poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Imagine Australia 12/26 ♥

 Rozdział 12.

Detektyw przybył od razu na miejsce. Powitał Harry’ego i chłopaków. „ Mów mi Eric „ – oznajmił stojącemu w przedpokoju Hazzie. Chłopak delikatnie się uśmiechnął i czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Janson poprosił o pokazanie sms’a. Harry podał mu telefon z wyświetloną wiadomością od Ciebie. „Czy próbowaliście dzwonić na ten numer ? „ – spytał.
 
Styles tylko pokręcił głową, po czym dodał: „ Nie wpadło mi to na myśl, natychmiast zadzwoniłem do pana.. yyy Ciebie”. Detektyw szybko przepisał Twój numer telefonu na swój specjalny sprzęt do namierzania. „Niestety ma wyłączony telefon” – powiedział. „ Ale to nic, mamy przecież pewną lokalizację!” – dodał po chwili i wykonał ponad dziesięć telefonów. Przez ten cały czas Harry stał oparty o framugę drzwi i z niecierpliwością oczekiwał na jakąś dobrą wiadomość. Minęło niecałe piętnaście minut, gdy Eric oświadczył, że ma trop w sprawie zaginięcia, że wie, co może oznaczać nazwa ‘pawilon 345. Wstał i skierował się w stronę wyjścia. „ Jadę z Tobą „ – usłyszał za plecami głos Hazzy. „ Nie ma mowy, to zbyt niebezpieczne” – odpowiedział. „Jadę i nawet mnie nie powstrzymuj, ona jest dla mnie najważniejsza!” – wymruczał Styles i złapał wiszącą na wieszaku kurtkę. Louis po tych słowach znacznie posmutniał. „Powodzenia Kocie!” – krzyknął, ale za Harrym zamknęły się już drzwi. W tym samym czasie do pomieszczeniu, do którego zaprowadził Cię przemiły przystojniak wparowała jak burza wysoka blondynka, ta sama blondynka, która kilka godzin wcześniej popchnęła Cię na łóżko. Nienawidziłaś jej. Właściwie to sama nie wiedziałaś, za co. Za porwanie? Za to, że sprawiła Ci ból? Nie. To nie było to. Jej wyraz twarzy powodował, że nie było możliwe darzyć ją jakąkolwiek sympatią. Nadal zastanawiałaś się skąd ją znasz. Nic nie przychodziło Ci do głowy, pogrążyłaś się w myślach, ale modeleczka miała zamiar Ci to przerwać. „ Co myślisz, że Twój książę Cię uratuje ? „ – krzyknęła przerażającym głosem. Nie odpowiadałaś, milczałaś. Tak było Ci lepiej. Schyliłaś głowę i skierowałaś swój wzrok w podłogę. „Patrz na mnie jak do Ciebie mówię!” – krzyknęła po raz kolejny. Obróciła krzesło, na którym siedziałaś w drugą stronę, podeszła do telewizora i włączyła pokaz slajdów. Na ekranie ogromnego monitora wyświetlały się przeróżne zdjęcia Harry’ego. Takie same jak ktoś podrzucił tego nieszczęsnego wieczoru pod drzwi londyńskiego mieszkania. Na twojej twarzy malował się strach. Już wiedziałaś skąd znasz kobietę. To ona była na tych zdjęciach z Twoim ukochanym. Czy rzeczywiście znała Harry’ego czy to tak jak mówił TYLKO fotomontaż? Spojrzałaś na kobietę, uniosłaś prawą brew do góry i powiedziałaś: „ Kim jesteś i czego chcesz? Czego chcesz ode mnie i od Hazzy ?”. W odpowiedzi dostałaś tylko głupi śmiech, głupi śmiech, który mega gigantycznie Cię denerwował. Było w nim coś tak irytującego, że miałaś ochotę wstać i jej pokazać, że tapeta i tipsy to nie wszystko. Miałaś ochotę skopać jej tyłek. Ale to ona miała tu władzę. Musiałaś uważać na słowa i czyny. „Pytam czego chcesz? Chyba potrafisz odpowiedzieć. „ – po raz pierwszy się jej stawiłaś. Byłaś już zbyt zdenerwowana, żeby patrzeć na konsekwencje swoich działań. Kobieta zbliżyła się do Ciebie, delikatnie musnęła twój policzek i wyszeptała do ucha: „ Naprawdę chcesz wiedzieć, kim jestem?”.  Obrzydzało Cię to, ale stwierdziłaś, że jeżeli jest to jedyna droga do poznania prawdy to musisz zaryzykować. Skinęłaś głową. Ta kobieta była naprawdę niezrównoważona psychicznie. „Myślisz, że, po co były te zdjęcia? Masz mu dać spokój, rozumiesz?” – Wykrzyczała Ci w twarz. Zrozumiałaś, że chodzi o coś więcej. Przecież jej na nim nie zależało. Tak nie zachowuje się zakochana dziewczyna. Blondynka poprawiła włosy i zatrzasnęła za sobą drzwi mówiąc: „ Jeszcze to dokończymy!”. Myślałaś, że to na dzisiaj koniec, ale ledwo po wyjściu kobiety do pokoju wszedł ktoś inny. Zdałaś sobie sprawę, że tutaj nie chodzi o Harry’ego, tylko o Ciebie. A szefową całej akcji nie była wysoka, blondynka tylko właśnie przybyly do pomieszczenia mężczyzna..

Harry wraz z detektywem dojechali do siedziby biura detektywistycznego. Mężczyzna zabrał kilka potrzebnych rzeczy i wyruszyli w dalszą drogę. Eric powiadomił odpowiednie służby, posiłki miały się zjawić niebawem. Miał nadzieję, że dobrze zrozumiał wiadomość, jaką przesłałaś swojemu ukochanemu. „Pawilon 345, pawilon 345 „ - tylko to ciągle gościło w myślach Hazzy. Przez całą podróż chłopak się nie odzywał. Już nie mógł doczekać się twojej reakcji. Nie mógł doczekać się, jak się dowiesz o tym, ze powróciła mu pamięć. Wierzył głęboko w to, że teraz wszystko się ułoży. W końcu kiedyś musi. Wierzył, że wasza miłość przetrwa wszystko. Już nic, naprawdę nic nie mogło jej zniszczyć. Miał plan na kolejne tygodnie. Chciał to zrealizować. Chciał to zrealizować z Tobą, tylko z Tobą. Poprawił bujne loczki, zarzucił kurtkę na ramiona i zwrócił się do Erica: „ Są szanse na to, że ją znajdziemy?„Mężczyzna spojrzał na niego z politowaniem: „ Harry, znajdziemy ją na pewno, jesteśmy na dobrym tropie. Najgorsze, że nie znamy porywacza, ale poradzimy sobie z tym. Najważniejsze, aby Lily się nic nie stało. „ – powiedział. Minęło pół godziny i byliście na miejscu. Oczom Harry’ego ukazał się szereg ogromych fabryk i zabudowań na tle gospodarczo- ekonomicznym. Znajdowali się teraz na obrzeżach miasta. „Opuszczone fabryki?” – powiedział do Jansona i nie czekając na odpowiedź wysiadł z samochodu. Detektyw zabrał cały sprzęt i spojrzał na telefon. „ Mamy dobry czas, policja będzie tu za pół godziny dopiero, nie powinienem Ci tego dawać, ale tak w ramach bezpieczeństwa, trzymaj!” – powiedział podając chłopakowi pistolet. „Umiesz się nim posługiwać, prawda? „ – dodał. Hazza odpowiedział twierdząco, miał przecież ukończony kurs strzelecki. Był nawet dobry w trafianiu w sam środek tarczy. Ale teraz to nie była zabawa. Twojemu życiu naprawdę zagrażało niebezpieczeństwo. Musiał Cię odnaleźć za wszelką cenę. Ruszyli w kierunku wejścia do pierwszej fabryki. Drzwi były zamknięte. Harry’emu przyszło na myśl, że detonator nie jest dobrym rozwiązaniem tego problemu. Napastnicy, bowiem mogliby usłyszeć, że ktoś próbuje wedrzeć się do ich bazy. Detektyw wyjął odpowiedni sprzęt i już po chwili stara, opuszczona fabryka stała dla nich otworem..

Mężczyzna spojrzał na Ciebie, poznałaś te oczy, poznałaś też jego posturę. Nie mogłaś uwierzyć w to, co widzisz. Przecież jeszcze kilka dni temu dostałaś telefon od znajomego policjanta z informacją, że Tommy został aresztowany. A teraz ten sam chłopak stał przed Tobą. Miał przefarbowane włosy. Chyba się ukrywał. Czyżby uciekł z więzienia? Zrozumiałaś, że to wszystko jego sprawka. Począwszy od napadu na Harry’ego, przez te podrzucone zdjęcia i teraz to porwanie. To było oczywiste, że nie da sobie spokoju. Miałaś jednak nadzieję, że dotarło do niego to, że kochasz ponad wszystko Hazzę. Widocznie myliłaś się. Emocje, jakie wywołał u Ciebie widok stojącego w drzwiach byłego były nie do opisania. Potęgowało je dodatkowo milczenie Tommy’ego. Podszedł bliżej i podobnie jak blondynka musnął ustami Twój policzek. „ Zostaw mnie!” – krzyknęłaś odpychając chłopaka od siebie. „O nie moja droga, tym razem to ja tu rządzę!” – Odpowiedział Ci chłopak, po czym silno złapał na ramię. Bolało Cię to, aż jęknęłaś z przerażenia, do czego może być jeszcze zdolny. To nie był ten sam Tom, którego znałaś. To nie był ten chłopak, którego kochałaś przed i jeszcze długo po listopadowym zerwaniu. To nie był on. Nawet jego wyraz twarzy uległ zmianie. Już nie widniał na nim ten przyjemny uśmiech i pełne radości oczy. Był całkiem inny. Metamorfoza, jaką przeszedł wytworzyła w nim prawdziwego potwora. Nienawidziłaś go równie mocno jak wysokiej blondynki, przez którą twoje całe ciało było posiniaczone. Pragnęłaś doczekać momentu, w którym zostajesz odnaleziona przez kogokolwiek. Chciałaś aby to był Harry, ale sądziłaś, że nie masz co na to liczyć. Tommy rzucił Cię na łóżko, uderzyłaś głową w ścianę, zakręciło Ci się w głowie. Później urwał Ci się film, zemdlałaś jak to często zdarzało Ci się po upadkach. Na szczęście twój były doszedł do wniosku, że zabawa z nieprzytomną Lily to nie zabawa i odpuścił sobie ten wieczór. Gdy się ocknęłaś było już chyba naprawdę późno. Przez okno pomieszczenia, w którym się znajdowałaś wpadało światło księżyca. Oświetlało Ci rozpromienioną buźkę. Przecierałaś piekące od płaczu oczy z nadzieją, że drzwi za chwilę się uchylą i ujrzysz w nich swojego ukochanego. Nakryłaś się kocem i kilka chwil później zasnęłaś..

Harry wraz z detektywem przemierzali kolejne korytarze sprawdzając dokładnie każde pomieszczenie. Nie chcieli niczego przeoczyć. Nie chcieli pominąć żadnego pokoju, w którym mogłaś się przecież znajdować. Zbliżali się już do kolejnej z fabryk. Czas mijał nieubłaganie. Był środek nocy. Posiłki już dojechały. Służby czekały w gotowości na swoich miejscach. Wystarczyło tylko na odpowiednie wezwanie, a wewnątrz fabryki rozpęta się prawdziwe piekło. Piekło dla porywaczy i napastników oczywiście. Eric wraz z Hazzą znaleźli się na rozwidleniu korytarza. Postanowili się rozdzielić i po dziesięciu minutach wrócić w to samo miejsce. Detektyw spokojnie przeszukiwał kolejne, niestety puste sale. Natomiast Harry usłyszał jakiś dziwny szmer. Postanowił zbliżyć się bardziej do miejsca, z którego dochodziły dziwne dźwięki. Skierował się na północ. W wąskim korytarzu odnalazł małe drzwiczki, uchylił je delikatnie i ujrzał parę całujących się ludzi. Utleniona blondynka i wysoki, dość szczupły mężczyzna. Nie chcąc, aby zorientowali się, że ich podgląda delikatnie przymknął otwarte wejście i przez kilka minut przysłuchiwał się rozmowie ‘kochanków’. „ I co teraz z nią zrobimy? „ – Harry usłyszał głos kobiety i już nie czekając na to co odpowie mężczyzna pobiegł czym prędzej w stronę detektywa. Był pewien, że chodzi im o Ciebie. Czuł to prostu. Nie wiedział jak to wytłumaczyć, jakieś silne przeczucie mówiło mu, że ich tematem rozmowy byłaś właśnie Ty. Ty, jego najcenniejszy skarb. Nie mógł pozwolić aby stała Ci się krzywda. Gdy dobiegł na umówione miejsce Eric już na niego czekał. Styles opowiedział mu wszystko. Janson był z niego dumny. „ Spisałeś się na medal, a teraz prowadź” – powiedział klepiąc lokatego chłopaka po ramieniu. Przeszli połowę drogi, a oczom Hazzy ukazał się napis: „ PAWILON 345” . To było jak zbawienie. Odnalazł Cię. Miał ochotę krzyczeć z radości, że udało się odkryć miejsce, w którym porywacze przetrzymywali jego ukochaną.

Przebudziłaś się po raz kolejny, te noce bez obecności Harry’ego były dla Ciebie naprawdę ciężkie. Nie mogłaś spać, nie tylko z tęsknoty, ale i z bólu jakiego dostarczył Ci Tommy i jego blondynka. Miałaś całe pokaleczone ręce i nogi. Krótkie spodenki w których zostałaś porwana były już całe porozdzierane, nie wspominając o bluzce. Czułaś się okropnie. Byłaś głodna, zmarznięta i wymęczona. Drzwi od pokoju zapiszczały, ku twojej radości stanął w nich ten sam przemiły przystojniak, dzięki, któremu udało Ci się wysłać sms’a z lokalizacją. „ Przyniosłem Ci coś do jedzenia” – powiedział podając tacę. Był naprawdę przystojny. Chodził bez koszulki, jego umięśnione ciało przypominało Ci ciało Harry’ego. Tęskniłaś za takim widokiem, za dotykiem i czułościami. „ Jak Ci na imię? „ – odpowiedziałaś. „ Jestem Michael.. ja muszę już iść.. „ – wyszeptał i pomachał Ci na pożegnanie ręką. Był naprawdę uroczy. Gdyby nie Hazza z pewnością wpadłby Ci w oko. Ale Ty przecież całym sercem kochałaś swojego lokatego egoistę. Kochałaś go tak mocno, że potrafiłabyś oddać za niego życie, swoje cenne życie. Zjadłaś przyniesione przez Mike’a kanapki i ułożyłaś się delikatnie na łóżku. Zaczęłaś nucić jedną z piosenek One Direction..

„If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time.. „

To była przecież solówka Harry’ego. Uwielbiałaś jego śpiew. Miał cudny, charyzmatyczny głos. Poczułaś jak łzy spływają Ci po policzkach. I już po upływie chwili miałaś całą mokrą poduszkę..  Harry wraz z detektywem zbliżali się do miejsca, w którym chłopak podsłyszał tę ważną rozmowę. Gdy detektyw przysłuchiwał się słowom porywaczy do uszu Hazzy dobiegł znajomy głos. Słyszał własną solówkę z piosenki Moments.. szedł w kierunku miejsca, z którego dobiegał słodki głosik. „ Jezu to przecież głos Lily!” – krzyknął do Eric’a. Detektyw zganił go, polecając aby był ciszej, bo ktoś może usłyszeć. Obaj udali się przed drzwi, za którymi słychać było głośny śpiew. Jansonowi po kilku kombinacjach wyspecjalizowanym sprzętem udało się złamać szyfr do pomieszczenia. Harry otworzył drzwi, a jego oczom ukazałaś się Ty.. cała zapłakana i posiniaczona. Chłopak objął Cię, ledwo uchyliłaś swe patrzałki, a twarz, jaką ujrzałaś wywołała uczucie gorąca. Trzymał Cię Harry. Nie mogłaś uwierzyć w to, że po raz kolejny spełniło się twoje marzenie. Po raz kolejny Harry Styles uratował Ci życie. Po raz kolejny udowodniliście, że nic nie jest w stanie pokonać waszej miłości. „ Harry szybciej” – usłyszałaś głos jakiegoś mężczyzny, który prawdopodobnie był detektywem. Hazza biegł wąskim korytarzem zaraz za nim, niosąc Cię na swoich rękach. Chwilę później usłyszeliście strzał. Czułaś tylko jak wraz z Hazzą upadasz na podłogę..  

Czy po raz kolejny coś będzie próbowało rozdzielić Lily i Harry'ego ? Czy porywaczom uda się dokonać zamierzonego celu? Co się stanie z detektywem? Ale najważniejsze: czy strzał był celny ? Jest taka MIŁOŚĆ, która NIE UMIERA choć zakochani od siebie ODEJDĄ.

sobota, 28 kwietnia 2012

Imagine Australia 11/26 ♥

Rozdział 11.

Nim Liam zdążył cokolwiek powiedzieć Harry upadł uderzając głową w stolik. „ Hazza co Ci jest? Hazza odezwij się!” – krzyczał do leżącego na podłodze chłopaka. Wiedział, że każdy przypadkowy ‘wypadek’ mógł skończyć się dla niego tragicznie. Starał się, więc unikać takich zdarzeń. Ale teraz sytuacja wymknęła się spod kontroli, całkowicie zmieniła swój kierunek. Payne już sięgał po telefon, aby zadzwonić na pogotowie, ale w ostatniej chwili usłyszał głos Styles’a : „ Daddy nic mi nie jest! Odłóż telefon”.
 
Liam zamarł, ale tym razem nie z przerażenia. Chyba bardziej z radości. O ile w ogóle jest to możliwe. „ Harry.. co? Co Ty powiedziałeś? „ – odpowiedział patrząc na trzymającego się za głowę loczka. „ Yyy.. że nic mi nie jest..” – powtórzył Hazza. „Ale, ale wcześniej! Ty przecież powiedziałeś ‘Daddy’ „ – wykrzyczał z radością. Harry siedział oparty o stolik i nadal nie rozkminiał o co chodzi przyjacielowi. Jego oczy przybierały dawną barwę. Można rzec, że wszystko wracało do normy. „ Harry ! Ty nie kojarzysz ? Wraca Ci pamięć ! Nikt z naszej czwórki, ani nawet Lily przez ten cały czas nie przypominał Ci, że tak na mnie mówicie! Skąd o tym wiesz ? „ – prawie, że wyśpiewał uradowany chłopak. Oczy Styles’a w tym momencie również się zaiskrzyły. Zrozumiał, że wszystko zmierza ku dobremu rozwiązaniu spraw. „ Nie wiem Liam, nie wiem skąd. Samo mi przyszło na myśl, teraz po tym uderzeniu” – wyjaśnił. „To cudownie! „ – oznajmił Liam i przytulił mocno Harry’ego. Zaczęli wyprawiać jakieś dziwne tańce pośrodku salonu, w wyniku czego obudzili pozostałych członków zespołu. Malik zdenerwowany ich zachowaniem udał się do pokoju na piętrze. Był zbyt mocno pijany, aby zrozumieć, z czego jego przyjaciele czerpią taką radość. Niall na wieść o tym, że Harry’emu powraca utracona pamięć wykonał swój irlandzki taniec.To była szczególna okazja. Gdy emocje opadły Harry złapał się za głowę i powiedział: „Ale zaraz! Cholera, gdzie jest moja Lily ?!” . Czuł przyspieszone bicie swego serca. Czuł, że stało Ci się coś złego. Nagle przed oczami pojawił mu się skrót wszystkich waszych wspomnień. Zrozumiał, że przez tą utratę pamięci mógł Cię mocno zranić. Przecież tak strasznie Cię kochał. Wtedy tego nie wiedział, wtedy nie wiedzial nic. Ale teraz, teraz nie chciał, aby choroba spowodowała wasze rozstanie. Nie miał pojęcia co robić. Liam podał mu tą nieszczęsną kartkę z napisem, który sugerował porwanie. Ale kto mógł Cię porwać ? I dlaczego ? Takie myśli zagościły właśnie w głowie Harry’ego. Chciał Cię jak najszybciej odnaleźć, aby wyjaśnić i przeprosić za wszystko złe, co uczynił. Miał do siebie ogromny żal, że potraktował swoją jedyną miłość życia w taki sposób. Wcale nie czuł się usprawiedliwiony przez tą utratę pamięci. Złapał leżącą na fotelu kurtkę i skierował się w stronę wyjścia. Louis zatarasował mu drzwi. „ A Ty dokąd ? „ – powiedział. „ Muszę znaleźć Lily, ona jest..ona jest dla mnie bardzo ważna” – odpowiedział szarpiąc go za ramię. „ Przepuść mnie ! „ – krzyknął do przyjaciela. „ Cholera Harry, jest druga w nocy, gdzie Ty chcesz jej szukać ? Jeżeli to rzeczywiście porwanie to musimy to zgłosić na policję. Sam niczego nie wskórasz. Proszę Cię siadaj w salonie, zastanowimy się razem! Czy Ty naprawdę nie myślisz?  Martwię się o Ciebie i chcę Twojego szczęścia, ale jesteś taki narwany i jak zawsze robisz po swojemu, posłuchaj mnie, chociaż raz.. „ – zakończył Tomlinson. Liam poparł go w tej długiej, ale jakże prawdziwej wypowiedzi.” Ale kiedy ja.. ja ja ją tak strasznie kocham, nie mogę siedzieć bezczynie” – wydukał Harry i wybuchnął płaczem. Wtulił się w klatkę piersiową Louisa, który delikatnie gładził go po głowie. „Nie martw się, a przede wszystkim nie płacz, wszystko będzie dobrze, już ja o to zadbam” – wyszeptał mu do ucha Lou. Harry czuł, że może na niego liczyć w każdej sytuacji. Teraz, kiedy Ciebie nie było wiedział, że Tomlinson będzie go wspierał. Wiedział, że prawdziwą przyjaźń poznaję po tym, że nic nie może jej zawieść, a prawdziwą miłość po tym , że nic nie może jej zniszczyć. Mijały kolejne minuty, chłopcy siedzieli w salonie zastanawiając się co dalej robić. Harry wykonał kilka telefonów. Służby policyjne przyjęły zgłoszenie. Jednak poszukiwania mogą rozpocząć dopiero po upływie doby. Harry zaczynał mieć wątpliwości co do porwania. „ Chłopaki.. a może ona po prostu odeszła? Może mnie zostawiła? Wcale bym się nie zdziwił” – powiedział smutny. „ Czy Ty już do reszty postradałeś zmysły ? „ – krzyknął Liam. Zawsze był rozsądny i wiedział doskonale jak ocenić sytuację. „ Nawet tak nie myśl, jesteś skończonym idiotą Hazza, Lily nieb byłaby w stanie Cię ot tak zostawić, Ona kocha Cię najbardziej na świecie, tak samo jak Ty ją, udowodniła to już wiele razy, przynajmniej nam „ – dodał siedzący naprzeciwko Styles’a Louis. Mimo wsparcia przyjaciół Twój ukochany odczuwał lekki strach co do twojego zniknięcia. Bał się, że to wszystko było upozorowane, że tak po prostu stwierdziłaś, że nie ma sensu dłużej się z nim męczyć. Te myśli dobijały go gigantycznie. Nie mógł doczekać się poranka, aby móc w końcu rozpocząć jakieś poszukiwania. Zasnął na sofie w salonie. Louis przykrył go kocem i zaniósł na piętro do jego łóżka. Położył się obok przyjaciela. Chciał, żeby twój Hazza czuł się bezpiecznie. Chociaż tej nocy..

Podczas tego, co działo się w londyńskim mieszkaniu Ty zostałaś przewieziona do jakiegoś ogromnego budynku, niestety chwilę po tym znów straciłaś przytomność. Miałaś oczy zaslonięte chustą, a usta mocno zakneblowane. Leżałaś na jakimś twardym łóżku. Jednym ruchem odkleiłaś taśmę z buzi. „Auuuć „ – syknęłaś. Trochę zapiekło. Rozwiązałaś chustę i twoim oczom ukazał się widok obskurnego pomieszczenia z mnóstwem książek i czasopism. Wzięłaś do ręki jedno z nich. Było bardzo zakurzone. „Długo tu nikogo nie było „ – pomyślałaś i otworzyłaś pierwszą stronę. Już po chwili zorientowałaś się, że to tylko przykrywka. To, co ujrzałaś na drugiej ścianie pomieszczenia mocno tobą wstrząsnęło, zobaczyłaś.. ale nagle otworzyły się drzwi..


NASTĘPNE DNI

Harry obudził się już z samego rana. Chciał biec Cię szukać. Ale po raz kolejny powstrzymał Go Louis. Jak zawsze miał rację. Po zjedzonym śniadaniu Styles udał się z Liamem na komisariat złożyć odpowiednie zeznanie i dostarczyć dowodów w sprawie. Minęło piętnaście minut i było już po wszystkim. Teraz pozostało tylko czekać. Czekać na rozwiązanie. Ale doskonale znałaś swojego ukochanego. Wiedziałaś, że gdy dzieje Ci się coś złego on nie siedzi z założonymi rękami. Wiedziałaś, że będzie Cię szukał. Za bardzo nie miał pomysłu gdzie rozpocząć jakiekolwiek poszukiwania, więc wynajął detektywa. Najlepszego w mieście detektywa. Przedstawił mu całą sprawę no i miał nadzieję, że mężczyzna odnajdzie właściwy trop. Gdy Harry wrócił do domu Louis zakomunikował mu, że muszą o czymś pogadać. Tomlinson znał jedną z Twoich tajemnic. Stwierdził, że mogła mieć ona jakiś związek z porwaniem. Miał nadzieję, że nie będziesz na niego zła jeżeli wyjawi to Hazzie. „ Harry, posłuchaj, gdy byliście w szpitalu Lily odwiedzał Tommy.. jej były „ – słowa, które padały z ust Tomlinsona mocno raniły twojego ukochanego. „ Jak to były? Jak to Tommy ?” – przerwał mu Harold. „ Nie przerywaj mi to Ci wyjaśnię. Chodzi o to, że nie dawał jej spokoju, przychodził do niej, ona go wypraszała i tak w kółko.. w końcu niby dał sobie spokój, ale ja jednak mam wątpliwości. Może to on ma coś wspólnego z jej zaginięciem? „ -  dokończył spokojnie Lou. Harry nie wiedział co ma powiedzieć. Był wdzięczny przyjacielowi, ale jednocześnie przybity, że to nie ty go o tym poinformowałaś. „ Dlaczego tak posmutniałeś ? „ – spytał Boo Bear. „ Nie nic.. „ – rzucił krótko lokaty chłopak. „ No przecież widzę głuptasie. Nie martw się, Lily nie chciała Ci o tym mówić, żeby nie pogarszać Twojego stanu zdrowia.. olała go totalnie, bo kocha Ciebie „ – odpowiedział Louis. „ Bo kocha Ciebie , bo kocha Ciebie „ – te słowa jeszcze długo brzmiały w uszach Hazzy. Chłopak zastanawiał się czy naprawdę go kochasz. Zastanawiał się nad tym, co będzie dalej. Ciągle miał mętlik w głowie. Pragnął abyś już była z nim, przy jego boku, bezpieczna i szczęśliwa..

Spojrzałaś w kierunku drzwi.. Twoim oczom ukazała się wysoka kobieta, miała na sobie czarny kostium, wysokie buty i czarne okulary, które idealnie kontrastowały z jej jasnymi włosami. Popchnęła Cię na łózko. Upadłaś, kalecząc się o wystający z jego końca drut.Wyglądała prawie jak modelka. Gdyby miała na sobie bardziej wieczorowy strój bez chwili zawahania tak ją byś nazwala. Spojrzala na Ciebie z nienawiścią. „ Boli ? „ – spytała. „ Przyzwyczaj się, to dopiero początek „ – dokończyła i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź zamknęla za sobą drzwi. Usłyszałaś jeszcze tylko donośny śmiech, który niósł się bardzo silnie po pomieszczeniu. Mialaś wrażenie, że skądś ją znasz. Jej twarz była Ci dziwnie znajoma, ale za nic w świecie nie mogłaś sobie przypomnieć w jakiej sytuacji ją widziałaś. Ręka, która skaleczyłaś przez ‘modelkę’ zaczynała coraz bardziej boleć, nie było to drobne skaleczenie. Gdyby Harry widział to, już z pewnością jechalibyście na pogotowie, aby zabezpieczyć ranę przed zakażeniem. Ale tu nie było nikogo kto chcialby Ci pomóc. Nie było Harry’ego. Przede wszystkim jego. Tak strasznie brakowało Ci jego obecności, jego dotyku i uśmiechu, miałaś świadomość tego, że nawet jeśli ktoś Cię uratuje to Harry przecież i tak nie pamięta.. nie pamięta. ( wtedy jeszcze nie miałaś pojęcia, że chłopak już odzyskał pamięć ). Zamknęlaś twarz w dłoniach i zaczęłaś płakać. Tylko to Ci pozostalo. Czułas się strasznie bezradna. Nawet nie wiedziałaś czy ktoś Cię szuka, nie wiedziałaś czemu tu jesteś. W twojej głowie wirowała masa pytań. Ale najważniejsze z nich to : dlaczego ? Minęło z dobre kilka godzin. Nudziłaś się okropnie. Przeglądając leżące wszędzie czasopisma zauważyłaś, że znajdowały się w nich wycinki z gazet dotyczące Harry’ego i One Direction. Było tego mnóstwo. Przerażało Cię to. Kto mógł być aż tak niezrównoważony psychicznie? Bo na fankę to naprawdę nie wyglądało. Usłyszałaś dźwięk przekręcanego klucza i już po chwili odetchnęłaś. W drzwiach stał wysoki, dość przystojny mężczyzna. Odetchnęłaś, bo obawiałaś się, że będzie to znów ta sama, okropna blondyna. Chłopak poprosił Cię abyś poszla za nim, złapał delikatnie za ramię i pokazał dokąd masz się skierować. Był miły. Co było dziwne. Rozmawiałaś z nim chwilę. Powiedzial, że nie może Ci niczego wyjawić, bo gdyby jego szefowa się dowiedziała miałby mocno przerąbane. Powiedział tylko takie dziwne dwa słowa ‘ pawilon 345 ‘ , po czym wprowadzil Cię do pomieszczenia, w którym znajdował się ogromny telewizor i kilka krzeseł. „ Poczekaj, zaraz ktoś do Ciebie przyjdzie, mam nadzieje, że szybko Cię odnajdą” – powiedział z uśmiechem i wskazał na Twoją kieszeń. Nie wiedziałaś o co mu chodzi. Ale po chwili zorientowałaś się, że masz w spodniach swojego iPhona. Zdziwiło Cię to, bo zwykle podczas napadu i porwania sprawcy przeszukują ofiarę. Już wiedziałaś po co miły chłopak zwierzył Ci się z tych dwóch słów. To była lokalizacja. Bałaś się, że w każdej chwili może ktoś wejść, więc szybko wyjęłaś telefon, wyskrobałaś następującą treść sms’a i oznaczyłaś wszystkich możliwych odbiorców oczywiście zaczynając od Hazzy. Kliknęłaś WYŚLIJ. „ No szybciej, szybciej „ – pomyślałaś. I w tym momencie rozładował Ci się telefon. Załamałaś się. Mialaś nadzieję, że chociaż jeden z esemesów doszedł. Usłyszałaś stukanie obcasów, wiedziałaś, że modelka zbliża się do Ciebie, pomyślałaś tylko 'błagam, skarbie znajdź mnie’ , a łza spłynęła Ci po policzku..

W tym samym czasie Harry siedział z chłopakami w salonie. Usłyszał dźwięk leżącego na stole telefonu. „ Dostałeś sms’a” – krzykną Lou. „ No przecież wiem! „ – Odpysknął podirytowany Hazza i wziął komórkę do ręki.. jego oczy zapłonęły. Adresat jakiego ujrzał na wyświetlaczu wywołał radość, po chwili odczytał treść wiadomości: „ tu Lily, pomocy, pawilon 345 , kocham Cie Harry „ i uśmiechnął się do ekranu telefonu. Czym prędzej wybrał numer do detektywa Jansona, teraz.. teraz pojawiła się iskierka nadziei na to, że między tobą a Hazzą w końcu zagości upragnione: spokój i szczęście. Czy Harry’emu uda się odzyskać Lily? Gdzie znajduje się pawilon 345 ? Kim jest wysoka blondynka i przemiły przystojniak ? HAPPY END ? Każda MIŁOŚĆ ma swą PRÓBĘ.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Imagine Australia 10/26 ♥

Rozdział 10.

„ Ja.. ja nie wiem kim jesteś „ – odparł Harry, a ty po raz kolejny wydałaś z siebie okrzyk niezadowolenia. Jak to nie wie kim jesteś? Co to miało znaczyć? Czy to tylko głupi żart? Wiele byś dała, aby poznać odpowiedzi na te i setki innych pytań dotyczące Harry’ego. Stałaś przed nim w objęciach Louisa. Chłopak delikatnie gładził Cię po plecach, chyba robił w geście pocieszenia.
 
Twoją twarz pokrywała mieszanina łez i rozmazanego tuszu do rzęs. Wyglądałaś okropnie. I tak samo się czułaś. Jakby ktoś przygniótł Cię ciężkim głazem. Jakby ktoś powiedział, że twoje życie nie ma sensu. Jakby ktoś oświadczył: „ Lily, pogódź się z tym, że Harry’ego już nie będzie” . Ale ty nie dopuszczałaś takiej myśli do siebie. Nie wierzyłaś, że takie coś jest możliwe. Przecież się kochaliście, przecież byliście ze sobą szczęśliwi mimo tych wszystkich rozterek, które was wcześniej dotknęły. Nie chciałaś tracić swego szczęścia. Nie chciałaś tracić Hazzy. Nie było takiej opcji. Nigdy. Wiedziałaś, że bez względu na to co się wydarzyło i co się może wydarzyć będziesz o niego walczyć, bo jest miłością Twojego życia. Jedyna droga, którą chcesz kroczyć przez życie to drogą z Harrym. Żadna inna. Świadomość tego, że chłopak nie poznaje twojej twarzy, nie czuje potrzeby twojej obecności przytłaczała Cię niesamowicie. Nie wiedziałaś co czuć. Emocje się sięgały zenitu. Louis puścił Cię i podszedł bliżej do Styles’a. „ Stary.. Ty mówisz poważnie? „ – powiedział zszokowany klepiąc go po ramieniu. Harry spojrzał na niego w dziwny sposób, po czym oświadczył, że jego również nie kojarzy, że nie wie kim jest Harry, że nie wie co się stało i dlaczego się tu znalazł, ale co najgorsze, ze nie pamięta Cię, nie pamięta swej największej i jedynej, prawdziwej miłości w życiu. Nawet jego oczy zmieniły kolor. Nie był tym samym chłopakiem, w którym się zakochałaś, nie był tym chłopakiem, który podbił twoje rozgrzane do granic możliwości serce. A więc kim był? Dlaczego traktował Cię tak chłodno?  Nie miałaś pojęcia, co robić dalej. Chłopcy stali jak wryci, nie wiedząc, co mają powiedzieć. Im też przecież było przykro, Hazza nie poznawał nikogo, nikogo, nikogo.. Zatraciłaś swą cząstkę szczęścia. Lekarzy mocno zdziwiła utrata pamięci Harry’ego. Nawet nie potrafili w tym momencie okreslić, czy wspomnienia powrócą czy też nie. Ciężko było na tę chwilę postawić diagnozę. Załamywałaś ręce. Slyszałaś rozmowę dwóch specjalistów, którzy zastanawiali się czy jest to reakcja tylko chwilowa czy trwała. W takich przypadkach nie było łatwe podanie dokładnego czasu, po jakim umysł odzyska utracony fragment pamięci. Mogło to nastapić w każdym momencie, ale też mogło to już nie nastapić nigdy. Wszystko było kwestią czasu. Jak mówili lekarze wszystko zależało tego czy chłopak będzie chciał wrócić do przeszłości, która może go mocno zranić czy tez postanowi wieść nowe, inne życie. „ Ale jak to inne życie ?! „ – Wykrzyczałaś lekarzowi w twarz. „ A co ze mną, z jego przyjaciółmi, rodziną? My się tak nie poddamy, my chcemy go odzyskać ! „- dodałaś mówiąc przez łzy. Doktorowi zrobiło się głupio, że palnął taką głupotę. Przecież doskonale znał wasz przypadek. Wiedział, że jesteście, a raczej byliście w sobie zakochani po uszy. Wiedział, że dla chłopaka jesteś w stanie zrobić wszystko. Wiedział, że nie zgadzasz się na żadne „ inne, nowe„ życie Harry’ego. Jego życie było Twoim życiem, a jego miłość twoją miłością. Postanowiłaś się nie poddawać i kochać teraz za dwoje. Musiałaś być silna, musiałaś. Dla siebie i dla Hazzy, zwłaszcza dla Hazzy. „ Przetrwamy to, przetrwamy” – mówiłaś w myślach patrząc na zdezorientowanego chłopaka. Opuściliście na chwilę salę. Lekarze przeprowadzili krótką rozmowę ze Styles’em. W tym czasie do szpitala przybyli rodzice Harry’ego. Widząc Cię w takim stanie obawiali się najgorszego. Co prawda informacja o amnezji syna nie wywoła radości, ale przynajmniej ukoiła myśl dotyczącą śmierci. Mama twojego ukochanego była równie zrozpaczona jak ty. Rozumiałyście się doskonale. Nie potrzeba było słów aby wyrazić wasze uczucia. Po jakimś czasie zostaliście ponownie wpuszczeni na salę obserwacyjną Harry’ego. Ku przerażeniu twoich teściów – Harry również ich nie poznał. Nie poznawał nikogo. Nie chciał z nikim rozmawiać, mówił jedynie, że boli go głowa i chce iść spać. Minęło pare chwil i zasnął. Twoje życie zgubilo sens, czułaś, że tracisz go, czułaś to każdą częścią ciała. Nie mogłaś na to pozwolić. To nawet nie potrafiło Ci przejść przez gardło. Kiedy zostałaś w pomieszczeniu sam na sam ze śpiącym chłopakiem usiadłaś na stojącym koło łóżka krześle, złapałaś jego dłoń tak jak on to zawsze łapał twoją. Przejechałaś delikatnie po jego policzku, poprawiając cudowne loki opadające na jego zamknięte powieki. Tak strasznie chciałaś, aby Harry teraz się obudził i powiedział, że już wszystko w porządku. Ciągle w uszach brzmialo Ci to wypowiedziane przez niego powrocie do domu: „ Lily uważaj na siebie, Lily kocham Cię.. „ . Boże. Nawet nie zdążyłaś mu wtedy odpowiedzieć, czułaś się z tym okropnie. Mimo tego, że Styles spał zaczęłaś mówić: „ Harry, ja wiem, że w głębi serca mnie rozumiesz. Wiem też, że ten prawdziwy Harry mnie teraz słyszy. Proszę Cię, wróć do nas, proszę Cię nie zostawiaj mnie, nie w taki sposób, nie przeżyję ani jednego dnia bez Twojej obecności, proszę Cię. Zrozum, jesteś dla mnie wszystkim, kocham Cię niesamowicie. Jesteś moim szczęściem, moim słońcem w najgorsza burzę, tylko z Tobą moje życie ma sens, tylko z tobą. Nie chcę nikogo innego. Musisz odzyskać tą cholerną pamięć, musisz wrócić. Musisz. Ja nie wyobrażam sobie, że miałbyś teraz być obcy, zupełnie nie taki jak dawniej. Jesteś dla mnie najważniejszy na świecie. Pamiętasz jak mówiłeś, że jesteśmy połączeni nierozerwalną nicią ? Kurwa, musisz pamiętać, musisz. Oddam wszystko, żebyś wrócił, mój ukochany Harry.. ten wiecznie uśmiechnięty i jedyny na całej kuli ziemskiej Harold, kocham Cię.. „ – zakończyłaś długą wypowiedź, po czym zacisnęłaś zęby. Ujrzałaś jak po policzku chłopaka spływają łzy. Wzruszyłaś się i również zaczęłaś płakać. To był moment zatarcia granicy dwóch światów. Miałaś teraz pewność, że on w głębi duszy Cię słyszał, że zrozumiał. Miałaś nadzieję, że niedługo „wróci” do Ciebie. Miałaś nadzieje, bo tylko to Ci pozostało. Nic więcej. No i może jeszcze łaska lekarzy, którzy i tak nie wiele mowili. Byłaś skazana na siebie. Postanowiłaś pomóc Harry’emu w odzyskaniu wspomnień. Od jutra miałaś zamiar opowiadać mu wszystko. Tymczasem udałaś się do specjalnej sali sypialnej dla rodzin pacjentów, gdzie pozwolono spędzić Ci nadchodzącą noc. Byłaś okropnie zmęczona, ale nie mogłaś zasnać. Właściwie nic w tym dziwnego. Myśli nie dawały Ci spokoju. Ciągle w głowie obraz Harry’ego, który mówi, że nie wie, kim jesteś. To bolalo. Jednak wiedzialaś, że to nie jego wina. Napastnik nadal był nieznany. Teraz sprawy się jeszcze bardziej skomplikowały. W wyniku tego, że Hazza nie był w stanie przypomnieć sobie, co zdarzyło się tamtego nieszczęsnego poranka śledztwo zostało wstrzymane. Kolejna zła wiadomość. Wszyscy chcieli, aby nożownik został pojmany. Wtulałaś głowę w twardą poduszkę czując wszędzie tzw. szpitalną woń. Ten zapach przyprawiał Cię o dreszcze. Bowiem znałaś go już zbyt dobrze. Zegar wybił godzinę dwudziestą trzecią, a w pomieszczeniu zabrzmiał dźwięk piosenki Eda Sheerana. Miałaś ustawioną ją na połączenia przychodzące. Zdziwiłaś się kto może dzwonić o tak później porze. Sądzilaś, że to któryś z chłopaków chciał spytać czy coś zmieniło się ze stanem Hazzy. Ale w twoich oczach po raz kolejny odkąd poznałaś lokatego przystojniaka pojawiło się okrutne zakłopotanie. Numer, który dzwonił był Ci znajomy, jednak wczoraj przez przypadek skasowałaś książkę telefoniczną i nie miałaś kompletnie nikogo zapisanego, a więc szybko odebrałaś komórkę. Głos. Ten głos sprawił, że ciśnienie podskoczyło Ci znacznie do góry. „ I jak tam Twój kochaś ? „ – usłyszałaś. „ Skąd o tym wiesz? Masz z tym coś wspólnego? Jak mogłeś ?” – krzyczałaś do telefonu. Odpowiedzi już nie usłyszałaś, bowiem rozmówca zakończył połaczenie. Doskonale wiedziałaś, kto dzwonił. Do pokoju wparowała zdenerwowana twoim zachowaniem pielęgniarka, ale widząc siedzącą Cię na skraju łóżka z zapłakanymi oczami zlitowała się. Przysiadła obok i czekała, aż wyjaśnisz, co jest kolejnym powodem Twojego płaczu. Opowiedziałaś to, co zdarzyło się dosłownie przed chwilą. Teraz miałaś pewność, że Tommy ma coś z tym wspólnego. Możliwe, że nawet to on pobil Harry’ego. Kobieta poradziła Ci, abyś jutro z samego rana udała się na komisariat złożyć zeznanie. Postanowiłaś tak zrobić. Bałaś się trochę, że Tommy może się o tym dowiedzieć, a wtedy to już totalnie nie wiedziałabyś, co począć. Tak jak poradziła Ci miła pielęgniarka z samego rana udałaś się aby poinformować odpowiednie służby o tym dziwnym telefonie. Z tego, co się dowiedziałaś Tommy poszukiwany był już listem gończym w kilku innych krajach, w tym w Polsce i Wielkiej Brytanii. Przeraziłaś się. Uświadomiło Ci to fakt, że dawniej kochałaś kryminalistę. Ale on taki wtedy nie był, temu akurat nikt nie mógł zaprzeczyć. Co się stało, że aż tak gwałtownie się zmienił? Może nowe towarzystwo, a może to wszystko stało się zaraz po waszym, listopadowym rozstaniu. Cóż, teraz było Ci to już wszystko jedno. I mimo, że na początku, gdy pojawił się u Ciebie w szpitalu z bukietem kwiatów, było Ci go szkoda, tak teraz ani trochę go nie żałowałaś. Wręcz jeszcze bardziej pragnęłaś, aby został złapany. Taki ktoś nie mógł przebywać na wolności, tym bardziej, że napadł i tak mocno zranił Harry’ego. Po powrocie z komisariatu nie wiedziałaś, co masz ze sobą zrobić. Dom Hazzy i chłopaków był ogromny, a Ty znajdowałaś się teraz w nim sama, całkiem sama. Poszperałaś w rzeczach Styles’a pakując mu do torby kilka ulubionych ksiażek, odtwarzacz mp4 z piosenkami Sheerana no i oczywiście wasze wspólne zdjęcia, które wsunęłaś w okładkę jednej z powieści. Szybko pobiegłaś na przystanek autobusowy i już po pół godzinie wjeżdzałaś windą na ostatnie piętro gigantycznego szpitala. Na korytarzu spostrzegłaś Zayna rozmawiającego z siostrą Hazzy. „Widocznie wpadli sobie w oko. Ładnie razem wyglądają. „ – pomyślałaś i pierwszy raz od incydentu z Harrym lekko się uśmiechnęłaś. Gołąbeczki nawet nie zauważyli, że wsunęłaś się cicho do sali swojego ukochanego. Wyglądał już o niebo lepiej. Leżal zamyślony spoglądając w duże okno na północnej ścianie pokoju. Nie chciałaś mu przerywać, więc usiadłaś w drugiej części rozpakowujac rzeczy. Chłopak usłyszał szmer i obrócił się w twoją stronę. Nie miałaś pojęcia jak się teraz zachować. Czułaś ten okropny dystans, miałaś wrażenie, że Harry zaraz powie, abyś opuściła pomieszczenie. Na szczęście myliłaś się. „ Cześć.. „ – powiedział niepewnie. A Ty odpowiedziałaś tym samym. „ Ty... pewnie jesteś Lily ?! „ – oświadczył nieswojo. Przytaknęłaś, a lokaty przystojniak zauważył, że zaszkliły Ci się oczy. Nadal nic nie pamiętał. Znów czułaś kłucie w sercu. Harry chciał jakoś załagodzić sytuację, jednak jego pamięc go wzbraniała. „ Przyniosłam Ci kilka rzeczy z domu.. „ – wyszeptałaś podając mu wcześniej przygotowane materiały. Spojrzał na Ciebie z fascynacją. Przez moment miałaś wrażenie, że jest jak dawniej, ale już po chwili cała ta magia znikła. Hazza kolejno przeglądał wszystko to co przyniosłaś. Otworzył pierwszą z książek a na jego kolana wypadło mnóstwo zdjęć. Waszych wspólnych zdjęć. Zrozumiał, że nie byłaś wariatką, która wymysliła całą tą historie z miłością Na zdjęciach wyglądaliście na naprawdę udaną parę. Nie miał wątpliwości, że byliście kiedyś szczęśliwi. Widział to w twoich oczach, które stale zmieniały swą barwę. Przyglądał im się non stop, gdy tylko zwracałaś wzrok w inną stronę. Nie chciał abyś zauważyła. Nie chciał, aby wasze spojrzenia spotkały się, bo byłoby to z pewnością bardzo niekomfortowe. Jednak doszło do tego, podczas gdy, włączał jedną z piosenek Eda. Poczuł miłe ukojenie, nie wiedząc czy powodem tego była wasza ulubiona melodia czy twoje nieziemskie oczy. Siedzieliście jeszcze dosyć długo wsłuchując się w słowa piosenki, ale w końcu Harry przerwał niezręczną ciszę łapiąc Cię za rękę: „ Lily.. opowiedz mi coś o mnie..”. Zabrzmiało to co najmniej śmiesznie, ale chciałaś tego. Już nie mogłaś doczekać się kiedy opowiesz mu tą całą sytuację, począwszy od wypadku z kawą, przez pocałunek z Zayn’em, jego rozpacz, wypadek, śpiączkę, omdlenie, przeszczep nerki, wyjazd do Anglii, zwiedzanie, upojną noc i wiele wiele innych. Jego oczy już iskrzyły się na samą myśl o ciekawej historii, którą właśnie zapowiedziałaś. Mijały kolejne godziny, gawędziliście już ze sobą tak jak podczas pierwszego dnia waszej znajomości, jak wtedy w samolocie. Z tą różnicą, że to teraz Ty więcej opowiadałaś. Nie było innego wyjścia, musiałaś mu przypomnieć jego dawne życie. W momencie gdy śmialiście się z jakiejś sytuacji, do sali weszli flirtujący przedtem Zayn i Gemma. Zdziwili się na taki widok. „Po pierwsze: jak się tu znalazłaś? Nie widzieliśmy Cię” – powiedział Pakistańczyk. „Mijałam was, ale byliście tak zajęci sobą, że nie chciałam przerywać, siedzę tu od kilku godzin. „ – odpowiedziałaś po czym spojrzałaś na Harry’ego. Rozmowa później toczyła się na przeróżne tematy. Siostra Hazzy była załamana, że on jej nie poznaje. Był jej jedynym i najwspanialszym bratem, ale jej nie poznawał. Ty już jako tako oswoiłaś się z obecną sytuacją, dlatego stałaś się dla niej ogromnym wsparciem. Gdy znów, jak co wieczór zostałaś z Harrym sama, postanowiłaś mu wyznać miłość, przecież chciałaś aby wiedział, że go kochasz. „ Loczku.. muszę Ci coś powiedzieć. „ – odparłaś, a chłopak podsunął poduszkę pod plecy i był gotowy do wysłuchania twoich słów. „ Ja wiem, że Ty teraz mnie nie pamiętasz.. ja wszystko rozumiem, dla mnie to też jest ogromnie trudne, zwłaszcza, że jesteś sensem mojej egzystencji. Nie wyobrażasz sobie nawet ile razem przeżyliśmy, oddałeś mi swoją nerkę, uratowałeś mi życie. Ten wypadek.. te noce, to wszystko.. „ – mówiłaś powoli, ale zbierało Ci się już na łzy. „ Nie wiem jak mam Ci to wytłumaczyć, ten moment gdy weszłam tu kilka dni temu, a ty powiedziałeś, że mnie nie znasz, to było gorsze niż śmierć, poczułam ogromny ból, wiem, że to nie twoja wina, wiem, że nie masz na to wpływu, ale proszę Cię postaraj się przypomnieć cokolwiek.. jesteś dla mnie wszystkim i bez względu na to co się stanie ja zostanę z tobą na zawsze, będę o Ciebie walczyć, ja Harry.. ja nie mam zamiaru się poddać. Nasz cały kalejdoskop życia znaczy dla mnie zbyt wiele żebym mogła odpuścić.” – otarłaś łzę. „ Ja.. Harry.. ja Cię kocham, rozumiesz? Rozumiesz? „ – krzyczałaś do chłopaka. Nie czekałaś na odpowiedź, wiedziałaś, że nie usłyszysz z jego ust „ Ja Ciebie tez kocham Lily”, wiedziałaś. Ale musiałaś mu to wszystko powiedzieć. Nie mogłaś dłużej trzymać w sobie tego smutku i rozdzierającej twe serce rozpaczy. Po chwili wybiegłaś z sali, potykając się o próg upadłaś na podłogę. Hazza mimo, że był poturbowany zszedł z łóżka i pomógł Ci wstać, po czym usiedliście na szpitalnym korytarzu. Teraz to on miał Ci coś do powiedzenia. Teraz to on chciał, abyś coś zrozumiała. „ Lily, posłuchaj mnie teraz uważnie. To wszystko co mówisz, jest naprawdę piękne. Ja.. ja wierzę Ci w każde słowo, jednak nie potrafię teraz określić nawet kim jestem, a co dopiero co czuje. Proszę zrozum mnie. Dla mnie w tym momencie wszystko jest nowe. Czuje się jakbym dopiero się urodził. Nie wiem co będzie dalej. Na prawdę nie wiem. Mam nadzieję, że uda mi się Ciebie pokochać tak samo mocno jak Ty kochasz mnie. „ – powiedział i pocałował Cię w czółko. Zawsze tak robił, gdy godziliście się po jakichś małych sprzeczkach. Teraz było inaczej, ale mimo wszystko ten gest oznaczał ogromny krok do przodu. Przed wami takich kroków jeszcze wiele, jednak każdy zbliża was coraz bardziej do celu. Do celu, którym było osiągnięcie tego samego spokoju, który dawał jeszcze nie dawno tyle szczęścia i sprawiał, że życie to nie tylko nudna egzystencja, ale i najwspanialsza podróż życia za rękę z ukochaną osobą.
 
KILKA DNI PÓŹNIEJ.

Harry został wypisany ze szpitala, przyjechałaś po niego z Liamem. W któryś dzień otrzymałaś telefon od znajomego policjanta, ze Tommy został zatrzymany na granicy oraz, że nie ma obaw do strachu. Odetchnęłaś. Teraz pozostało tylko czekać na proces. Rodzice Hazzy w porozumieniu z lekarzami postanowili, że ich syn zostanie na razie w londyńskim mieszkaniu, aby w każdej chwili mógł udać się na obserwację do szpitala. Ty miałaś zostać z nim, aby się opiekować i w razie, czego pomóc. Odpowiadało Ci to, jednak nie miałaś pojęcia jak to wszystko będzie wyglądało. Poprosiłaś, więc chłopaków z zespołu, aby spędzili z wami chociaż ten pierwszy wieczór. Harry ucieszył się na tę propozycję. Posprzątałaś mieszkanie i przygotowałaś jakieś przekąski na wieczór. Niall zawsze lubił degustować twoje potrawy. Zayn z Liamem włączali jakiś film w salonie, a Lou rozmawiał ze Styles’em. Nie wiedziałaś o czym tak dyskutowali. Pragnęłaś usłyszeć choć odrobinę rozmowy, ale oni uważali na to co mówią i jak mówią. Prawie szeptali. Niecałe pół godziny później zasiedliście już przed kinem domowym. Wszystko było jak kiedyś z wyjątkiem tego, że Harry nie był tą samą osobą. Nie obejmował Cię, siedzieliście od siebie w znacznej odległości ukrywając, ze w ogóle cokolwiek was kiedyś łączyło, nie było czułości, ani pieszczot. Nie było nic. Jak nigdy. Nie pasowała Ci taka sytuacja, czułaś się bardzo niezręcznie. Zayn wpadł na pomysł, aby włączyć ulubiony film Harry’ego, który miał rzekomo pomóc mu w odzyskiwaniu pamięci. Po kilku drinkach poczułaś napływające ciepło. Nie było Ci wiele trzeba. Nigdy z Harry’m nie pijaliście dużo. Teraz się przecież wiele zmieniło. Prawie już nie kontaktowałaś. Zayn, Lou i Niall też. Liam z Hazzą nie pili. Nie mogli, woleli was pilnować. Powiedziałaś, że chcesz się przewietrzyć i wyszłaś na taras przed dom. Stałaś oparta o barierkę i podziwiałaś piękne gwiazdy. Twój ukochany zawsze Ci mówił, że gdy będziecie od siebie daleko, a spojrzysz na księżyc to tak jakby on był przy Tobie. I zwróciłaś swe ogromne oczy na pięknego rogalika. Co prawda Hazza fizycznie nie był daleko, ale tak całkiem duchowo i psychicznie owszem. Nagle poczułaś czyjąś rękę na swoim ramieniu, nie zdążyłaś się obrócić, a ktoś już przytykał Ci usta mokrą, jałową gazą. Straciłaś przytomność. Ktoś ostrożnie wziął Cię na ręce i wyniósł z tarasu zmierzając ku samochodowi. W salonie spali na kanapie Lou i Zayn, Niall jeszcze podjadał resztki potraw, które przygotowałaś. Harry zaczynał się poważnie martwić o Ciebie. Właściwie to sam nie wiedział, dlaczego. Przecież byłaś mu obojętna. A może jednak nie. Wyszedł na taras, ale nie zastał tam Ciebie. Przeszukał całe mieszkanie i garaż, ale tam również Cię nie było. Pobiegł szybko poinformować Liama o tym co się stało. Gdy dotarł do salonu Daddy stał już w gotowości trzymając w rękach dużą kartkę, którą ktoś minutę temu wrzucił do pokoju wraz z kamieniem rozbijając szybę. Na papierze widniał napis: „ mam ją, jest moja, daj sobie spokój i jej nie szukaj. „ . Harry’emu z oczu zaczęły płynąć łzy..

Kim jest tajemnicza osoba, która zabrała Lily ? Dlaczego komuś tak bardzo zależało na porwaniu ? Czy Harry podda się, a może zawalczy jeszcze o wielką miłość? Czy w skutek mocnych przeżyć powróciła mu pamięć i uczucie, którym darzył Lily? Czy jeszcze kiedyś będą szczęśliwi? Miłość to nie tylko SŁOWO, ale też i CZYNY. ;)


środa, 25 kwietnia 2012

Imagine Australia 09/26 ♥

Rozdział 9.

"Lily przekręć klucz.. przekręć" - Harry nadal ledwo dysząc wypowiadał ciche słowa. Przerażenie w jego oczach osiągało maksimum. "Ale.. ale dlaczego?" - wykrzyczałaś w lekkim zdenerwowaniu, po czym jak najszybciej pomogłaś mu wstać. Widok zakrwawionej twarzy chłopaka przyprawiał Cię o nieprzyjemne ciary na plecach. Szybko zamknęłaś drzwi frontowe na kilka zamków, pozasłaniałaś rolety w oknach i z niecierpliwością czekałaś aż ukochany wszystko Ci wytłumaczy.
 
Przyniosłaś podręczną apteczkę i przemyłaś mu pokaleczoną twarz woda utlenioną. Zauważyłaś, że trzyma się jedną ręką za brzuch. "Jezu, kto Ci to zrobił? " - pytałaś. Styles milczał, nie chciał się dzielić bolącym przeżyciem. To był uraz nie tylko fizyczny, ale i psychiczny. Widziałaś, że nie chciał mówić. Postanowiłaś nie naciskać, mimo tego, że okropnie się wystraszyłaś i chciałaś znać prawdę. Ale On nie miał ochoty o tym opowiadać. Przynajmniej nie teraz, nie w tym momencie. Był zbyt słaby, czuł się okropnie podminowany. Zrozumiałaś. „Przecież jak będzie chciał to sam mi powie.” - pomyślałaś. Dotknęłaś kurtki Harry'ego, twoje całe dłonie zalała krew. "Harry Ty krwawisz!!" - wykrzyczałaś, po czym odsłoniłaś ubranie przykrywające ranę ciętą. " Kto Ci to zrobił do jasnej cholery!? Kurwa. " - nie mogłaś się już opanować. "Dzwonię po pogotowie" - oznajmiłaś i jak najszybciej pobiegłaś po telefon. "Harry patrz na mnie, Harry nie trać przytomności" - wyszeptałaś trzymając silnie go za rękę i  podpierając głowę aby nie doznał kolejnych urazów. Jego powieki opadały, bujne loki sprawiały, ze ta pełna szram buzia stawała sie łagodniejsza. Nie mogłaś już patrzeć na cierpienie chłopaka. "Lily.. ja.. Lily..uważaj na siebie, proszę obiecaj mi to.. - usłyszałaś te kilka słów wychodzących z ust Harolda. " Ale, na co mam uważać? Harry, co sie dzieje? Powiedz cokolwiek. Kto Ci to zrobil? " - wydawałaś z siebie chaotyczne pytania. Ktoś znow zburzył wasz spokój. Nie byłaś w stanie racjonalnie myśleć. Nic nie składało się w całość. Kto mógłby życzyć źle Hazzie? Byl przecież przemiłym, może trochę bezczelnym, ale uroczym facetem. Wywoływał same pozytywne emocje w życiu każdej osoby, ktora spotkal na swojej drodze. Kto mogł dokonać próby zabójstwa? I dlaczego? Setki mysli opanowalo Twój umysł. Ale teraz to nie było ważne. Teraz liczylo sie tylko dobro Harry'ego. Wiedzialas, ze nadchodząca noc oznacza trwanie przy szpitalnym łóżku. Chciałaś, aby ta cała przykra sytuacja skończyła się happy end'em, jednak miałaś świadomość, ze to wydarzenie na długo rzuci cień na wasza przyszłość. Minęło kilka chwil i już usłyszałaś zbliżający się ambulans. Ratownicy w mgnieniu oka zabrali chłopaka do karetki. Wsiadłaś obok, łapiąc go za zimną dłoń. Czułaś, ze to nie skończy się dobrze. Jakiś głos z głębi serca podpowiadał Ci, że musisz dać radę. Musisz teraz kochać za dwoje i utrzymać waszą miłość. Wszystko będzie w najbliższym czasie spoczywało na twoich barkach. Zacisnęłaś zęby i powiedziałaś cicho:" jak z tego nie wyjdziesz cało, zabije tego kto to zrobił". Dopiero po chwili zorientowalas się, co do powagi slow, które padly z Twoich ust. Ratownik spojrzał na Ciebie z pełnym zrozumieniem. Niepewność, która rysowała się na twojej twarzy znacznie go dotknęła. "Lily.. Nawet o tym nie myśl, zemsta nie jest najlepszym rozwiązaniem, pamiętaj ze Cię kocham.." - głos Styles'a przerwał Ci glębokie przemyślenia. Nie zdążyłaś mu nawet odpowiedzieć tak, aby usłyszał, bo dosłownie sekundę później stracił przytomność. Dawniej główną rolę w Twoim życiu odgrywały marzenia, teraz .. teraz kiedy marzenia stały się rzeczywistością musiałaś stawić czoła przeszkodom i  śmiało wkroczyć w dorosłe życie. Dorosłe życie, które dotychczas było pasmem ogromnych nieszczęść i porażek egzystencjalnych. Dorosłe życie, w którym poza tym, ze poznałaś i pokochałaś Harry'ego nic szczególnie pięknego się nie zdarzyło. Bo miłość, którą się dostaje tak po prostu to coś na prawdę cudownego. To bylo pewne, ze nie zaznasz spokoju póki Harry nie odzyska zdrowia. I co najważniejsze póki sprawca nie zostanie złapany. Myśli dręczyły Cię jeszcze przez długi czas. W końcu dotarliście do szpitala. Ogromny budynek z mnóstwem sal zabiegowych i innych wyspecjalizowanych struktur. Przerażało Cię to. Tak, to ten sam szpital, w ktorym znalazłaś się po omdleniu. Ten sam szpital, w którym Hazza oddał Ci nerkę i tym samym uratował życie, udowadniając jak wielkim i niezniszczalnym uczuciem Cię darzy. Ten szpital, do ktorego obiecaliście sobie już nigdy nie wracać, chyba, że w przypadku porodu. A jednak! Cholera! Łzy cisnęły Ci sie do oczu na sama myśl o tym, ze z Harrym moze być coś nie tak. Chciałaś być obojętna na taki rozwój wydarzeń. Ale nie potrafilaś. Nie potrafiłaś się po prostu nie przejmować. Chłopak, który sprawił, że Twój swiat zamigotał tysiacem barw, że nawet najnudniejsze rozmowy przy blasku księżyca w jego towarzystwie wywoływały uśmiech na Twojej okragłej twarzy, pokrytej niewielką liczbą piegów, których nienawidzilaś. Harry uważał, że dodają Ci uroku. Jak mawiał: „ buzia bez piegów to jak niebo bez gwiazd”;). Kochalaś to porównanie, zawsze podnosilo Cię na duchu. Ale dosyć o cerze. Lekarze od razu zabrali Styles'a na oddzial. Czekałaś w poczekalni dość długo. Postanowiłaś poinformować chłopakow z One Direction o tym, co się stało. Z pewnością nie wybaczyliby Ci gdybyś nie dała znać. Wykrecilas numer do Louisa. Jednak po kilku próbach nadal nie odbierał. "Pewnie jest z Eleanor i nie słyszy. Zadzwonię do Liama." - pomyślałaś. Chlopak odebrał już po pierwszym polączeniu. Byl totalnie zaskoczony. "Lily, Ty sobie chyba żartujesz. Hazza znów w szpitalu?" - mówił. Słyszałaś też w słuchawce dziwny trzask, który na moment przerwał wam konwersację, chyba Daddy trzymał coś w rekach, gdy uslyszal od Ciebie te złe wiesci. "Payne, ja nie żartuję, nie wiem, co się stało nawet.. " - odpowiedziałaś i wybuchłaś płaczem. "Nie płacz, Harry na pewno nie chciałby żebyś się martwiła Jadę po chłopaków i niedługo będziemy tam. Gdyby coś się działo to mnie informuj. Do zobaczenia!" - Wymamrotał chłopak, po czym zakończył rozmowę. Zatelefonowałaś jeszcze do swoich rodziców i do rodziców Harry’ego. Siedziałaś w zupełnej ciszy. Żadne dźwieki nie dobiegaly do Twoich uszu, oprócz cichego chichotu małych dzieci. A może tylko Ci się zdawało? Mialas deja vu, ostatnim razem tak siedziałaś po waszym nieszczęsnym wypadku, z którego wyszłaś cało, nie to, co Hazza, który leżał w śpiączce. Siedziałaś w tej samej pozycji niecały miesiąc temu, w australijskim hospitalu oczekując na lekarza, który powie,że już wszystko w porządku. Teraz też o tym marzyłaś. Marzyłaś, by okazało się, że to niegroźne skaleczenie. Próbowałaś oszukać samą siebie. " Boże Lily, jaka Ty jesteś naiwna" - myślałaś mając przed oczami swoje zakrwawione ręce. Minęły prawie dwie godziny, usłyszałaś znajome głosy, a na końcu korytarza pojawiły się twarze, których oczekiwałaś. Szli smutni, przygnębieni. W sumie nic dziwnego, ich przyjaciel, a twój chłopak został mocno pobity. Sprawca był jak dotąd nie znany, gdyż Harry o niczym nie chciał mówić. Martwiłaś się, oni też. Od dobrych kilku godzin nie miałaś pojęcia, co ze stanem zdrowia twojego ukochanego. Zayn podszedł pierwszy, przywitał się. Pozostali również. Oczywiście już na samym początku pojawiły się pytania, nad którymi ty zastanawiałaś się odkąd Styles pojawił się w drzwiach mieszkania. „ Lily, Ty masz całe ręce we krwi.. „ – powiedział przerażony Lou. Z ich perspektywy to musiało naprawdę głupio wyglądać. Poczułaś jak się rumienisz. „ No co wy chłopaki, chyba nie myślicie, że mogłabym coś zrobić Harry’emu” – oświadczyłaś zmieszana. Opowiedziałaś całą sytuację, włącznie z nocną kłótnią, zdjęciami i wszystkim, co się wydarzyło chwile przed zdarzeniem. Nikt z was nie wiedział, kto mógł napaść na Hazzę. Nawet nie wiedzieliście, kogo można by podejrzewać. Kiedy już nie mieliście tematu do rozmowy, Tomlinson zaproponował abyście się przeszli po korytarzu, wstępując do łazienki w celu umycia twoich rąk. Przystałaś na ten pomysł. I poszliście. W tym czasie Harry prawdopodobnie leżał w jednej z sal na oddziale pierwszej pomocy. Idąc przeraźliwie długim i wąskim korytarzem spostrzegliście znajomego lekarza. Bez wahania zaczepiłaś mężczyznę rozpoczynając rozmowę. „ Doktorze Angels, nie wiem czy mnie pan pamięta, byłam tu.. „ – powiedziałaś. „ A tak, Lily. Lily Tanson. Doskonale Cię pamiętam. Nie łatwo jest zapomnieć taki przypadek i poświęcenie twojego chłopaka. Prawdziwa miłość” – przerwał Ci zdanie w połowie, uśmiechając się skromnie. „ No właśnie co z nim? „ – rzuciłaś szybko. Louis tylko stał obok i przyglądał się waszej wymianie zdań. Lekarz tłumacząc, że nic nie wie, bo dopiero przyjechał na dyżur obiecał Ci dowiedzieć się wszelkich szczegółów od kolegów po fachu. Gdy wróciłaś pod salę obserwacyjną, w której umieszczony został Harry, Angels już czekał. Po mimice jego twarzy spostrzegłaś, że nie ma powodów do obaw. Mogłaś odetchnąć. Przysłuchiwałaś się słowom lekarza, które były jak lekarstwo kojące twe oddane tylko i wyłącznie HARRY’emu serce. Stan twojego ukochanego nie był zły. Napastnik prawdopodobnie nie zdążył dokonać tego, co planował. Inną opcja to to, że celem napadu było tylko mocne zranienie Stylesa. Rana cięta na brzuchu nie była zbyt głęboka, a więc życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Lekarz zwrócił uwagę także na poranioną twarz chłopaka, która w ciągu tygodnia miała odzyskać wcześniejszy wygląd. Jedyne, co niepokoiło fachowców był uraz głowy, którego doznał Harry w wyniku prawdopodobnie silnego uderzenia jakimś twardym przedmiotem. Doktor nie potrafił okreslić dokładnej przyczyny. Na tę chwile Harry leżał nieprzytomny, bo dużej dawce leków przeciwbólowych i nasennych, a żadni świadkowie nie byli znani. Pozostało jedynie czekać, aż loczek otworzy oczy i opowie, chociaż po części, co zdarzyło się tego poranka. Wraz z chłopakami udałaś się do szpitalnego bufetu na jakąś przekąskę. Pomysł oczywiście należał do Niall’a. Ten głodomor zawsze tylko o jedzeniu. Ale musiałaś się w jakiś sposób odprężyć. To był krok w przód. Po zjedzeniu przesłodkiego sernika i wypiciu kilku kaw wróciliście pod salę. Pielęgniarka przekazała zgodę od lekarza na odwiedzenie Harry’ego. Uprzedziła was jednak, że chłopak nadal śpi. Wbiliście do pomieszczenia, w którym leżał twój słodziak. Miał głowę starannie owiniętą bandażem. Jego loczki wystawały spoza opatrunku. Wyglądał tak uroczo. Dziękowałaś Bogu, że to się tak skończyło. Nie miałaś pojęcia, co wydarzy się za chwilę. Siedzieliście u Harry’ego już z dobre dwie godziny. Jeszcze chwila i miały kończyć się godziny odwiedzin. Nie chciałaś od niego odchodzić. Jednak jego stan był dobry, więc według lekarzy nie było potrzeby abyś zostawała na noc. Kiedy już mieliście wychodzić Styles otworzył oczy, spojrzał na was wszystkim z ogromnym zdziwieniem. Liam stanął przy łóżku, a Niall pobiegł poinformować personel. „ Obudziłeś się Harry! „ – krzyknęłaś, chociaż wiedziałaś, że nie można. Jednak nie mogłaś się opanować z radości. Chłopak zwrócił swój wzrok na Ciebie, po czym uniósł brwi do góry powiedział: „ Harry ? Jaki Harry? „ . Wszyscy zamarliście. „ On żartuje, prawda? „ – powiedziałaś do Liama, a twoja mina była wprost nie do opisania. „ Pani doktorze, co się stało? „ – powiedział Hazza zwracając się do trzymającego się barierki łózka Liama. Zamarliście po raz drugi. „ Styles idioto! To nie jest śmieszne! „ – odpowiedział Payne. „Skarbie to ja Lily.. zostałeś pobity, ale już wszystko w porządku” – oznajmiłaś podchodząc bliżej i łapiąc go za rękę. Chłopak zdecydowanie wyrwał swoja dłoń i tym samym udowodnił, że coś jest nie tak. Byliście zdezorientowani. „ Harry to ja Lily, twoja dziewczyna, Harry co się z Tobą dzieje ? Harry, proszę Cię powiedz, że sobie żartujesz. Harry! „ – krzyczałaś desperacko. Louis złapał Cię i mocno przytulił. Płakałaś  wniebogłosy, a leżący na szpitalnym łóżku chłopak, dla którego do niedawna byłaś całym światem zwyczajnie Cię nie poznawał. Do sali weszli lekarze. Widząc Cię zapłakaną bardzo się zdziwili. Przecież powinnaś się cieszyć, że Harry odzyskał przytomność. To, co usłyszeli po chwili mocno ich przeraziło..  
Co stało się Harry'emu ? Czemu tak chłodno potraktował Lily? Czego dowiedzieli się lekarze? I co dalej z wielką miłością? Czy przetrwa kolejną, tym razem cięższą próbę ? Podobno miłość ' nie pamięta złego ' :)  


wtorek, 24 kwietnia 2012

Imagine Australia 08/26 ♥

Rozdział 8.
Harry podszedł bliżej. "Kto to był?" - spytał a jego oczy zaiskrzyły się z ciekawości. Widziałaś w nich pożądanie zachęcające Cię do kontynuacji tego co przerwaliście. Jednak nie. Odsunęłaś się od chłopaka na kilka metrów. "Zostaw mnie! Jak mogłeś?" – Krzyknęłaś i rzuciłaś mu w twarz zawartością koperty, po czym szybko założyłaś na siebie płaszcz i wybiegłaś z domu.
 
Chciałaś to jakoś przetrawić w samotności, nie mogłaś zrozumieć, dlaczego po raz kolejny ktoś burzy wasz spokój, wasze szczęście, które ledwo odzyskało równowagę. Szłaś wąskim chodnikiem, chłód nocy spowijał cale miasto. Czułaś zimno na swoich nagich nogach. Nie zdążyłaś nawet założyć chociażby legginsów tak szybko opuściłaś mieszkanie. Szukałaś miejsca, w którym mogłabyś wszystko na spokojnie przemyśleć. Przysiadłaś na pobliskiej ławeczce zamykając zapłakaną twarz w drobnych dłoniach. Chciałaś żeby ktoś w tym momencie Cię przytulił, ktokolwiek. "Boże..Jakiego ja mam pecha " – pomyślałaś aż poczułaś kłucie w sercu.. W tym samym czasie Harry usiadł na łóżku w sypialni przeglądając zdjęcia, które znajdowały się w przesyłce, tej przesyłce, którą ktoś podrzucił pod drzwi jego domu. Był załamany, nie miał pojęcia, co jest grane. Nie dziwił się, że zareagowałaś w ten sposób i wybiegłaś z wielkim przerażeniem w głosie, bowiem zdjęcia, które znajdowały się w kopercie ewidentnie ukazywały go całującego się z jakaś wysoką blondynką przed drzwiami dużego, luksusowego domu. Był zszokowany."Przecież to jakiś fotomontaż. Przecież to głupi żart. Musze znaleźć Lily." - pomyślał i już w mgnieniu oka był na schodach prowadzących do wyjścia. Długo zastanawiał się gdzie się udałaś. W końcu wpadło mu na myśl, aby przejść te wszystkie miejsca, które zwiedzaliście razem. Miał nadzieje, że w którymś z nich Cię znajdzie. I udało się.. Siedziałaś w środku nocy przy ogromnej fontannie, światło księżyca odbijało się w połyskującej wodzie.. Wrzucałaś do niej drobne pieniążki, za każdym razem myśląc to samo życzenie. Jak głosiła legenda jedno na sto się spełniało. " No to jeszcze 69.. Kocham Cie Harry, powiedz, ze to nie prawda, powiedz.. " -  mówiłaś cicho. " Mowie Lily, mowie.. " - usłyszałaś za plecami znajomy głos. Nie spodziewałaś się go tutaj, wystraszył Cie, a gwałtownie reagując na jego przybycie wpadłaś do fontanny. Dzięki swojemu ukochanemu byłaś cala mokra, zrozpaczona i zmarznięta. Na dodatek chciało Ci się tak cholernie krzyczeć, że jedynie cisza nocna powstrzymywała Cię od wykonania tego zamiaru. "Chodź Skarbie" - powiedział Harry i podał Ci rękę. Nie miałaś ochoty nigdzie z nim iść, patrzeć na niego a tym bardziej rozmawiać. Poczułaś się zraniona. Poczułaś się jak przedmiot, którym się zabawił i postanowił odstawić w kąt. Jednak wiedziałaś, ze ma Ci coś do powiedzenia. Nie mogłaś tak po prostu odpuścić, bo mimo wszystko go kochałaś. Ciekawiło Cię też jak wytłumaczy owe zdjęcia i swoja obecność z tą dziewczyną, która wyglądała, co najmniej na modelkę. "Jeżeli.. to to wszystko prawda, to nie mam z nią najmniejszych szans" - powiedziałaś w duchu. Po chwili Harry pomógł Ci wydostać się z fontanny. Kazał zrzucić Ci mokry płaszcz. Bez sprzeciwu, prawie jak dziecko posłuchałaś go. Zdjął swoja marynarkę i założył na Twe mokre ramiona, po czym wziął Cie na ręce. Wiedział, ze było Ci cholernie zimno. Londyn o tej porze nocy nie był jakoś szczególnie ciepły. Czym prędzej szedł do domu, nie chcąc abyś się przeziębiła. Mijaliście kolejne uliczki. Jeszcze kilkanaście metrów i będziecie na miejscu. Oparłaś głowę o jego ramię. Pocałował Cię delikatnie we włosy. Już powoli przechodziła Ci złość. Chyba po prostu nie potrafiłaś się na niego gniewać dłużej niż godzinę. Miałaś świadomość tego, że nawet, jeśli to, co zobaczyłaś na zdjęciach okazałoby się prawdą to wybaczyłabyś mu, bo miłość polega na poświeceniach. Każdy zasługuje na druga szansę bez względu, czego się dopuścił. Przypomniałaś sobie sytuację z Zayn’em, co prawda nie było w tym Twojej winy, ale Harry zrozumiał i wybaczył. Mimo, że w głębi duszy tak uważałaś starałaś się teraz pokazać tylko złość i smutek. Dotarliście w końcu do domu. Harry natychmiast przebrał Cię w suche ubranie i przykrył ciepłym kocem. Przyniósł gorącą czekoladę i termofor, po czym usiadł na skraju łóżka. Starał się zachować odpowiedni dystans, odpowiednią odległość między dwojgiem bijących dla siebie serc. Nie chciał przekraczać wyczuwalnej, utworzonej w tym momencie przez Ciebie bariery. Unikałaś kontaktu wzrokowego, bo w pewnym sensie było Ci trochę głupio, ze tak się zachowałaś. Już nie wiedziałaś co masz myśleć. Przecież gdybyś wtedy nie wybiegła może to by się nie wydarzyło. Wyjaśnilibyście sobie wszystko na miejscu, no ale.. ale trudno, przecież znałaś siebie doskonale. Pod wpływem emocji byłaś zdolna do wszystkiego. A zwłaszcza, gdy sprawy dotyczyły Harry'ego. Twojego Harry'ego. Byłaś okropnie zazdrosna o jego każdy gest w stronę innej kobiety. "Spójrz na mnie!" - te trzy słowa wypowiedziane przez chłopaka wyrwały Cię z silnego zamyślenia. Uniosłaś głowę i peszącym spojrzeniem zlustrowałaś przygnębionego Harry’ego. Wydawał się być na prawdę zawiedziony. Czyżby zawartość koperty była fałszywa? " Na prawdę sadzisz, że mógłbym Ci to zrobić? Ze byłbym w stanie zdradzić swój największy skarb w życiu? Na prawdę?" – spytał z pełną powagą. Zrobiło Ci sie strasznie przykro i głupio jednocześnie. Nie znałaś odpowiedzi na to pytanie. Zastanawiałaś się jak mogłaś w ogóle pomyśleć, ze Harry dopuścił się czegoś tak okropnego jak zdrada Jednak w głowie wirowało Ci setki myśli. Nie byłaś w stanie ich teraz uporządkować. Chłopak powtórzył pytanie, ale ty nadal milczałaś. Chyba po prostu nie wiedziałaś, co masz mu powiedzieć. Nie wiedziałaś, w co masz wierzyć. Zdjęcia ewidentnie ukazywały, co tam zaszło. Łzy spływały Ci po policzkach, wyczuwałaś, że nie wiele brakuje do tego abyście pierwszy raz w życiu tak mocno się pokłócili. Wzięłaś łyk gorącej czekolady i westchnęłaś głośno. Harry nadal siedział na kołdrze podtrzymując głowę ręką. „ Nie wiem jak mam Ci to wytłumaczyć, jak mam Ci wytłumaczyć, że jesteś dla mnie najważniejsza na świecie, że nie potrzebuje żadnej innej kobiety, że nie chcę żadnej innej dziewczyny, że pragnę i kocham tylko Ciebie, że jesteś moim jedynym skarbem, wyjątkowym i najwspanialszym, najcudowniejszą rzeczą, jaka spotkała mnie w życiu, kimś, kto wywołuje uśmiech na mojej twarzy zaraz po przebudzeniu, kimś, dzięki komu moje szare dni stały się pełne barw, kimś, kto pokazuje mi jak piękne są te nawet banalne rzeczy, dziewczyną, która sprawia, że mam ochotę żyć, jesteś moim tlenem, sercem.. bez serca nie da się żyć. Pamiętasz jak Ci to mówiłem? Pamiętasz? „ – powiedział, po czym wbił wzrok w wiszące na ścianie zdjęcie. „ Pamiętam, ale.. „ – zaczęłaś mówić.. Harry Ci przerwał : „ nie ma Lily żadnego „ale” .. spójrz..” – odpowiedział i wskazał na portret mężczyzny, w który wgapiał się jakiegoś czasu. „ To mój dziadek, zawsze mi powtarzał, że miłość to uczucie, które nie zawsze jest łatwe i aby dojść do imponującego poziomu trzeba wiele przetrwać i doświadczyć. Gdy byłem dzieckiem nie bardzo go rozumiałem, ale teraz wiem co chciał mi przekazać. Lily posłuchaj.. nie potrafiłbym Cię zdradzić, bo kocham Cię ponad wszystko, myślałem, że Ty mnie też. Te zdjęcia, to wszystko to jakiś ohydny fotomontaż, nie całowałem się z tą dziewczyną, nawet nie wiem kim ona jest. Ale nie dziwie się, że tak zareagowałaś, bo ktoś odwalił niezłą robotę. Tylko, że ja przecież przez cały czas byłem z Tobą. Uwierz mi, uwierz proszę..” – zakończył smutno po czym zbliżył się do Ciebie ujmując twą delikatną dłoń w swojej dłoni. „ Nie chcę, żeby między nami się cokolwiek zmieniło, przecież wiesz jak cholernie mi na tobie zależy, bez Ciebie byłbym nikim..” – to były jego ostatnie słowa tej nocy. „ Harry.. przepraszam” – wyszeptałaś i mocno go przytuliłaś. „ Przepraszam, że w ogóle dopuściłam do siebie taką myśl. Przepraszam, jestem skończoną idiotką, ale te zdjęcia wywołały u mnie takie emocje, że nie wiedziałam co mam myśleć. Masz rację ktoś jest niezły w obróbce grafiki.. Boże, jaka jestem głupia, przepraszam.. to chyba raczej ja bez Ciebie byłabym nikim. Myślisz, że dlaczego tak się tym przejęłam? Po raz kolejny bałam się, że ktoś mi będzie chciał Ciebie odebrać. Kocham Cię najmocniej na świecie i gdybym miała umrzeć, to pragnę dzień przed Tobą, bo nie wyobrażam sobie ani jednej doby bez Ciebie, ani jednej.. ani jednej.. „ – powtarzałaś kładąc głowę na ramieniu Harolda, który już ułożył się wygodnie w waszym ogromnym łóżku. Zasnęliście w swoich objęciach, szczęśliwi i pełni spokoju, że udało się wyjaśnić sprawę fotografii..

KOLEJNY DZIEŃ.

Obudziliście się dopiero w południe, co było efektem masy przeżyć zeszłej nocy. Postanowiliście nie wracać do tego, co zdarzyło się po upojnym akcie, postanowiliście po prostu zapomnieć o tym głupich incydencie. Nurtowało Cię jednak pytanie: kto podrzucił tę kopertę? Nie mogłaś nawet spodziewać się, że już niedługo poznasz odpowiedź i będziesz totalnie zaskoczona. Harry powitał Cię gorącym pocałunkiem. Uwielbiałaś smak jego ust. Mogłaś się rozkoszować nim non stop przy okazji zapominając o całym świecie. Mieliście na dzisiaj trochę planów i już chciałaś zbierać się z łóżka, gdy Hazza oznajmił Ci, żebyś jeszcze pospała, a on skoczy do sklepu po jakieś śniadanie. Zgodziłaś się. Ostatnia obfitowała w wiele skrajnych emocji. Od najwyższego stopnia radości po smutek i łzy. Chciałaś aby dzisiejszy dzień był idealny. Spędzony w miłej atmosferze. Rozmyślałaś tak, gdy nagle dobiegł do Twoich uszu dźwięk komórki. Na wyświetlaczu pojawił się napis: NUMER ZASTRZEŻONY. „ Nie odbieram „ – pomyślałaś odrzucając telefon na fotel. Po kilkunastu minutach w końcu zebrałaś się z sypialni. Pora trochę ogarnąć dom, wczoraj urządziliście niezły bałagan. Styles długo nie wracał zaczynałaś się poważnie martwić. Przechodziłaś właśnie przez korytarz gdy drzwi frontowe zaczęły się uchylać. Widok jaki ujrzałaś przeraził Cię. Ledwo kroczący Hazza z zakrwawioną twarzą i porozrywaną kurtką. W prawej ręce miał zakupy, lewą trzymał się za pokaleczony nos. „ Lily, pomóż, przekręć klucz.. „ – zdołał tylko wydusić z siebie i upadł..

Co zdarzyło się w drodze domu? Dlaczego nikt mu nie pomógł? Ale najważniejsze: kto napadł na Harry’ego i dlaczego? Te pytania z pewnością zagościły w Twojej głowie. Jednak nadchodzące wydarzenia mogą być jeszcze bardziej zaskakujące niż sobie wyobrażasz.  Miłość to troszczenie się o kogoś bardziej niż o siebie samego. Czy Lily będzie miała jeszcze szansę, aby udowodnić Styles’owi swoje uczucie ?


:*.

niedziela, 22 kwietnia 2012

Imagine Australia 07/26 ♥

Rozdział 7.
Widok jaki zastał Tommy znacznie go zaskoczył. Tego się chyba nie spodziewał, nie sądził, że to co mówiłaś wcześniej było prawdą. Myślał, że kłamiesz i odtrącasz go po tym jak się wobec Ciebie wcześniej zachował. Teraz miał dowód, jasny i rzeczowy dowód na to, iż masz kogoś i jesteś z tym kimś szczęśliwa. Skąd wiedział? Wyczytał to z Twojej twarzy. Spokój i rozkosz jaka rysowała się na Twojej buzi świadczyła o tym, że tylko przy leżącym obok chłopaku czułaś się tak cudownie bezpieczna. Już wiedział kim jest Harry.
 
Wiedział, że nie ma najmniejszych szans na wygraną z Twoim chłopakiem. Zrobiło mu się strasznie przykro. Uświadomił sobie jak wielki skarb stracił przez własną głupotę. Żałował tego cholernie, jednak wiedział, że nic już nie ulegnie zmianie. Postanowił, że jutro wyjdzie. Chciał się z Tobą jeszcze ostatni raz zobaczyć, pożegnać.. Bukiet róż, który trzymał w dłoniach włożył do stojącego obok drzwi kosza na śmieci z nadzieją, że po przebudzeniu zobaczysz go. Był całkiem sporych rozmiarów, więc było to możliwe. Stał jeszcze kilka minut opierając głowę o framugę i wpatrując się w was z przytłaczającym spojrzeniem. Przed oczami pojawiały się mu się obrazy waszej starej, przeterminowanej już miłości. Zdał sobie sprawę, że to już nigdy nie wróci. Zdał sobie sprawę, że cholernie Cię zranił i że miałaś prawo do lepszego życia. A co najważniejsze do posiadania kogoś kto Cię doceni taką jaką jesteś. KOGOŚ kto nie będzie oczekiwał od Ciebie żadnych zmian ani uległości. W głębi duszy przyznał słuszność stwierdzeniu ' docenisz..dopiero jak stracisz.. ' i odszedł rozumiejąc jakie błędy popełnił. Z pewnością spałabyś z Harrym do rana na jednym łóżku jednak rozpoczął się wieczorny obchód no i po jego zakończeniu lekarz kazał Ci udać się do siebie. Wychodząc do toalety zauważyłaś wystające kwiaty z kosza na śmieci. Te piękne róże przykuły momentalnie Twoją uwagę. Spostrzegłaś przyczepioną karteczkę, a raczej jej drobny fragment. Widniało na nim Twoje imię, jednak nie wiedziałaś co ten ktoś zapisał dalej. Poznałaś charakter pisma. " Tommy tu był. " - pomyślałaś, a w głowie zaroiło Ci się od głupich myśli. Dokąd poszedł? Przecież mógł Cię obudzić. Widocznie musiał ujrzeć leżącego Cię z Hazzą i zrezygnował. Z jednej strony to dobrze, bo w końcu da Ci spokój i nie będziesz musiała zastanawiać się co powiedzieć Harry'emu. Ale z drugiej.. przez ostatni tydzień ciągle Cię odwiedzał i wspierał. Miałaś pewien dług wdzięczności wobec niego. Po powrocie z łazienki ułożyłaś się wygodnie na łóżku zwracając swą twarz w stronę Stylesa. Byłaś zaledwie dwa metry od swojego ukochanego, a i tak tęskniłaś za biciem jego serca. Chłopak akurat się przebudził, uśmiechnął się do Ciebie i powiedział: " Słodkich snów kochanie..". "Dobranoc, kocham Cię" - odpowiedziałaś po czym zamknęłaś oczy. " Ja Ciebie też kocham, nawet nie wiesz jak bardzo.. " - usłyszałaś a na twoich ustach zagościł uśmiech. Zasnęliście zgodnie z powiedzeniem ' jedna dusza w dwóch ciałach.. ' .

KILKA DNI PÓŹNIEJ.

Stan Twojej Hazzowej nerki był dobry, wręcz znakomity, przynajmniej tak określali go lekarze. Harry również czuł się dobrze. Wszystko wskazywało na to, że zostaniecie wkrótce wypisani do domu. Cały szpital huczał o historii osiemnastolatka, który oddaje swą nerkę ukochanej dziewczynie, bez której nie wyobraża sobie życia. Nawet gazety zaczęły rozpisywać się na ten temat z nagłówkiem "Jednak miłość w XXI wieku istnieje! ". A gdy do mediów dotarła informacja, że TYM OWYM chłopakiem jest twój Harry Styles to również programy telewizyjne podjęły ten motyw. Wszystko było takie piekne, że aż nierealne. Jednak z całych sił chciałaś wierzyć w to, że wszystko co wydarzyło się w przeciągu kilku dni nie jest wymarzonym snem tylko rzeczywistością. Rzeczywistością, która przybiera teraz na sile i w najbliższym czasie będzie miała zmienić Twoje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Właściwie to chciałaś tego, chciałaś żeby w końcu do jasnej cholery było dobrze. Stęskniłaś się za subtelnym dotykiem Harry'ego, za jego czułościami i pieszczotami.. za tym porannym uśmiechem i za zabawą w 'kto pierwszy w łózku?'. Teraz mieliście to wszystko sobie nadrobić i to z podwójną siłą. Z dwiema nerkami w dwóch ciałach. Połączeni nierozerwalną więzią, dzięki której za każdym razem udaje się rozwiązać dotykające was problemy. Zjednoczeni braterstwem serc i dusz. Tak idealnie nieidealni. Wyjątkowi. Jedyni. I kochani. Już nikt nie mógłby Was rozdzielić.. ale czułaś, że z pewnością jeszcze ktoś SPRÓBUJE. Po jakimś czasie zostaliście wypisani ze szpitala. Szczęśliwie wychodząc z budynku powitaliście tłum czekających fanów. Nadal było to dla Ciebie fascynujące przeżycie. Po kilkunastu minutach rozdawania autografów i robienia zdjęć w końcu mogliście udać się do rodzinnego domu Harry'ego. Już od progu powitała was Gemma. Zjedliście wspólny obiad jak przystało na tradycyjną angielską rodzinę. Wreszcie mogłaś porozmawiać na spokojnie ze swymi teściami. Dowiedzieć się czegoś więcej o dzieciństwie Harry'ego, a zwłaszcza o jego wybrykach. Przecież doskonale wiedziałaś, że był narwanym dzieckiem. Do dziś mu zostało. Mama Hazzy przyniosła ogromny album ze zdjęciami małego Harolda. Wszyscy mieliście ubaw po pachy. Miny i pozy jakie tworzył do zdjęć twój ukochany były wprost nie do opisania. Wręcz bezcenny widok. Jednak najpiękniejsze w tym wszystkim było to, że znów przebywaliście razem, przytuleni do siebie, nie obawiając się żadnego zwrotu akcji, po prostu szczęśliwi. Rodzice Harry'ego mówili, że gołym okiem widać jak milość z Was emanuje na wszystkie strony. Cieszyli się, że w końcu wam się układa. Twoje życie co prawda dalekie było od doskonałości jednak z każdym dniem odkrywałaś jego piękno. Te miłe pogawędki przerwał dźwiek telefonu Hazzy. "Dzwonił Liam, za pięć minut będą po nas, pójde po walizki " - powiedział po czym wszedł na górę. Jechaliście do Londynu. Chłopaki mieli Was zawieźć busem. Po chwili usłyszałaś nadjeżdzający samochód. " Harry, już są! " - krzyknęłaś. Pożegnaliście się z rodzicami i Gemmą obiecując, że przed wyjazdem z Anglii jeszcze ich odwiedzicie. Na razie nie było planów na najbliższe tygodnie. Musieliście odpocząć. Zdecydowanie odpocząć. Podróż do stolicy była bardzo mile spędzona, przecież w towarzystwie tych pięciu debili nie da się nudzić. Karaoke, gra w 33 czy też objadanie się z Niall'em wszystkim czym popadnie. Pasowało Ci takie życie. Było genialne. Z nimi, a zwłaszcza z Harry'm. Z Twoim Harry'm. Z tym Harry'm przez którego do dzisiaj masz ogromną plamę z kawy na ulubionej bluzce. Mama już nie raz namawiała Cię do wyrzucenia t-shirtu jednak za każdym razem protestowałaś słowami: " Mamo, to Harry.. ". Od razu ustępowała. " Zachowaj sobie ją na pamiątkę, skoro masz taki sentyment do niej.." - mówiła, po czym zawsze dodawała smiejąc się: " pokażesz dzieciom i wnukom". Po niecałych trzech godzinach jazdy byliście na miejscu. Liam z Niall'em wpadli tylko do domu po parę rzeczy i już za chwile mieli odjeżdżać z powrotem do rodzinnych domów. Londyn był zaskakująco ślicznym miastem. Pokochałaś Anglię nie tylko z powodu Harry'ego, ten kraj był po prostu tak urokliwy i fascynujący, że brakowało Ci słów aby opisać swoje odczucia. Nagle Twoje myśli przerwał dźwięk przychodzącego połączenia. Dzwonił Tommy. Odebrałaś telefon odchodząc kilka kroków od Hazzy. " Cześć Lily.. jak się czujesz? Co z Tobą? " - usłyszałaś. " O co chodzi? Ja nie bardzo mogę teraz rozmawiac. Tommy, nie dzwoń do mnie, proszę. Myślałam, ze już zrozumiałeś. " - odpowiedziałaś cicho. " Tak zrozumiałem, chciałem się tylko z Tobą pożegnać, dzisiaj wracam do Polski.." Zamilkłaś. nie wiedziałaś co masz mu powiedzieć. Głupio było Ci odmówić, no ale jak miałaś się z nim niby spotkać. Co powiedzieć Harry'emu? "Ale Tom ja już jestem w Londynie, własnie dojechałam. Odezwę się jeszcze do Ciebie i na pewno się spotkamy. Miłej pozdróży." - powiedziałaś tak, aby twój ukochany nie usłyszał i szybko się rozłączyłaś nie czekając na odpowiedź. Tak na prawdę to nie miałaś zamiaru się już z nim kontaktować ani spotykać. Ot taki pretekst żeby zakończyć już tą niekomfortową rozmowę. Gdy chłopcy ruszyli w drogę powrotną Harry pokazał Ci cały dom. Był ogromny, piękny i tylko dla Was dwojga, TYLKO. Już miałaś wizję nadchodzącego wieczoru. Ale zanim cokolwiek miało się wydarzyć udaliście się na spacer po najwspanialszych miejscach Londynu. Harry z takim uwielbieniem opowiadał Ci przeróżne historie, że mogłabyś słuchać jego głosu w nieskończoność. Niestety złapal Was deszcz i musieliście wracać do domu, a w drodze powrotnej wstąpiliście do tesco po jakieś małe zakupy na kolację. Hazza chciał przygotować coś specjalnego, bowiem miała to być wasza pierwsza,wspólna kolacja od dłuższego czasu. To musiał być wyjatkowy wieczór. Starannie nakrył do stołu, zapalił świece. Jednym słowem stworzył niezły klimat na romantyczny wieczór. Poszłaś wziać szybki prysznic aby nie przeszkadzać Harry'emu w przygotowaniach. Odprężyłaś się trochę i zaczęłaś tworzyć w swojej głowie fantazje dotyczące chłopaka. "Mhhrr, mam na niego tak wielką ochotę" - pomyślałaś i zrobiło Ci się słabo. Wyszłaś z kabiny, przecierałaś delikatnie ręcznikiem swoje ciało. Ciało, które należało teraz do pana Stylesa. Byłaś mu w pełni oddana. Począwszy od tej hotelowej nocy aż do dziś. Założyłaś cieniutką, koronkową koszulę nocną i wyruszyłaś w kierunku kuchni. Ujrzałaś Harry'ego paradującego w samych bokserkach. To już dla Ciebie standard. Przywykłaś do takiego widoku, jednak po tak długim czasie braku bliższego kontaktu z nim poruszyło Cię to trochę. Starałaś się udawać, że wszystko gra, ale w duszy marzyłaś o tym, aby kolacja już się zakończyła, a rozpoczął się etap 2 dzisiejszego wieczoru. Chłopak widząc Cię w takim stroju nie został nie wzruszony. Podszedł bliżej i uniósł w przesłodkim pocałunku. "Brakowało mi Ciebie.." - wyszeptał całując delikatnie Twój dekolt. Poczułaś jego dłonie na pośladkach, zjeżdzał coraz niżej i niżej.. Wcale się nie opierałaś, pragnęłaś go równie mocno jak On Ciebie. Jego tors przyprawiał Cię o ciary.. był tak świetnie zbudowany, że nie moglaś się mu oprzeć. Staliście oparci o szorstką ścianę w przedpokoju, było Ci tak przyjemnie, że nie chciałaś tego przerywać. Harry złapał Cię za ręke i poprowadził do kuchni, jednak po chwili zwątpił i skierował się do sypialni. " Harry.. kolacja.." - wyszeptałaś. Chłopak wydawał się w ogóle tym nie przejmować. " Może poczekać.. " - odpowiedział całując Cię czule w usta. Wiedziałaś co teraz się wydarzy. Kolejna noc spędzona z Harry'm. Sam na sam w londyńskim mieszkaniu ukochanego. Czego chcieć więcej? Istnie spełnienie marzeń. Dotarliście do pięknego pomieszczenia z ogromnym łóżkiem. Miałaś wrażenie, że Harry wyszykował specjalnie wystrój w pokoju. Muzyka lecąca w tle wzmagała wasze emocje. Czuliście ogromne pożądanie. Gdybyś mogła rzuciłabyś się na niego i wyprawiała na prawdę nieprzyzwoite rzeczy, ale chciałaś aby to on przejął inicjatywę. Całowaliście się namiętnie ani na chwilę nie przerywając kontaktu wzrokowego. Jego oczy iskrzyły się na widok Twojego ciała. Stał się nagle taki napalony, że nic nie mogło go powstrzymać. W napływie podniecenia popchnął Cię na łóżko. Widziałaś, że miał jakiś plan jednak nie chciał zdradzić Ci szczegółów. Przystawił tylko palec wskazujący do Twoich ust szepcząc: ' ciii.....' . Poddałaś się, po raz kolejny uległaś jego urokowi. Spełniałaś swe motto życiowe " żyj chwilą! ". Byłaś przeszcześliwa. Znów z Harry'm. Znów zaczynając świetną przygodę, której na pewno nie będziesz żałować. Najlepsze było to,że nikt nie mógł Wam przeszkodzić w tym akcie. Harry złapał Cię w tali i zmieniając pozycję usiadłaś na nim okrakiem. Teraz to Ty czułaś się dominująca. Chłopakowi widocznie pasowała taka opcja spędzania wieczoru. Nie ważne, że opuściliście kolację. Nie ważne. Spojrzałaś Styles'owi głęboko w oczy, poczułaś lekkie zawstydzenie i spuściłaś wzrok w dół. "Ej skarbie, wszystko w porządku, prawda?" - spytał i przywarł miękkimi ustami do Twoich warg. Poczułaś jego zmysłowy dotyk na płaskim brzuchu, zahaczał delikatnie o kolczyka w pępku. To było wprost magiczne uczucie. Poczułaś język Harry'ego, który wgłębiał się w twoje malinowe usta. Już nie wiele brakowało abyś na prawdę odpłynęła. Przejechałaś ręką po jego torsie zauważając jaką przyjemność sprawia to twojemu kochankowi. Chwytał ustami Twój język i głaskał po głowie. Czułaś się cholernie bezpieczna. Nikt inny nie wywoływał u Ciebie takich odczuć. Harry zaczął delikatnie zsuwać z Ciebie ramiączko od koszuli nocnej. Robił to tak subtelnie, że niczego więcej Ci nie brakowało. Objęłaś rękami jego głowę i przywarłaś bardzo mocno ustami do jego ust. Po chwili leżałaś już w samej bieliźnie na gładkiej, białej pościeli, która idealnie kontrastowała z Twoja opalenizną. Gdyby Harry miał na sobie jakieś ubranie z pewnością zerwałabyś z niego to w trybie natychmiastowym.. ale był przecież w samych bokserkach. Całowaliście się bardzo zachłannie jakby z obawy, że ktoś w każdym momencie może wam przerwać tę upojną chwilę. Harry stopniowo zjeżdzał rękoma co raz niżej. Muskał ustami twoją szyję doprowadzając Cię do szaleństwa. Wiedziałaś, że gdy dotrzecie do trzeciej bazy będziesz już mega napalona. Właściwie to już byłaś. Zaczęłaś cicho pojękwiać co spowodowało mocniejsze wrzenie krwi w żyłach chłopaka. Na jego twarzy rysowało się widoczne zadowolenie. Nagle oniemiałaś, rozpinał Ci stanik. Jego zimne dłonie wywoływały dreszcze. Widział, że chcesz tego. Szybkim ruchem zerwał z Ciebie górną cześć bielizny i uwolnił Twój biust. Przez kilka minut wpatrywał się w niego z ogromną satysfakcją. Miałaś wrażenie, że przygląda mu się tak jakby widział go pierwszy raz w swoim zyciu. Ale przecież było inaczej ( ;P ). Delikatnie pocałował obie piersi po czym uśmiechnął się do Ciebie. Nie chciał być brutalny. Wiedział, że ten akt ma być dowodem na spełnienie waszej pięknej i szczerej miłości. Złapał Cię za udo, przejechał delikatnie ustami zmierzając w kierunku dolnej części garderoby. Nie chciałaś być dłużna, więc całowałaś go czule wokół szyi. Zbliżaliście się już do najważniejszej części tego wieczoru. Chciałaś poczuć swojego chłopaka w pełni. Chciałaś poczuć prawdziwy smak życia, Twojego życia, którym bez wątpienia był HARRY. Zatraciliście się w długich i namiętnych pocałunkach na kilka minut. Twoje nogi oplatały go w pasie, a ręce gładziły lekki zarost. Wiedziałaś, że sprawia mu to ogromną przyjemność. Świadczył o tym szybki oddech i krótkie odgłosy pojękiwania. Chłopak ostrożnie masował twe jędrne i sporych rozmiarów piersi. To było fascynujące uczucie, dawno nikt nie sprawił Ci takiej rozkoszy. Uczucie potęgowane było tym, że robiłaś to z osobą, która na prawdę kochałaś. Nawet nie zauważyłaś kiedy Styles zdjął z Ciebie ostatnią część ubioru. Teraz już nawet się nie wstydziłaś. Całował delikatnie uda od zewnątrz. Powoli zbliżał się do 'niej'. Z każdym pocałunkiem twój oddech stawał się szybszy i bardziej płytki. Na początek dotknął jej delikatnie, po chwili musnął ustami i zaczął całować. Rozkosz rozchodziła się po twoim całym ciele. Chciałaś aby nigdy nie kończył. Ale wiedziałaś, że długo nie wytrzymasz, uczucie gorąca wywoływało kolejne spazmy. Moment po tym już prawie piszczałaś z rozkoszy. Napięłaś wszystkie mięśnie czując się spełniona, a Twoj ukochany mocno Cię przytulił. Pora na kilka głębszych oddechów i ciąg dalszy.. Seria kolejnych pocałunków przysłoniła Ci chwilę, w której Harry pozbył się bokserek. Przybliżył się i poczułaś jak delikatnie w Ciebie wchodzi.. pragnęłaś tego cholernie. I w końcu doszło do spełnienia! Nie przestając patrzeć w twe oczy poruszał się w górę i w dół. Teraz już dosłownie byliście zjednoczeni. Niemalże pochłanialiście się nawzajem. Lekko uniosłaś biodra, chłopak złapał Cię za pośladki. Kochaliście się jeszcze przed długą chwilę z każdym gestem co raz to ostrzej. W pomieszczeniu czuć było gorącą atmosferę. Wbijałaś mocno swe długie paznokcie w plecy Styles'a, aż chłopak jęknął z bólu. Nie mogłaś się opanować bowiem dostarczał Ci takiej rozkoszy, że w jakiś sposób musiałaś tą energię wyładować. Wyczuliście nadchodzący moment spełnienia. Kilkanaście sekund szczytowania spowodowało pełną satysfakcję wam obojgu. Kiedy już doszliście do siebie po tym długim i pięknym akcie ułożyłaś się na jego ramieniu i gładząc jego tors wyszeptałaś: " Jesteś niesamowity.. kocham Cię.." . Chłopak uśmiechnął się i powiedział: "Wiesz, że ja Ciebie też. Ale to jeszcze nie koniec na dziś.. " a Twoje oczy zaiskrzyły się w czarujący sposób. Czy Harry miał jeszcze jakiś plan? Byłaś tak strasznie ciekawa, że ponaglałaś go z wykonaniem niespodzianki. Chłopak wziął Cię na ręcę i skierował się w stronę łazienki.. jednak dźwięk dzwonka przerwał mu ten zacny zamiar. Złapałaś szybko wiszący na wieszaku szlafrok, owinęłaś się nim i udałaś się do drzwi, Harry w tym czasie poszedł zająć się 'niespodzianką'. Uchyliłaś drzwi,ale już nikogo nie zastałaś.. jedyne co to pod progiem leżała koperta w formacie A4 z napisem " Lily Tanson, do rąk własnych " , żadnych znaczków, podpisu, nic. Byłaś zaskoczona, bo przecież tu nie mieszkałaś, więc skąd ktokolwiek wiedział, że akurat dzisiaj tu będziesz. Otworzyłaś kopertę.. powoli wysuwałaś jej zawartość, to co ujrzałaś przeraziło Cię, a w oczach pojawiły się łzy.. " Lily, no chodź już.. " - usłyszałaś głos wychodzącego z łazienki chłopaka. Zmieszał się widząc Cię w takim stanie. Milczałaś. 

Kto podłożył ową kopertę pod drzwi domu Styles'a i jaki miał w tym cel? Dlaczego w Twoich oczach pojawiły się łzy? Ale co najważniejsze: co znajdowało się w kopercie? Dlaczego aż tak mocno poruszyło Twoimi uczuciami? Kto dopuścił się takiego czynu? BO MIŁOŚĆ przetrwa KAŻDĄ PRÓBĘ. Ale czy na pewno ?


 ♥