał od pierwszej chwili, gdy się poznaliście. Chwycił Cię mocno za nadgarstek i skierował się w stronę sypialni. "Tu będzie lepiej.." - powiedział cicho, aby nie psuć nastroju. "Harry,ale ja.." - nie dokończyłaś, bo napalony Styles zamknął ci usta pocałunkiem. Pchnął delikatnie na łóżko i w mgnieniu oka leżał na tobie całując każdy skrawek nagiego ciała. Jego miękkie usta idealnie współgrały z twoją gładką skórą. Potęgował emocje lekkimi muśnięciami, przygryzając gdzieniegdzie tworzył drobne malinki. Jednym ruchem ręki rozpiął twoje spodnie. Poczułaś jak robisz się słaba. Uwielbiałaś kiedy on dominował, był wtedy taki bezwzględny, ale zarazem niesamowicie delikatny. Zsunęłaś dolną część garderoby pozostając w samej bieliźnie. Czarnej, koronkowej bieliźnie. Warto o tym wspomnieć, bowiem twój ukochany takową cenił. Zamruczałaś mu do ucha, na co zerwał się i zrzucił swoje ubranie na podłogę. Przejechałaś ręką po jego idealnie wyrzeźbionym torsie. Zapiekły Cię policzki. Podniecenie między waszymi ciałami wzrastało z każdym ruchem. Gra wstępna, której byliście właśnie uczestnikami przeradzała się w coś więcej, w bliższe starcie. Teraz Ty objęłaś władzę. Usiadłaś na Styles'ie okrakiem i wsuwałaś język w jego rozchylone usta. Co jakiś czas przerywaliście zachłanne pocałunki. Harry oblizywał usta, pokazując tym samym jak bardzo mu smakujesz. Spojrzałaś na niego. Najcudowniejszy chłopak na świecie, Ty i łóżko. Czego chcieć więcej? Zwykle nie byłaś taka przedmiotowa, jednak w chwili, gdy podniecał Cię nawet jego głos byłaś w stanie zrobić wszystko. Nikt, nigdy nie wywoływał u Ciebie takich emocji, ale to może dlatego, że Hazza jest pierwszym chłopakiem, z którym tak wiele przeżyłaś, pierwszym chłopakiem, któremu oddałaś się w pełni, pierwszym chłopakiem, którego na prawdę pokochałaś, na przekór wszystkim i wszystkiemu. Jak kot, który podąża własną ścieżką. A właśnie, twój kot w tym momencie obrócił Cię plecami do siebie i próbował rozpiąć ząbkami zalegający na twoim biuście stanik. Po kilku próbach zakończyło się to sukcesem, a Styles mógł cieszyć się niesamowitym widokiem. Twoje piersi, całkiem sporych rozmiarów poczuły jego dotyk. Przeszła Cię kolejna fala rozkoszy. czy to normalne, że wystarczył lekki kontakt cielesny, a już czułaś się jak w raju? Harry potrafił sprawić, że na prawdę w nim byłaś. Nie bez powodu tabloidy określały go Bogiem Sexu. Jednak tylko Ty mogłaś to tak doskonale sprawdzić. "Styles sypia co tydzień z inną" - przypomniałaś sobie nagłówek jednego z magazynów. "Nie, Styles sypia codziennie ze mną" - dodałaś w myślach. Prawdziwa historia. Nic dodać, nic ująć. Jakimś cudem z powrotem siedziałaś na nim, czując lekkie wybrzuszenie w bokserkach chłopaka. Jego kolega powoli budził się do życia. Te wszystkie spazmy rozkoszy jakie przeżyłaś z Hazzą były nie do opisania. Każdy stosunek był niewiarygodnie przyjemny, ale inny od poprzedniego. " Nic nie zdarza się dwa razy. Nie ma dwóch podobnych nocy.." Twoja ulubiona poetka idealnie to opisała. Jednak wróćmy do sypialni. Loczek podparł się na łokciach, zamknął oczy i nastawił dziubek, jego ciało ewidentnie mówiło jedno: chcę Cię tu i teraz! Może to nieco drastyczne i może brzmi jak ostry film dla dorosłych, ale.. ale tu uczucia grały pierwszoplanową rolę. Nie robiłabyś tego z kimś kogo nie kochasz. Ta zasada była prosta. Cmoknęłaś Hazzę w usta, ale on przyciągnął Cię do siebie i włożył swój język głęboko. Czułaś jak dotyka twojego podniebienia. Miałaś ochotę krzyczeć, ale pocałunki uniemożliwiały to. Znalazłaś się znów na dole. Harreh niepostrzeżenie zsunął z Ciebie dolną część bielizny. Uśmiechnął się na ten widok i na myśl o dalszym rozwoju akcji. Sam pozostał na razie w bokserkach. Sądziłaś, że do zbliżenia dojdzie właśnie tu. Na tej idealnie białej pościeli, w idealnie wystrojonym pokoju, ale nie. Ukochany zawiązał Ci oczy jakaś ciemną chustką i wziął na ręce zmierzając do .. ? No właśnie. Dokąd? Minęła zaledwie minuta, a usłyszałaś dźwięk kropel uderzających o dno wanny. Ściągnęłaś opaskę z oczu i zamarłaś. Łazienka była doskonale wyszykowana na ten moment. W każdym jej kącie i obok luster lśniły zapachowe świeczki. Klimat niesamowity. Zapach, który unosił się w pomieszczeniu przyprawiał o skurcze w dolnej części brzucha. Ponadto na ogromnym pluszowym serduszku, które ustawione zostało obok wanny widniał napis : 'forever and ever'. Harry na prawdę się postarał, aby ten wieczór był wyjątkowy. W dodatku Louie zabrał na noc Katy, abyście mogli ze sobą spędzić czas. "Kocham Cię.." - wyszeptałaś, gdy postawił Cię na podłogę. Twoja ręka powędrowała w kierunku jego szyi, a usta poczuły najsłodszy jak dotąd pocałunek na świecie. "Wanna, czy prysznic?" - spytał rozpromieniony Styles. Pokazałaś mu na palcach liczbę dwa. Momentalnie rozsunął ogromną kabinę prysznicową, pociągnął Cię za rękę i odkręcił kurek. Strumienie ciepłej wody oblewały wasze nagie już ciała, Harry przyparł Cię do chłodnej ściany zjeżdżając rękoma na twoje pośladki. Ściskał je i ugniatał na wszelkie sposoby. "Haraaarrreeehhh" - jęknęłaś przeciągle, a on odebrał to jako zachętę do dalszych kroków. Zmniejszył siłę prysznica i zbliżył swoje ciało do twojego tak, że poczułaś jak jego członek ociera się o twoje uda. On chyba tez to poczuł, bo natychmiast urósł w mocy. Tym razem przyssał się do twoich sutków i delikatnie je przygryzając tarmosił na wszystkie strony sprawiając Ci nieco bólu, ale więcej rozkoszy. Zwijałaś się już jak kotka. Hazz był dobrym obserwatorem. Złapał Cię w talii jedną ręką, po czym drugą wymierzył w twoje pośladki trzy mocne klapsy. Zajęczałaś. Powodował, że pragnęłaś go co raz bardziej. Nie chcąc być dłuższa pochwyciłaś w dłonie jego kolegę i patrząc mu w oczy, co było nieco żenujące, (ale tylko na początku) jeździłaś w górę i w dół. Na twarzy tego pokręconego kolesia z najśliczniejszymi oczami na kuli ziemskiej pojawiła się błoga rozkosz. Błoga rozkosz, której autorką byłaś ty sama. Miałaś wrażenie, że za chwilę dojdzie, że długo nie wytrzyma. Jednak to tylko pozory. Chłopak miał wystarczająco dużo sił na dalszą zabawę. Już co raz szybciej poruszałaś rękoma. Gdyby jakaś osoba trzecia usłyszała dźwięki dochodzące z kabiny mogła by się trochę przerazić. Ale dzięki Bogu byliście w apartamentowcu sami. Sami, ze swoimi pragnieniami, które dojrzały na tyle, aby móc je spełnić. Klęknęłaś przed Harrym. Tego chłopak się nie spodziewał. Kiedy poczuł, że jego członek wypełnia twoje usta musiał podtrzymać się kabiny. "Lily, Ty.." - wyszeptał jękiem. "Shhh Harrehh.." - odpowiedziałaś przystawiając palec do swoich ust. Jego kolega był sporych rozmiarów i ledwo mieścił się w twojej buzi. Ssałaś go i przygryzałaś na wszelkie sposoby, powodując tym samy, że w oczach chłopaka rosło pożądanie. Styles sam pochwycił twoją głowę i nadawał rytm twoim ruchom. Stymulowałaś go idealnie. Przynajmniej takie miałaś wrażenie. Harry zdawał się być zadowolony. I Ty również czułaś satysfakcję. Nie chciałaś, aby kończył w ten sposób, więc przerwaliście. Chłopak pomógł Ci się podnieść i w rewanżu wsunął w Ciebie dwa palce. Od razu dwa, jakby nie mógł być bardziej delikatny. Ale wszystko tłumaczyło to napalenie i chęć bycia bliżej, bliżej.. Poczułaś jak zaczyna nimi poruszać doprowadzając Cię tym samym do szału. Wiłaś się na wszystkie strony prosząc, aby już przestał, ale on nie miał takiego zamiaru, całował Cię zachłannie i nie pozwalał, aby się wyswobodziła z jego uścisku. "Harreh, dosyć.." - krzyknęłaś, a on dołożył trzeci palec. Czułaś, że nie wiele Ci brakuje. Sprawiał Ci rozkosz, jednak coś blokowało Cię od środka. Kiedy skończył nie pozwalając Ci dojść zostawił niedosyt. Uśmiechnął się cwaniacko denerwując Cię totalnie. Jednak ta złość szybko minęła, bowiem poczułaś jego oddech na swoim karku. Stałaś teraz oparta przodem o szkło kabiny, Harry zaszedł Cię od tyłu. Całował delikatnie ramiona, plecy.. wszystkie kręgi.. mówiąc jak bardzo Cię kocha. Niespodziewanie poczułaś jak w Ciebie wszedł. Lekki ból po chwili został zastąpiony spazmami ukojenia. Wbijał się w Ciebie delikatnie. Z każdą chwilą nadawał co raz szybsze tempo. Krzyczałaś na cały dom. Dawno nie mieliście tak dobrego stosunku. Opadałaś już z sił, ale chłopak nie przestawał Cię pieprzyć. Były momenty, gdy wychodził z Ciebie i drażnił przedłużając odpoczynek. "Harrrrrrreeeeehh" - mruczałaś, aby kontynuował. Oboje poczuliście przypływające spełnienie. Jak zawsze udało Wam się dojść w tym samym momencie. Poczułaś jak w twoim wnętrzu rozlewa się ciepło. "Dziękuje." - wyszeptał cmokając się delikatnie w usta. Po tej ostrej zabawie wzięliście wspólny prysznic, zgasiłaś świeczki, a Hazz zaniósł Cię do sypialni. Zasnęliście w swoich objęciach, spokojni o dziś, spokojni o jutro.
RANO.
Poczułaś jak ktoś po tobie skacze. Nie wyspana po całonocnej zabawie z Harrym miałaś ochotę ochrzanić tego kto zdecydował się przerwać twój odpoczynek, ale kiedy ujrzałaś nad sobą te słodkie oczka minęła Ci cała złość. Dziewczynka objęła Cię swoimi małymi rączkami całując policzki. "Harry mówił, że mogę Cię obudzić." - wytłumaczyła się widząc twój wzrok. " W porządku Katy, wskakuj" - odpowiedziałaś spokojnie odchylając kołdrę. Dziecko wtuliło się w siebie i momentalnie zasnęło. Ty sama poczułaś, że odpływasz.
"Liiiiiiiiiiiiiilyyyyyyyyyy! Kaaaaaaaaaatyyyyy ! " - obudził Was głośny krzyk Hazzy. Przetarłaś oczy na widok chłopaka trzymającego walizki. "Jeszcze trzeba Katherine odwieźć" - powiedział, ale nie zrozumiałaś o czym mówi. "Ale..?" - padło z twoich ust. "Lilian, NOWY YORK" - oświadczył błagalnym tonem. Poczułaś, że robisz się mała. Zupełnie o tym zapomniałaś przez to, co zdarzyło się w nocy. "To to..to już dziś?" - wydukałaś, a Harry na potwierdzenie skinął głową. "Louie zajmie się małą, walizki spakowane" - oznajmił Styles, a ty przeciągnęłaś się i pocałowałaś go na powitanie: "Jesteś moim Bogiem Styles". Chłopak zaśmiał się i poprosił, abyś się pospieszyła, bo nie wiele czasu zostało do odprawy. Obudziłaś siostrę oświadczając jej krótko, że na kilka dni zostanie u wujka Lou. Na tę wiadomość zareagowała radośnie, co bardzo Cię ucieszyło. Gdy byliście gotowi, a Tomlinson odebrał małą wyruszyliście na lotnisko. Staliście przed budynkiem. "Lecimy?" - powiedział Harry podając Ci dłoń. Złapałaś jego rękę mówiąc: "Z Tobą zawsze!" i weszliście do środka. Panowało tam spore zamieszanie, wywołane przez jakieś sportowe rozgrywki europejskie. Tłok jak nigdy. Na szczęście formalności minęły szybko i pozostało tylko czekać na samolot. Gdy z głośników rozszedł się dźwięk o rozpoczęciu ostatniej z odprawy poczułaś, że musisz udać się jeszcze do toalety. "Zajmij miejsca, zaraz wrócę" - powiedziałaś,całując go słodko w usta. Prędko odnalazłaś wc, jednak kolejka byla niesamowicie długa. Minęło sporo czasu nim udało Ci się dostać do kabiny. Wróciłaś na strefę bezcłową poszukując wzrokiem Harry'ego. "Musiał już wsiąść" - pomyślałaś i stanęłaś na końcu kolejki. Zdążyłaś w ostatniej chwili, bo bramki właśnie miały zostać zamknięte. Długim korytarzem wbiegłaś na pokład. Stewardessa poprosiła, abyś zajęła jakiekolwiek miejsce na tę chwilę, bo są male problemy techniczne. Usiadłaś na pierwszym fotelu z rzędu nie mogąc doczekać się, gdy znajdziesz Hazzę. Minęło dziesięć minut, a samolot wyruszył. Gdy w końcu mogłaś odpiąć pasy przemierzyłaś cały pokład w poszukiwaniu chłopaka. I co ? Nigdzie go nie było. Sprawdziłaś toalety, a nawet wbrew przepisom udałaś się do pilotów. Pustka. "Harry, gdzie jesteś?" - pomyślałaś.
"Na prawdę Harry?" - spytałaś prawie płacząc, ale tym razem to nie były łzy smutku. Wzruszyłaś się, bowiem nie oczekiwałaś, że chłopak podejmie kiedykolwiek taką decyzję. Decyzję, która może i była szalona, ale za to jaka szlachetna. Hazza skinął głową nie wypuszczając Cię ze swoich objęć i ponownie wpił się w twoje usta. "Ale Harry.. jeżeli to tylko dlatego, że chciałam, że wtedy w łazience..to.." - przerwałaś pocałunek spoglądając w podłogę. Chłopak palcem wskazującym uniósł twoją głowę w górę. "Lilian, patrz na mnie." - znów użył twojego pełnego imienia. Poczułaś napływające stado motyli w brzuchu.
Skierowałaś wzrok w jego przepełnione miłością źrenice. "Nie robię tego dlatego, że chciałaś odejść. Robię to, bo kocham Ciebie i Katy. Nie wyobrażam sobie bez Was życia. " - oznajmił spokojnie, po czym cmoknął Cię subtelnie w czoło. To było jak wiosenny powiew wiatru, jak słońce po najgorszej burzy. Zrozumiałaś, że wtedy na lotnisku miałaś ogromne szczęście wpadając na tego przystojniaka. Nim się zorientowałaś, w salonie zostaliście sami. Przyjaciele musieli się ewakuować podczas waszej rozmowy. Byliście tak zajęci, że nie zwróciliście uwagi na to, że opuścili dom. "Nie wiem, co mam powiedzieć.." - wyszeptałaś tuląc się do jego torsu. "Lily z Tobą nawet cisza jest jak spełnienie marzeń" - głos Harry'ego przyprawiał Cię o ciary. "Ktoś wie?" - zadałaś pytanie. " Tylko Louie." - rzucił krótko rozszerzając usta w najpiękniejszym uśmiechu na świecie. No tak, to było oczywiste. W końcu są najlepszymi przyjaciółmi. Odwzajemniłaś uśmiech skupiając się na uroczych Hazzowych dołeczkach. Jak mogłaś być tak bezmyślna próbując się zabić? Dopiero teraz dotarło do Ciebie, że to najgłupsza decyzja jaką mogłaś podjąć. "Jeszcze nie wyjęłaś wszystkiego.." - oświadczył loczek wskazując na kopertę. Ciekawa, co ten słodki idiota mógł tam jeszcze umieścić sięgnęłaś do środka. "Harrrrrry!" - wydałaś jęk zachwytu, a chłopak podniósł Cię o okręcił kila razy. "Zwariowałeś?" - spytałaś z radością wymachując zawartością niespodzianki. "Skąd wiedziałeś?" - nie dałaś mu dojść do głosu. "Katy." - oświadczył krótko przejeżdżając dłonią po Twoim policzku. "Chcę żebyś była szczęśliwa.." - powiedział prawie niesłyszalnie. "Boże Harry z Tobą szczęście znajdę nawet w najmniej urokliwym miejscu, z Tobą wszędzie.." - ułożyłaś każde słowo na swoim miejscu, aby zabrzmiało to idealnie. Hazza rozpiął białą koszulę, którą miał na sobie i spojrzał na Ciebie znacząco. Na twojej twarzy pojawiły się rumieńce. Rzuciłaś na stojący obok stolik dwa bilety do Nowego Jorku i plik dokumentów. Jeden z nich zsunął się na ziemię uwidaczniając napis: AKT ADOPCJI. To o czym marzyłaś od dawna stało się teraz rzeczywistością. Nie musiałaś obawiać się o przyszłość. Przypomniały Ci się słowa staruszki, której pomogłaś z zakupami. "Szczęśliwa rodzinka.." - pomyślałaś, popychając Harry'ego na sofę.
Dawno nie było między Wami kontaktu fizycznego. W pewnym sensie tęskniłaś za jego dotykiem i pieszczotami, ale czułaś też odrobinę lęku. Mimo wszystko nie zastanawiając się dłużej zdjęłaś bluzkę odsłaniając to, czego Harry pożądał od pierwszej chwili, gdy się poznaliście. Chwycił Cię mocno za nadgarstek i skierował się w stronę sypialni. "Tu będzie lepiej.." - powiedział cicho, aby nie psuć nastroju. "Harry,ale ja.." - nie dokończyłaś, bo napalony Styles zamknął ci usta pocałunkiem. Pchnął delikatnie na łóżko i w mgnieniu oka leżał na tobie całując każdy skrawek nagiego ciała. Jego miękkie usta idealnie współgrały z twoją gładką skórą. Potęgował emocje lekkimi muśnięciami, przygryzając gdzieniegdzie tworzył drobne malinki. Jednym ruchem ręki rozpiął twoje spodnie. Poczułaś jak robisz się słaba. Uwielbiałaś kiedy on dominował, był wtedy taki bezwzględny, ale zarazem niesamowicie delikatny. Zsunęłaś dolną część garderoby pozostając w samej bieliźnie. Czarnej, koronkowej bieliźnie. Warto o tym wspomnieć, bowiem twój ukochany takową cenił. Zamruczałaś mu do ucha, na co zerwał się i zrzucił swoje ubranie na podłogę. Przejechałaś ręką po jego idealnie wyrzeźbionym torsie. Zapiekły Cię policzki. Podniecenie między waszymi ciałami wzrastało z każdym ruchem. Gra wstępna, której byliście właśnie uczestnikami przeradzała się w coś więcej, w bliższe starcie. Teraz Ty objęłaś władzę. Usiadłaś na Styles'ie okrakiem i wsuwałaś język w jego rozchylone usta. Co jakiś czas przerywaliście zachłanne pocałunki. Harry oblizywał usta, pokazując tym samym jak bardzo mu smakujesz. Spojrzałaś na niego. Najcudowniejszy chłopak na świecie, Ty i łóżko. Czego chcieć więcej? Zwykle nie byłaś taka przedmiotowa, jednak w chwili, gdy podniecał Cię nawet jego głos byłaś w stanie zrobić wszystko. Nikt, nigdy nie wywoływał u Ciebie takich emocji, ale to może dlatego, że Hazza jest pierwszym chłopakiem, z którym tak wiele przeżyłaś, pierwszym chłopakiem, któremu oddałaś się w pełni, pierwszym chłopakiem, którego na prawdę pokochałaś, na przekór wszystkim i wszystkiemu. Jak kot, który podąża własną ścieżką. A właśnie, twój kot w tym momencie obrócił Cię plecami do siebie i próbował rozpiąć ząbkami zalegający na twoim biuście stanik. Po kilku próbach zakończyło się to sukcesem, a Styles mógł cieszyć się niesamowitym widokiem. Twoje piersi, całkiem sporych rozmiarów poczuły jego dotyk. Przeszła Cię kolejna fala rozkoszy. czy to normalne, że wystarczył lekki kontakt cielesny, a już czułaś się jak w raju? Harry potrafił sprawić, że na prawdę w nim byłaś. Nie bez powodu tabloidy określały go Bogiem Sexu. Jednak tylko Ty mogłaś to tak doskonale sprawdzić. "Styles sypia co tydzień z inną" - przypomniałaś sobie nagłówek jednego z magazynów. "Nie, Styles sypia codziennie ze mną" - dodałaś w myślach. Prawdziwa historia. Nic dodać, nic ująć. Jakimś cudem z powrotem siedziałaś na nim, czując lekkie wybrzuszenie w bokserkach chłopaka. Jego kolega powoli budził się do życia. Te wszystkie spazmy rozkoszy jakie przeżyłaś z Hazzą były nie do opisania. Każdy stosunek był niewiarygodnie przyjemny, ale inny od poprzedniego. " Nic nie zdarza się dwa razy. Nie ma dwóch podobnych nocy.." Twoja ulubiona poetka idealnie to opisała. Jednak wróćmy do sypialni. Loczek podparł się na łokciach, zamknął oczy i nastawił dziubek, jego ciało ewidentnie mówiło jedno: chcę Cię tu i teraz! Może to nieco drastyczne i może brzmi jak ostry film dla dorosłych, ale.. ale tu uczucia grały pierwszoplanową rolę. Nie robiłabyś tego z kimś kogo nie kochasz. Ta zasada była prosta. Cmoknęłaś Hazzę w usta, ale on przyciągnął Cię do siebie i włożył swój język głęboko. Czułaś jak dotyka twojego podniebienia. Miałaś ochotę krzyczeć, ale pocałunki uniemożliwiały to. Znalazłaś się znów na dole. Harreh niepostrzeżenie zsunął z Ciebie dolną część bielizny. Uśmiechnął się na ten widok i na myśl o dalszym rozwoju akcji. Sam pozostał na razie w bokserkach. Sądziłaś, że do zbliżenia dojdzie właśnie tu. Na tej idealnie białej pościeli, w idealnie wystrojonym pokoju, ale nie. Ukochany zawiązał Ci oczy jakaś ciemną chustką i wziął na ręce zmierzając do .. ? No właśnie. Dokąd? Minęła zaledwie minuta, a usłyszałaś dźwięk kropel uderzających o dno wanny. Ściągnęłaś opaskę z oczu i zamarłaś. Łazienka była doskonale wyszykowana na ten moment. W każdym jej kącie i obok luster lśniły zapachowe świeczki. Klimat niesamowity. Zapach, który unosił się w pomieszczeniu przyprawiał o skurcze w dolnej części brzucha. Ponadto na ogromnym pluszowym serduszku, które ustawione zostało obok wanny widniał napis : 'forever and ever'. Harry na prawdę się postarał, aby ten wieczór był wyjątkowy. W dodatku Louie zabrał na noc Katy, abyście mogli ze sobą spędzić czas. "Kocham Cię.." - wyszeptałaś, gdy postawił Cię na podłogę. Twoja ręka powędrowała w kierunku jego szyi, a usta poczuły najsłodszy jak dotąd pocałunek na świecie. "Wanna, czy prysznic?" - spytał rozpromieniony Styles. Pokazałaś mu na palcach liczbę dwa. Momentalnie rozsunął ogromną kabinę prysznicową, pociągnął Cię za rękę i odkręcił kurek. Strumienie ciepłej wody oblewały wasze nagie już ciała, Harry przyparł Cię do chłodnej ściany zjeżdżając rękoma na twoje pośladki. Ściskał je i ugniatał na wszelkie sposoby. "Haraaarrreeehhh" - jęknęłaś przeciągle, a on odebrał to jako zachętę do dalszych kroków. Zmniejszył siłę prysznica i zbliżył swoje ciało do twojego tak, że poczułaś jak jego członek ociera się o twoje uda. On chyba tez to poczuł, bo natychmiast urósł w mocy. Tym razem przyssał się do twoich sutków i delikatnie je przygryzając tarmosił na wszystkie strony sprawiając Ci nieco bólu, ale więcej rozkoszy. Zwijałaś się już jak kotka. Hazz był dobrym obserwatorem. Złapał Cię w talii jedną ręką, po czym drugą wymierzył w twoje pośladki trzy mocne klapsy. Zajęczałaś. Powodował, że pragnęłaś go co raz bardziej. Nie chcąc być dłuższa pochwyciłaś w dłonie jego kolegę i patrząc mu w oczy, co było nieco żenujące, (ale tylko na początku) jeździłaś w górę i w dół. Na twarzy tego pokręconego kolesia z najśliczniejszymi oczami na kuli ziemskiej pojawiła się błoga rozkosz. Błoga rozkosz, której autorką byłaś ty sama. Miałaś wrażenie, że za chwilę dojdzie, że długo nie wytrzyma. Jednak to tylko pozory. Chłopak miał wystarczająco dużo sił na dalszą zabawę. Już co raz szybciej poruszałaś rękoma. Gdyby jakaś osoba trzecia usłyszała dźwięki dochodzące z kabiny mogła by się trochę przerazić. Ale dzięki Bogu byliście w apartamentowcu sami. Sami, ze swoimi pragnieniami, które dojrzały na tyle, aby móc je spełnić. Klęknęłaś przed Harrym. Tego chłopak się nie spodziewał. Kiedy poczuł, że jego członek wypełnia twoje usta musiał podtrzymać się kabiny. "Lily, Ty.." - wyszeptał jękiem. "Shhh Harrehh.." - odpowiedziałaś przystawiając palec do swoich ust. Jego kolega był sporych rozmiarów i ledwo mieścił się w twojej buzi. Ssałaś go i przygryzałaś na wszelkie sposoby, powodując tym samy, że w oczach chłopaka rosło pożądanie. Styles sam pochwycił twoją głowę i nadawał rytm twoim ruchom. Stymulowałaś go idealnie. Przynajmniej takie miałaś wrażenie. Harry zdawał się być zadowolony. I Ty również czułaś satysfakcję. Nie chciałaś, aby kończył w ten sposób, więc przerwaliście. Chłopak pomógł Ci się podnieść i w rewanżu wsunął w Ciebie dwa palce. Od razu dwa, jakby nie mógł być bardziej delikatny. Ale wszystko tłumaczyło to napalenie i chęć bycia bliżej, bliżej.. Poczułaś jak zaczyna nimi poruszać doprowadzając Cię tym samym do szału. Wiłaś się na wszystkie strony prosząc, aby już przestał, ale on nie miał takiego zamiaru, całował Cię zachłannie i nie pozwalał, aby się wyswobodziła z jego uścisku. "Harreh, dosyć.." - krzyknęłaś, a on dołożył trzeci palec. Czułaś, że nie wiele Ci brakuje. Sprawiał Ci rozkosz, jednak coś blokowało Cię od środka. Kiedy skończył nie pozwalając Ci dojść zostawił niedosyt. Uśmiechnął się cwaniacko denerwując Cię totalnie. Jednak ta złość szybko minęła, bowiem poczułaś jego oddech na swoim karku. Stałaś teraz oparta przodem o szkło kabiny, Harry zaszedł Cię od tyłu. Całował delikatnie ramiona, plecy.. wszystkie kręgi.. mówiąc jak bardzo Cię kocha. Niespodziewanie poczułaś jak w Ciebie wszedł. Lekki ból po chwili został zastąpiony spazmami ukojenia. Wbijał się w Ciebie delikatnie. Z każdą chwilą nadawał co raz szybsze tempo. Krzyczałaś na cały dom. Dawno nie mieliście tak dobrego stosunku. Opadałaś już z sił, ale chłopak nie przestawał Cię pieprzyć. Były momenty, gdy wychodził z Ciebie i drażnił przedłużając odpoczynek. "Harrrrrrreeeeehh" - mruczałaś, aby kontynuował. Oboje poczuliście przypływające spełnienie. Jak zawsze udało Wam się dojść w tym samym momencie. Poczułaś jak w twoim wnętrzu rozlewa się ciepło. "Dziękuje." - wyszeptał cmokając się delikatnie w usta. Po tej ostrej zabawie wzięliście wspólny prysznic, zgasiłaś świeczki, a Hazz zaniósł Cię do sypialni. Zasnęliście w swoich objęciach, spokojni o dziś, spokojni o jutro.
RANO.
Poczułaś jak ktoś po tobie skacze. Nie wyspana po całonocnej zabawie z Harrym miałaś ochotę ochrzanić tego kto zdecydował się przerwać twój odpoczynek, ale kiedy ujrzałaś nad sobą te słodkie oczka minęła Ci cała złość. Dziewczynka objęła Cię swoimi małymi rączkami całując policzki. "Harry mówił, że mogę Cię obudzić." - wytłumaczyła się widząc twój wzrok. " W porządku Katy, wskakuj" - odpowiedziałaś spokojnie odchylając kołdrę. Dziecko wtuliło się w siebie i momentalnie zasnęło. Ty sama poczułaś, że odpływasz.
"Liiiiiiiiiiiiiilyyyyyyyyyy! Kaaaaaaaaaatyyyyy ! " - obudził Was głośny krzyk Hazzy. Przetarłaś oczy na widok chłopaka trzymającego walizki. "Jeszcze trzeba Katherine odwieźć" - powiedział, ale nie zrozumiałaś o czym mówi. "Ale..?" - padło z twoich ust. "Lilian, NOWY YORK" - oświadczył błagalnym tonem. Poczułaś, że robisz się mała. Zupełnie o tym zapomniałaś przez to, co zdarzyło się w nocy. "To to..to już dziś?" - wydukałaś, a Harry na potwierdzenie skinął głową. "Louie zajmie się małą, walizki spakowane" - oznajmił Styles, a ty przeciągnęłaś się i pocałowałaś go na powitanie: "Jesteś moim Bogiem Styles". Chłopak zaśmiał się i poprosił, abyś się pospieszyła, bo nie wiele czasu zostało do odprawy. Obudziłaś siostrę oświadczając jej krótko, że na kilka dni zostanie u wujka Lou. Na tę wiadomość zareagowała radośnie, co bardzo Cię ucieszyło. Gdy byliście gotowi, a Tomlinson odebrał małą wyruszyliście na lotnisko. Staliście przed budynkiem. "Lecimy?" - powiedział Harry podając Ci dłoń. Złapałaś jego rękę mówiąc: "Z Tobą zawsze!" i weszliście do środka. Panowało tam spore zamieszanie, wywołane przez jakieś sportowe rozgrywki europejskie. Tłok jak nigdy. Na szczęście formalności minęły szybko i pozostało tylko czekać na samolot. Gdy z głośników rozszedł się dźwięk o rozpoczęciu ostatniej z odprawy poczułaś, że musisz udać się jeszcze do toalety. "Zajmij miejsca, zaraz wrócę" - powiedziałaś,całując go słodko w usta. Prędko odnalazłaś wc, jednak kolejka byla niesamowicie długa. Minęło sporo czasu nim udało Ci się dostać do kabiny. Wróciłaś na strefę bezcłową poszukując wzrokiem Harry'ego. "Musiał już wsiąść" - pomyślałaś i stanęłaś na końcu kolejki. Zdążyłaś w ostatniej chwili, bo bramki właśnie miały zostać zamknięte. Długim korytarzem wbiegłaś na pokład. Stewardessa poprosiła, abyś zajęła jakiekolwiek miejsce na tę chwilę, bo są male problemy techniczne. Usiadłaś na pierwszym fotelu z rzędu nie mogąc doczekać się, gdy znajdziesz Hazzę. Minęło dziesięć minut, a samolot wyruszył. Gdy w końcu mogłaś odpiąć pasy przemierzyłaś cały pokład w poszukiwaniu chłopaka. I co ? Nigdzie go nie było. Sprawdziłaś toalety, a nawet wbrew przepisom udałaś się do pilotów. Pustka. "Harry, gdzie jesteś?" - pomyślałaś.
Dlaczego Harry zdecydował się na adopcję? Czy rzeczywiście jego argumenty są prawdziwe? On i Lily + mała Katy - czy ma to przyszłość? Jak bardzo silna jest ich miłość? Czemu Hazza tak nagle zniknął? I gdzie się podziewa? Czy Lilian uda się odnaleźć ukochanego? MIŁOŚĆ poznaje się po tym, że nic nie może jej zawieść.
***
Mam dla Was kilka informacji.
- Chciałam zaprosić Was na mojego nowego bloga, który rusza niebawem.
link możecie znaleźć pod nagłówkiem bloga, tutaj opis:"Three silent words like a return to the past.." - Jest to najnowsze opowiadanie mojego autorstwa. "Trzy ciche słowa to jak powrót do przeszłości.." ukaże Wam ciemną tęczę w labiryncie wyobraźni. Intrygujące spojrzenie, intrygujący uśmiech, intrygująca cisza. 10 liter to dopiero pierwszy krok do odkrycia prawdy. Czy główni bohaterowie zdołają unieść jej ciężar? Przesycona miłością, strachem i bólem opowieść o tym, że nie łatwo zapomnieć o przeszłości.- Chciałam też polecić bloga, jednej ze wspaniałych Directioner :) jeśli macie ochotę to wpadajcie. KLIK. Tu możecie przeczytać zachętę:
- Chciałam też polecić bloga, jednej ze wspaniałych Directioner :) jeśli macie ochotę to wpadajcie. KLIK. Tu możecie przeczytać zachętę:
"Księżyc, który dzisiejszej nocy lśnił w pełni okazałości na szaro-niebieskim niebie, odbił się w nożu przytkniętym do mojej szyi. Serce z każdą sekundą uderzało coraz szybciej i mocniej. Wciągnęłam cicho powietrze i delikatnie odrzuciłam kruczoczarne włosy. Barczysty, łysy mężczyzna, wyglądający na około czterdzieści lat, lewą ręką utrzymywał dłonie za moimi plecami, natomiast w jego prawej ręce, znajdowało się narzędzie, którym w ciągu jednej sekundy mógł odebrać mi życie.
[...].
- No, no, no Harry. Ładną sobie panienkę wyrwałeś - cichy, gardłowy głos dochodzący z bliskich okolic mojego ucha sprawił, że omal nie krzyknęłam. Zdecydowanie szczuplejszy, jednak równie przerażający mężczyzna powoli odsunął się ode mnie i przesunął palcem po mojej talii, co sprawiło, że przeszedł mnie zimny dreszcz. Gwałtownie otworzyłam oczy. Skórzana kurtka i ciemnobrązowe loki kontrastowały z jasnością ulicy, znajdującą się za jego plecami. W zielonych tęczówkach malowało się przerażenie.
- Puść dziewczynę, jej to nie dotyczy - powiedział, z zaskakującą pewnością w głosie. - Mam pieniądze - dodał, po chwili namysłu.."
[...].
- No, no, no Harry. Ładną sobie panienkę wyrwałeś - cichy, gardłowy głos dochodzący z bliskich okolic mojego ucha sprawił, że omal nie krzyknęłam. Zdecydowanie szczuplejszy, jednak równie przerażający mężczyzna powoli odsunął się ode mnie i przesunął palcem po mojej talii, co sprawiło, że przeszedł mnie zimny dreszcz. Gwałtownie otworzyłam oczy. Skórzana kurtka i ciemnobrązowe loki kontrastowały z jasnością ulicy, znajdującą się za jego plecami. W zielonych tęczówkach malowało się przerażenie.
- Puść dziewczynę, jej to nie dotyczy - powiedział, z zaskakującą pewnością w głosie. - Mam pieniądze - dodał, po chwili namysłu.."
- I jeszcze jedno: założyłam bloga głównego, do którego link również znajdziecie na górze bloga. Potrzebowałam takiego porządku. Myślałam o tym, aby przenieść wszystko na tumblr, jednak zaczynałam z blogspotem i te wszystkie miłe słowa to część mojej historii, więc nie mogę tego usunąć.
DZIEKUJE ! :)
ps. to chyba wszystko, ale bardzo mozliwe, ze o czymś zapomnialam.BYE!:*
ps. 2 juz chyba wiem -> ostatnio robilam twitcama. planuje w tym tyg kolejny, wiec mozecie zerkac na GB (głowny blog) pojawi sie tam informacja kiedy, co i jak. no to do kolejnego! :) tym razem pojawi się coś na Larry'm, a pozniej na nowym blogu 'Three silent words'