Na szczęście nie zaliczyłaś kolejnego uderzenia głową o
podłogę. Upadłaś jedynie delikatnie na umięśniony tors Harry’ego. Po chwili
usłyszałaś jeszcze kilka strzałów i było po wszystkim. Antyterroryści opanowali
fabrykę i zatrzymali strzelającą do was blondynkę oraz jej towarzyszy. Kula na
szczęście przeleciała obok nie dotykając żadnego z was. Styles pomógł Ci wstać
i poprawił twój ubiór. Naprawdę wyglądałaś okropnie. Ale nie było, co się
dziwić, w końcu od kilku dni przetrzymywano Cię w starych magazynach. Chłopak
mimo wszystko kochał Cię taką, jaką jesteś.
W idealnym makijażu, eleganckim
stroju, ale i taką całkowicie nieogarniętą i bezbronną. W każdym. Złapał Cię
mocno i wyściskał za wszystkie czasy, za te wszystkie dni waszej rozłąki, za
ten smutek w twoich oczach i lęk w jego sercu, za mnóstwo szczęścia, jakiego mu
dostarczałaś i jakiego dostarczać będziesz, za każdy uśmiech, za to, że cała ta
przygoda zakończyła się happy end’em. Wtuliłaś się mocno w jego ramiona pragnąc
żeby Cię nigdy już nie puszczał, poczułaś jak subtelnie przejeżdża dłonią po
twoim policzku. Brakowało Ci tego, tak cholernie Ci tego brakowało! Teraz
mogłaś odetchnąć, teraz byłaś już pewna, że wszystko się ułoży. Złożyłaś na
ustach chłopaka namiętny pocałunek. Harry złapał Cię i uniósł w górę. Był
świadomy tego, że trzyma w rękach cały swój świat. Cały swój świat, którym
byłaś Ty. Ty, jedyna, najwspanialsza i najcudowniejsza dziewczyna pod słońcem.
Dla niego wyjątkowa i niepowtarzalna. On dla Ciebie też znaczył wiele. Wiele to
chyba nawet zbyt mało powiedziane, on dla Ciebie znaczył wszystko.
„W S Z Y S T K O „ – ułożyłaś zgrabnie te osiem liter w swojej głowie. „ Tęskniłem za Tobą..” – usłyszałaś ciche słowa ukochanego. Wyszeptał je prawie niesłyszalnie, jakby były jakąś tajemnicą. Jakby skrywały prawdę, jakby chciał abyś tylko Ty je usłyszała. I tak się stało. Wokół was gromadziło się wiele ludzi, policjanci, ratownicy i antyterroryści. W starych, opuszczonych magazynach odnaleziono dużą ilość narkotyków, prawdopodobnie z jakiegoś nielegalnego transportu. Czułaś, że ta sprawa na długo zagości w twojej pamięci. „ Ja za Tobą też” – odpowiedziałaś chłopakowi, po czym lekko się uśmiechnęłaś. Byłaś cała obolała, marzyłaś o kąpieli i miękkim łóżku. „Lily.. musimy porozmawiać” – powiedział Harry. Te dwa słowa przyprawiły Cię o ciary. Doskonale wiedziałaś, co się może za nimi kryć. Doskonale znałaś te siedem sylab. Tak samo zakończył się twój poprzedni związek. Nie wiedziałaś jak się masz teraz zachować. Obawiałaś się najgorszego. Obawiałaś się tego, że Styles powie Ci, że to nie ma sensu, że znalazł sobie kogoś innego, że już Cię nie kocha. Dosłownie w ułamku sekundy doszłaś do wniosku, że nie chcesz tego słyszeć z jego ust, to mogłoby Cię zbyt mocno zranić. Przełknęłaś ślinę, puściłaś jego dłoń mówiąc: „ Wiem, co chcesz mi powiedzieć. Żegnaj!” i odeszłaś kilka metrów. Harry stał jak wryty, nie wiedział totalnie, co Ty wyprawiasz. Nie miał pojęcia, o co chodzi w tym twoim ‘ żegnaj’. Podbiegł do Ciebie. Siedziałaś na jakiejś starej beczce poprawiając zniszczone kosmyki włosów. „ Mała czy ty naprawdę zwariowałaś? Jakie „żegnaj”? Jakie „wiem, co chcesz mi powiedzieć”? Właśnie nic nie wiesz! Nie bądź taka i chociaż mnie posłuchaj.” – Krzyknął zdezorientowany loczek. Postanowiłaś go wysłuchać. W końcu z dwojga złego lepsze to niż nic. Przykucnął przy Tobie i ujął twą maleńką dłoń w swojej dłoni. Miał takie ciepłe ręce. Zawsze Cię ogrzewał. Twoje były lodowate i zmarznięte. „ Yhh, a więc co chcesz mi powiedzieć? „ – ponaglałaś swojego mężczyznę. „ A zrobisz mi trochę miejsca?” – usłyszałaś w odpowiedzi i niechętnie przesunęłaś się kawałek w prawą stronę. Teraz Styles siedział na wprost Ciebie. Patrzył Ci ciągle w oczy, jego tęczówki odzyskały dawną barwę. Byłaś wręcz zachwycona tym faktem. Znów były niesamowicie zielone i niesamowicie piękne. Przyjrzałaś się im przez dłuższą chwilę wypatrując swego odbicia. Chłopak zrozumiał, musnął ustami twoje ramię. Poczułaś delikatne dreszcze, które rozchodziły się po całym ciele. Nie mogłaś się doczekać, aż powie, o co chodzi. Byłaś zniecierpliwiona. Nienawidziłaś jak ktoś Cię trzyma w takiej niepewności. Pospieszałaś go coraz bardziej. W końcu zdecydował się mówić. Po raz kolejny nie odrywając wzroku od twoich oczu miał wygłosić jakieś cudowne przemówienie. Serce podeszło Ci do gardła. Mrok nocy spowijał cały teren, jedynie mala latarnia oświetlała obszar, na którym się znajdowaliście. Niebo nie było czyste, chmury przysłoniły gwiazdy i księżyc, który zazwyczaj był świadkiem waszych wyznań. Harry był totalnym romantykiem. Uwielbiałaś to w nim, uwielbiałaś to każdą częścią swojego ciała. W tym momencie księżyc jednak nie był wam potrzebny – mieliście przecież siebie. Zaplątałaś swą rękę we włosach Hazzy. Jego loki były urocze. Kochałaś je całym sercem, tak samo jak ten najpiękniejszy uśmiech na całej kuli ziemskiej. Nikt nie był w stanie mu dorównać. Nikt. Chłopak przejechał zewnętrzną stroną dłoni po twoim podbródku. Łaskotało Cię to. Byłaś wrażliwa na takie gesty. On doskonale o tym wiedział. Zrobił to z pewnością celowo, aby trochę rozładować emocje. W końcu nadeszła upragniona chwila i Styles zaczął mówić: „ Jesteś.. jesteś wszystkim, co mam, moje życie bez Ciebie nie będzie miało sensu.. nigdy. Rozumiesz? Już nigdy nie pozwolę Cię skrzywdzić. Lily.. ja.. ja dostałem drugą szansę. Wróciła mi pamięć. Wszystko wiem, wszystko. Jestem okropnie na siebie zły, że tak Cię potraktowałem w szpitalu i później w domu. Przepraszam Cię najmocniej na świecie. Przepraszam..” Zamilkliście oboje. Nie miałaś zamiaru przerywać ciszy, chciałaś, aby to on coś jeszcze dodał. Jego słowa koiły twoje poranione serducho, były jak lekarstwo na każdą troskę. Były po prostu idealne. Bez znaczenia, co mówił i jak mówił. On po prostu był. Był i miał już zostać na zawsze. „ Skarbie.. to, co nas połączyło to nie był jakiś przypadek. Ja nie wierzę w przypadki. Ja wierzę, że to spotkanie na lotnisku było nam pisane. To, że akurat twoja siostra chciała iśc do toalety.. to wszystko dzięki niej.. Gdyby nie to to byśmy się nigdy nie poznali. Nigdy nie poznalibyśmy smaku prawdziwej miłości. Bo wiesz, co? Myślę, że nasza miłość jest naprawdę szczera i wyjątkowa. Myślę, że nie ma takiej drugiej. Jestem tego pewien. Przeżyliśmy już tyle skrajnych sytuacji, nic nas nie rozdzieli. Nic. „ – dokończył chłopak, a w twoich uszach brzmiał jeszcze chwilę ton jego głosu. Harry czekał aż coś odpowiesz. Czekał na jakąkolwiek reakcję z Twojej strony. „ Kocham Cię, masz rację.. to wszystko jest wręcz nieprawdopodobne, nie spodziewałam się, że spotka mnie coś takiego, a dokładniej KTOŚ taki.. nawet nie wiesz jak mi namieszałeś w życiu. „ – oznajmiłaś klepiąc Styles’a po ramieniu. W tym momencie beczka, na której siedzieliście zsunęła się po piasku i oboje spadliście do tyłu. Na szczęście skończyło się tylko na głośnym śmiechu i kilku zadrapaniach. Twoja kolekcja siniaków i szram była już wystarczająco duża. Wiedziałaś, że twój troskliwy mężczyzna nie odpuści i będziesz musiała spędzić kolejne dni na odpoczynku. Właściwie to zmęczenie dawało już o sobie znaki. Te miłe chichoty przerwał głos policjanta, który poprosił Cię o złożenie zeznania. „ A nie może tego zrobić jutro rano? Ona jest bardzo zmęczona” – spytał detektywa twój ukochany. „ Harry dobra, nic mi nie jest, to zaledwie kilka minut” – odpowiedziałaś zanim Eric zdążył cokolwiek wygłosić. „Okeeeeej..” – Wymamrotał niezadowolony Hazza. Uwielbiałaś, kiedy się o Ciebie martwił. Był wtedy taki słodki, uroczy i zachowywał się niczym mały chłopiec obawiający się o utratę cennej zabawki. Miałaś nadzieję, że szybko mu przejdzie złość i jak już wrócisz ze spisywania protokołu to będzie równie wesoły jak przed kilkoma minutami. Specjaliści zadawali Ci wiele pytań dotyczących sprawy. To było trochę bolesne wspomnienie. Chciałaś jak najszybciej wymazać te przykre wydarzenia z pamięci, jednak dla swojego dobra zgodziłaś się opowiedzieć o wszystkim policji. Skrupulatnie od samego początku opisywałaś każde zdarzenie, każdy swój ruch. Zaczęłaś historią o Tommy’m, która miała być odpowiedzią na pytanie policjanta: „ Zna pani któregoś z porywaczy?”. Głupie pytanie. Przecież był bliski twemu sercu przez ponad pół roku. „Był – czas przeszły”- pomyślałaś i zaśmiałaś się pod nosem. Skróciłaś trochę opowiadanie całego zajścia, bo niesamowicie spieszyło Ci się do Harry’ego, który był równie zniecierpliwiony. Widziałaś tylko z oddali jak kreśli coś patykiem na piasku. Nie mogłaś przyjrzeć się dokładniej, bo detektyw poprosił Cię o odpowiedzenie na jeszcze kilka pytań niemających związku z porwaniem. Zlecił abyś zaraz po powrocie do Londynu udała się na obdukcję, gdyż rany, jakie zadali Ci sprawcy napaści były zbyt silne. Oświadczył Ci, że jeszcze zbierze kilka dowodów i wtedy będzie mógł odwieźć was spokojnie do domu. Podziękowałaś za pomoc i udałaś się w stronę miejsca, w którym wcześniej siedział Hazza. Ale teraz tam go nie było. Już zaczynało się robić jasno. Doszłaś do leżącej beczki, ujrzałaś na ziemi narysowane ogromne serce z napisem ‘ love you’ i dużą strzałkę. Zaśmiałaś się w duchu i skierowałaś w wyznaczoną stronę. Kolejne napisy, które napotykałaś na swojej drodze wywoływały radość. W końcu dotarłaś do celu. Przed twoimi oczami ukazał się nieziemski widok. Nawet nie pomyślałabyś, że kilkadziesiąt metrów od tak ohydnej i zniszczonej fabryki może znajdować się coś takiego. Harry siedział na brzegu jakiegoś potoku czy rzeczki, w rękach trzymał małego kwiatka. Podał Ci rękę i pomógł zejść z wysokiej skarpy. Usiadłaś obok niego, a pięknie pachnący kwiatek wylądował w twoich długich, prostych włosach. „ Jesteś cudowna” – wyszeptał i ucałował twój policzek. Słońce zaczynało wschodzić. Siedziałaś nad brzegiem wody ze swoim największym skarbem. Czego chcieć więcej? Może odrobinę szczęścia, które ostatnio wam niezbyt dopisywało. Byłaś okropnie wykończona, położyłaś głowę na kolanach Harry’ego, a ten delikatnie gładził Cię po włosach. Nawet nie wiesz, kiedy zasnęłaś. Obudziłaś się już w samochodzie. Widocznie Harry zaniósł Cię do niego, po tym jak padłaś ze zmęczenia. Uchyliłaś lekko oczy. Twój ukochany siedział z przodu z detektywem. Przysłuchiwałaś się ich rozmowie udając, że nadal śpisz. „Widzę, że dziewczyna jest dla Ciebie bardzo ważna” – powiedział detektyw, a Styles się zaśmiał. Zrobiło Ci się momentalnie przykro, jednak nie na długo bo po chwili usłyszałaś: „ Eric, bardzo ważna to zbyt słabe określenie, ona jest całym moim światem!”. No, takiej odpowiedzi oczekiwałaś. Aż lżej na serduchu się zrobiło. Rozmowa toczyła się dalej. Detektyw wspomniał, że też kiedyś miał kobietę, która była dla niego wszystkim. Twój ukochany jakby czytając Ci w myślach spytał trochę niepewnie, co się stało, że już jej nie ma. Wtedy Janson opowiedział całą historię swej nieszczęśliwej miłości. ->
„W S Z Y S T K O „ – ułożyłaś zgrabnie te osiem liter w swojej głowie. „ Tęskniłem za Tobą..” – usłyszałaś ciche słowa ukochanego. Wyszeptał je prawie niesłyszalnie, jakby były jakąś tajemnicą. Jakby skrywały prawdę, jakby chciał abyś tylko Ty je usłyszała. I tak się stało. Wokół was gromadziło się wiele ludzi, policjanci, ratownicy i antyterroryści. W starych, opuszczonych magazynach odnaleziono dużą ilość narkotyków, prawdopodobnie z jakiegoś nielegalnego transportu. Czułaś, że ta sprawa na długo zagości w twojej pamięci. „ Ja za Tobą też” – odpowiedziałaś chłopakowi, po czym lekko się uśmiechnęłaś. Byłaś cała obolała, marzyłaś o kąpieli i miękkim łóżku. „Lily.. musimy porozmawiać” – powiedział Harry. Te dwa słowa przyprawiły Cię o ciary. Doskonale wiedziałaś, co się może za nimi kryć. Doskonale znałaś te siedem sylab. Tak samo zakończył się twój poprzedni związek. Nie wiedziałaś jak się masz teraz zachować. Obawiałaś się najgorszego. Obawiałaś się tego, że Styles powie Ci, że to nie ma sensu, że znalazł sobie kogoś innego, że już Cię nie kocha. Dosłownie w ułamku sekundy doszłaś do wniosku, że nie chcesz tego słyszeć z jego ust, to mogłoby Cię zbyt mocno zranić. Przełknęłaś ślinę, puściłaś jego dłoń mówiąc: „ Wiem, co chcesz mi powiedzieć. Żegnaj!” i odeszłaś kilka metrów. Harry stał jak wryty, nie wiedział totalnie, co Ty wyprawiasz. Nie miał pojęcia, o co chodzi w tym twoim ‘ żegnaj’. Podbiegł do Ciebie. Siedziałaś na jakiejś starej beczce poprawiając zniszczone kosmyki włosów. „ Mała czy ty naprawdę zwariowałaś? Jakie „żegnaj”? Jakie „wiem, co chcesz mi powiedzieć”? Właśnie nic nie wiesz! Nie bądź taka i chociaż mnie posłuchaj.” – Krzyknął zdezorientowany loczek. Postanowiłaś go wysłuchać. W końcu z dwojga złego lepsze to niż nic. Przykucnął przy Tobie i ujął twą maleńką dłoń w swojej dłoni. Miał takie ciepłe ręce. Zawsze Cię ogrzewał. Twoje były lodowate i zmarznięte. „ Yhh, a więc co chcesz mi powiedzieć? „ – ponaglałaś swojego mężczyznę. „ A zrobisz mi trochę miejsca?” – usłyszałaś w odpowiedzi i niechętnie przesunęłaś się kawałek w prawą stronę. Teraz Styles siedział na wprost Ciebie. Patrzył Ci ciągle w oczy, jego tęczówki odzyskały dawną barwę. Byłaś wręcz zachwycona tym faktem. Znów były niesamowicie zielone i niesamowicie piękne. Przyjrzałaś się im przez dłuższą chwilę wypatrując swego odbicia. Chłopak zrozumiał, musnął ustami twoje ramię. Poczułaś delikatne dreszcze, które rozchodziły się po całym ciele. Nie mogłaś się doczekać, aż powie, o co chodzi. Byłaś zniecierpliwiona. Nienawidziłaś jak ktoś Cię trzyma w takiej niepewności. Pospieszałaś go coraz bardziej. W końcu zdecydował się mówić. Po raz kolejny nie odrywając wzroku od twoich oczu miał wygłosić jakieś cudowne przemówienie. Serce podeszło Ci do gardła. Mrok nocy spowijał cały teren, jedynie mala latarnia oświetlała obszar, na którym się znajdowaliście. Niebo nie było czyste, chmury przysłoniły gwiazdy i księżyc, który zazwyczaj był świadkiem waszych wyznań. Harry był totalnym romantykiem. Uwielbiałaś to w nim, uwielbiałaś to każdą częścią swojego ciała. W tym momencie księżyc jednak nie był wam potrzebny – mieliście przecież siebie. Zaplątałaś swą rękę we włosach Hazzy. Jego loki były urocze. Kochałaś je całym sercem, tak samo jak ten najpiękniejszy uśmiech na całej kuli ziemskiej. Nikt nie był w stanie mu dorównać. Nikt. Chłopak przejechał zewnętrzną stroną dłoni po twoim podbródku. Łaskotało Cię to. Byłaś wrażliwa na takie gesty. On doskonale o tym wiedział. Zrobił to z pewnością celowo, aby trochę rozładować emocje. W końcu nadeszła upragniona chwila i Styles zaczął mówić: „ Jesteś.. jesteś wszystkim, co mam, moje życie bez Ciebie nie będzie miało sensu.. nigdy. Rozumiesz? Już nigdy nie pozwolę Cię skrzywdzić. Lily.. ja.. ja dostałem drugą szansę. Wróciła mi pamięć. Wszystko wiem, wszystko. Jestem okropnie na siebie zły, że tak Cię potraktowałem w szpitalu i później w domu. Przepraszam Cię najmocniej na świecie. Przepraszam..” Zamilkliście oboje. Nie miałaś zamiaru przerywać ciszy, chciałaś, aby to on coś jeszcze dodał. Jego słowa koiły twoje poranione serducho, były jak lekarstwo na każdą troskę. Były po prostu idealne. Bez znaczenia, co mówił i jak mówił. On po prostu był. Był i miał już zostać na zawsze. „ Skarbie.. to, co nas połączyło to nie był jakiś przypadek. Ja nie wierzę w przypadki. Ja wierzę, że to spotkanie na lotnisku było nam pisane. To, że akurat twoja siostra chciała iśc do toalety.. to wszystko dzięki niej.. Gdyby nie to to byśmy się nigdy nie poznali. Nigdy nie poznalibyśmy smaku prawdziwej miłości. Bo wiesz, co? Myślę, że nasza miłość jest naprawdę szczera i wyjątkowa. Myślę, że nie ma takiej drugiej. Jestem tego pewien. Przeżyliśmy już tyle skrajnych sytuacji, nic nas nie rozdzieli. Nic. „ – dokończył chłopak, a w twoich uszach brzmiał jeszcze chwilę ton jego głosu. Harry czekał aż coś odpowiesz. Czekał na jakąkolwiek reakcję z Twojej strony. „ Kocham Cię, masz rację.. to wszystko jest wręcz nieprawdopodobne, nie spodziewałam się, że spotka mnie coś takiego, a dokładniej KTOŚ taki.. nawet nie wiesz jak mi namieszałeś w życiu. „ – oznajmiłaś klepiąc Styles’a po ramieniu. W tym momencie beczka, na której siedzieliście zsunęła się po piasku i oboje spadliście do tyłu. Na szczęście skończyło się tylko na głośnym śmiechu i kilku zadrapaniach. Twoja kolekcja siniaków i szram była już wystarczająco duża. Wiedziałaś, że twój troskliwy mężczyzna nie odpuści i będziesz musiała spędzić kolejne dni na odpoczynku. Właściwie to zmęczenie dawało już o sobie znaki. Te miłe chichoty przerwał głos policjanta, który poprosił Cię o złożenie zeznania. „ A nie może tego zrobić jutro rano? Ona jest bardzo zmęczona” – spytał detektywa twój ukochany. „ Harry dobra, nic mi nie jest, to zaledwie kilka minut” – odpowiedziałaś zanim Eric zdążył cokolwiek wygłosić. „Okeeeeej..” – Wymamrotał niezadowolony Hazza. Uwielbiałaś, kiedy się o Ciebie martwił. Był wtedy taki słodki, uroczy i zachowywał się niczym mały chłopiec obawiający się o utratę cennej zabawki. Miałaś nadzieję, że szybko mu przejdzie złość i jak już wrócisz ze spisywania protokołu to będzie równie wesoły jak przed kilkoma minutami. Specjaliści zadawali Ci wiele pytań dotyczących sprawy. To było trochę bolesne wspomnienie. Chciałaś jak najszybciej wymazać te przykre wydarzenia z pamięci, jednak dla swojego dobra zgodziłaś się opowiedzieć o wszystkim policji. Skrupulatnie od samego początku opisywałaś każde zdarzenie, każdy swój ruch. Zaczęłaś historią o Tommy’m, która miała być odpowiedzią na pytanie policjanta: „ Zna pani któregoś z porywaczy?”. Głupie pytanie. Przecież był bliski twemu sercu przez ponad pół roku. „Był – czas przeszły”- pomyślałaś i zaśmiałaś się pod nosem. Skróciłaś trochę opowiadanie całego zajścia, bo niesamowicie spieszyło Ci się do Harry’ego, który był równie zniecierpliwiony. Widziałaś tylko z oddali jak kreśli coś patykiem na piasku. Nie mogłaś przyjrzeć się dokładniej, bo detektyw poprosił Cię o odpowiedzenie na jeszcze kilka pytań niemających związku z porwaniem. Zlecił abyś zaraz po powrocie do Londynu udała się na obdukcję, gdyż rany, jakie zadali Ci sprawcy napaści były zbyt silne. Oświadczył Ci, że jeszcze zbierze kilka dowodów i wtedy będzie mógł odwieźć was spokojnie do domu. Podziękowałaś za pomoc i udałaś się w stronę miejsca, w którym wcześniej siedział Hazza. Ale teraz tam go nie było. Już zaczynało się robić jasno. Doszłaś do leżącej beczki, ujrzałaś na ziemi narysowane ogromne serce z napisem ‘ love you’ i dużą strzałkę. Zaśmiałaś się w duchu i skierowałaś w wyznaczoną stronę. Kolejne napisy, które napotykałaś na swojej drodze wywoływały radość. W końcu dotarłaś do celu. Przed twoimi oczami ukazał się nieziemski widok. Nawet nie pomyślałabyś, że kilkadziesiąt metrów od tak ohydnej i zniszczonej fabryki może znajdować się coś takiego. Harry siedział na brzegu jakiegoś potoku czy rzeczki, w rękach trzymał małego kwiatka. Podał Ci rękę i pomógł zejść z wysokiej skarpy. Usiadłaś obok niego, a pięknie pachnący kwiatek wylądował w twoich długich, prostych włosach. „ Jesteś cudowna” – wyszeptał i ucałował twój policzek. Słońce zaczynało wschodzić. Siedziałaś nad brzegiem wody ze swoim największym skarbem. Czego chcieć więcej? Może odrobinę szczęścia, które ostatnio wam niezbyt dopisywało. Byłaś okropnie wykończona, położyłaś głowę na kolanach Harry’ego, a ten delikatnie gładził Cię po włosach. Nawet nie wiesz, kiedy zasnęłaś. Obudziłaś się już w samochodzie. Widocznie Harry zaniósł Cię do niego, po tym jak padłaś ze zmęczenia. Uchyliłaś lekko oczy. Twój ukochany siedział z przodu z detektywem. Przysłuchiwałaś się ich rozmowie udając, że nadal śpisz. „Widzę, że dziewczyna jest dla Ciebie bardzo ważna” – powiedział detektyw, a Styles się zaśmiał. Zrobiło Ci się momentalnie przykro, jednak nie na długo bo po chwili usłyszałaś: „ Eric, bardzo ważna to zbyt słabe określenie, ona jest całym moim światem!”. No, takiej odpowiedzi oczekiwałaś. Aż lżej na serduchu się zrobiło. Rozmowa toczyła się dalej. Detektyw wspomniał, że też kiedyś miał kobietę, która była dla niego wszystkim. Twój ukochany jakby czytając Ci w myślach spytał trochę niepewnie, co się stało, że już jej nie ma. Wtedy Janson opowiedział całą historię swej nieszczęśliwej miłości. ->
* Jego ukochana była córką jednych z
najbogatszych ludzi w mieście, on pochodził z niższego stanu klasowego. Rodzice
Clary, bo tak miała na imię owa kobieta nie zgadzali się na związek dwojga
zakochanych. Uważali, że ich wiek nie jest odpowiedni na zawieranie takich
znajomości. Jednak Eric wiedział, że prawdziwym powodem było nie to, że mieli
po te siedemnaście lat, tylko to, że ‘teściom’ nie odpowiadał stan majątkowy
jego rodziny. Oni wybrali innego narzeczonego dla swojego dziecka. Clara
starała się za wszelką cenę przekonać rodziców, że uczucie, którym darzy swojego
chłopaka jest jak najbardziej szczere i prawdziwe. Ale oni byli nieubłagani.
Kazali córce zakończyć ‘głupi związek’ z biedakiem. Oczywiście zakochana
nastolatka tego nie zrobiła. Razem z Jansonem uciekła do jego rodziców. Ci w
przeciwieństwie do tamtych byli w pełni wyrozumiali, Clara od razu ich
zaakceptowała a oni ją. Wszystko było by dobrze, gdyby nie to, że ciągle
przysyłano jakichś ludzi po dziewczynę, wydzwaniano do rodziców Eric’a z
groźbami. Wszyscy już mieli naprawdę tego dosyć. Emocje brały górę. Zakochani
zaczynali się, co raz bardziej kłócić, każdego dnia o bardziej głupsze, wręcz
banalne sprawy. ( bo zupa była za słona hahaha :D ) W końcu Clara, któregoś
dnia nie wytrzymała naubliżała Eric’owi a on jej, pokłócili się okropnie, do
tego stopnia, że wybiegła z płaczem z domu i wsiadła do swojego cabrioleta.
Chciała odetchnąć, zrobić sobie małą przejażdżkę. Nie zauważyła nadjeżdżającej
cysterny, skręciła raptownie w lewą stronę i spadła z ogromnej skarpy. Nic nie
pozostało po dziewczynie, jedynie wrak samochodu, który leży tam po dziś dzień.
*
Gdy mężczyzna skończył mówić w twoich oczach pojawiły
się łzy. Nie mogłaś powstrzymać tego potoku. Wyobraziłaś sobie, że to mogło
spotkać Ciebie i Harry’ego. Zamarłaś. Nie chciałaś nawet dopuszczać takich myśli
do siebie. To było wręcz tragiczne. Hazza jeszcze chwilę rozmawiał na ten temat
z mężczyzną. Detektyw powiedział mu, że nadal kocha Clarę, mimo, że od czasu
jej śmierci minęło już prawie trzydzieści lat. Poradził też, aby chłopak
wyznawał Ci miłość w każdym możliwym momencie, bo nigdy nie wiadomo, kiedy
nadejdzie chwila rozstania. On nie zdążył powiedzieć swej ukochanej tych dwóch
słów, 9 liter, 3 sylab - ‘kocham Cię’, nie zdążył.. Styles widząc, że Janson
nie chce już rozmawiać o swej straconej miłości zmienił całkowicie kierunek
rozmowy, schodząc na temat sportu i muzyki. Po jakimś czasie dojechaliście do
miasta. Udawałaś, że śpisz, aby Harry wniósł Cię do mieszkania. Tam byli już
obecni pozostali chłopcy. „Przebudziłaś się” i powitałaś wszystkich z ogromną
radością. „Jak dobrze, że się odnalazłaś” – krzyknął na powitanie Louis. Zayn
jak zwykle uraczył Cię swym smajlem, a Niall spytał czy jesteś głodna. Owszem,
byłaś i to bardzo. Liam zaproponował kąpiel. Wszyscy tak strasznie się o Ciebie
troszczyli. To było miłe. „Chłopaki, to może ja będę tak częściej znikać?” –
zapytałaś obecnych w salonie. Odpowiedzią na to pytanie był głośny śmiech
zebranych. Harry zbliżył się do Ciebie i ucałował cię od tyłu w szyję. „ Ja już
Cię nigdzie nie puszczę” – powiedział i złożył kolejny pocałunek na twojej
mięciutkiej skórze. Louis stał z boku i patrzył na to, co robi Harry. Spuścił
wzrok i po chwili zniknął z twojego pola widzenia. Coś było na rzeczy. Boo Bear
nigdy się tak nie zachowywał. Nie miałaś pojęcia, o co chodzi, Harry też to
zauważył. „ Co mu jest ?” – spytał chłopaków. Liam tylko machnął ręką, Niall
udał, że nie słyszy marudząc coś o tym, że jest głodny, a Zayn rzucił tylko
krótkie: „chyba powinieneś jego o to spytać”. Po chwili w salonie zostaliście
sami. To było naprawdę zaskakujące. Czy coś się stało, że Lou tak się zachował?
Na te pytania postanowiliście poszukać odpowiedzi później. Teraz czekała Cię
kąpiel. Podczas gdy relaksowałaś się w wannie Hazza udał się do kuchni zrobić
jakąś przekąskę. Po drodze spotkał Louisa. Stwierdził, że to dobry moment, aby
pogadać. „ Cześć Kocie, co się dzieje?” – powiedział. Ale to co usłyszał w
odpowiedzi mocno go zabolało: „ Nie mamy o czym rozmawiać” – odparł Loui i
odszedł do swojego pokoju. Harry stal zdezorientowany tą sytuacją. Nie
wiedział, co ma o tym myśleć. Czy zrobił coś nie tak, że Tomlinson go traktował
w ten sposób? Kiedy zaniósł Ci jedzenie, próbował jeszcze nawiązać jeszcze
jakieś porozumienie z przyjacielem, ale bez skutku, bowiem chłopak zamknął się
w pokoju na klucz, a wieczorem wyszedł do jakiegoś klubu nie informując nikogo.
Mijały kolejne dni, Harry uznał, że pora wracać do Australii, oboje macie tam
szkołę, trzeba nadrobić zaległości. Ale czułaś, że to nie jest dobry moment.
Wpadłaś na pomysł, aby odwiedzić Polskę. Chciałaś pokazać swojemu ukochanemu
miejsca, w których się wychowywałaś, bawiłaś i spędzałaś czas z przyjaciółmi.
Co prawda rodzice byli w Australii, ale miałaś sporo znajomych w rodzinnym
kraju. Styles nie sprzeciwiał się, wręcz ucieszył się z twojej propozycji.
Spakowałaś tylko najpotrzebniejsze rzeczy i byliście gotowi do wyjazdu na
lotnisko, ale zanim to Harry chciał jeszcze wyjaśnić tą nie cierpiącą zwłoki
sprawę. Wszedł po schodach na piętro, skręcił w prawo i skierował się w stronę
pokoju Lou. Zapukał. Usłyszał tylko ciche: ‘proszę’. Otworzył drzwi i ujrzał
przyjaciela leżącego na łóżku, owiniętego do polowy kocem. Wbijal wzrok w
ścianę, na której wisiało jego zdjęcie z Harrym. Jeszcze za czasów, gdy obaj
byli singlami.. Styles przysiadł na skraju łóżka. Tomlinson leżał tyłem do
niego. Lokaty przejechał ręką po plecach chłopaka. Zero reakcji. Zdziwił się.
Wiedział, że Lou lubi takie gesty. Wiedział też, że tu musi być coś konkretnego
na rzeczy, bo ten wiecznie roześmiany idiota uwielbiający koszulki w paski
rzadko, kiedy się aż tak smucił. „ Możemy pogadać?” –
powiedział Harry, a Louis odwrócił twarz w jego stronę. Hareh ujrzał jego
spuchnięte od płaczu oczy i wyszeptał : „ Lou ja..... „
Co zdarzyło się
Louis’owi? Dlaczego doprowadził się do takiego stanu? Czy Harry będzie w stanie
coś na to poradzić? Co na to wszystko Lily? Jak uda się wycieczka do Polski?
Czy Styles’owi spodoba się w rodzinnym kraju ukochanej? I jak zakończy się
sprawa z Tommy’m? Zazdrość jest naturalną konsekwencją miłości.