czwartek, 19 kwietnia 2012

Imagine Australia 05/26 ♥

Rozdział 5.

"Boże... kocham Cię..proszę obudź się, proszę" - łkał przez łzy trzymający Cię za rękę Harry. Leżałaś nieruchomo w karetce, która na sygnale zmierzała w kierunku szpitala. "Skarbie, mówiłaś ze mnie nie zostawisz, cholera obiecałaś mi to, jesteś silna, jestem przy Tobie, słyszysz? Jestem i będę!" - prawie krzyczał mimo Twojej nieprzytomności zrozpaczony Styles.
 
Ratownik medyczny poprosił chłopaka o spokój, bo to może tylko utrudnić ratowanie Twojego zdrowia i życia. Ale jak Harry miał się uspokoić? Najpierw ta kłótnia, później wypadek, a teraz to. Jak miał być spokojny, skoro Ty walczyłaś o każdy oddech. Przecież to właśnie Ty jesteś jego tlenem, jego promykiem światła w najgorszej ciemności, sensem całego życia. A wiec jak kurwa miał być spokojny? Setki myśli przebiegały przez głowę chłopaka - "Nie mogę jej stracić, nie, nie, nie zgadzam sie na to!". Właśnie dojechaliście do szpitala. Zostałaś szybko przewieziona na oddział i od razu rozpoczęto cykl badań mających na celu odkrycie przyczyn Twojego omdlenia. Harry czekał skulony pod ścianą jednego z gabinetów. Tak strasznie bał się o Ciebie. Gdy widział przed sobą napis 'OIOM' jego ręce drżały, a serce podchodziło mu do gardła. Nie mogąc już doczekać się momentu gdy lekarz wyjdzie i powie: " Sytuacja ustabilizowana, może pan odetchnąć" wyciągnął telefon i wystukał na ekranie swojego dotykowego telefonu numer Louisa. Znał go doskonale na pamięć. W końcu byli przyjaciółmi. Zawsze mógł na niego liczyć w trudnych sytuacjach. "Halo? Cześć zakochańcu" - usłyszał wesoły głos Tomlinsona po czym wybuchnął rzewnym płaczem. "Harry? Co się dzieje?" - spytał. Styles milczał, nie potrafił wypowiedzieć słowa. Ściskał kurczowo telefon w dłoni. " Lou.. bo.. bo.. Jestem w szpitalu" - wypowiedział z trudem. " Jakim szpitalu? Co sie dzieje? Harry o czym ty mówisz ? " - krzyknął do słuchawki Louis. "Lily.. ona.. ona zemdlała, walczy o życie, a co najgorsze lekarze nie wiedza co jej jest.." - powiedział Harry. "Jezu Hazza, czekaj tam na mnie, zaraz będę" - odpowiedział przyjaciel po czym się rozłączył. Jak dobrze, ze Tomlinson wcześniej tez przyleciał do Anglii, inaczej podroż z Australii byłaby o wiele, wiele dłuższa. Zostałaś przewieziona do innej sali, jakby bardziej wyspecjalizowanej. Chłopak stojąc, obserwował przez szybę jak leżysz podłączona do jakiejś dziwnej aparatury, która prawdopodobnie miała poprawić i ustabilizować Twój oddech. Harry pragnął z całego serca wejść do Ciebie, chciał żebyś czuła jego obecność. Jednak mu nie pozwolono. "Stan pani Lily Tanson jest zbyt poważny." - usłyszał w odpowiedzi. Powoli sie załamywał, nadal nie wiedział co Ci jest. Minęła niecała godzina, a ktoś nagle złapał Go za ramie. " Jak sie trzymasz?" - usłyszał za swoimi plecami ten kojący głos. "Boże!Lou!Jesteś!" - krzyknął i wtulił się bardzo mocno w przyjaciela. "Jestem, mówiłem ze będę!"- uśmiechnął się do niego krzepiąco, po czym wytarł kciukiem jego łzy z zarumienionych policzków. Trwali w tym uścisku z dobre 10 minut. Louis wiedział, ze Harry tego potrzebuje, wiedział, ze jest dla niego bardzo ważny i wiedział, ze ten wiecznie śmiejący się z byle czego chłopak w lokach przezywa okropne cierpienie, które ukoić możesz jedynie sama Ty. "Harry, nie martw się tyle, musisz mocno wierzyć, to jest teraz najważniejsze, będę przy Tobie cały czas" - zapewnił. "Wiem Lou, wiem. Kocham Cie, nie wiem co bym bez Ciebie zrobił" - odpowiedział smutno chłopak. " Ja Ciebie tez kocham, nigdy o tym nie zapominaj. A może napijesz się kawy? Wyglądasz na strasznie zmęczonego" - spytał, po czym nie czekając na odpowiedź udał się do stojącego niedaleko automatu z napojami. Wrzucił odpowiednia ilość monet i już po chwili niósł dwa duże kubki ciemnej kawy. "Taka jaką lubisz" - powiedział podając Hazzie. Chłopak tylko skinął głową w geście podziękowania. Nie zdążył zrobić łyka, gdy nagle na korytarzu pojawiła się mała Katy z rodzicami. Dziewczynka od razu podbiegła do Harry'ego, ten ją podniósł i mocno uściskał. "Tęskniłam za Tobą" - oznajmiło dziecko, a Styles'owi zakręciła się łza w oku. "Boże, ona mi tak cholernie przypomina Lily" - myślał. Rozpoczął rozmowę z teściami, podczas gdy Tomlinson zabawiał małą Katherine. Opowiedział całe zdarzenie. Miał nadzieje, ze może Twoi rodzice będą w stanie cokolwiek powiedzieć lub chociaż zasugerować jakiś trop w sprawie omdlenia. Jednak oni nie mieli pojęcia co mogło wywołać taką reakcje. "Ona nigdy nie chorowała" -powiedziała twoja mama. " Zawsze była pogodnym, radosnym dzieckiem" - dodał tata. Harry po raz kolejny zmartwił się tego dnia. Usiadł na stojącym obok drzwi krześle zakrywając twarz rękoma. Czuł się jak małe, bezradne dziecko, nie mogące uczynić niczego co mogłoby wywołać jakiś pozytywny skutek. To tak jakby ktoś pokazał mu 'lizaka', dał posmakować, a po chwili zabrał z szyderczym uśmiechem. "Ktoś tam na gorze,świetnie bawi się moim życiem"- pomyślał Hazza. Z pewnością kontynuowałby jeszcze przynajmniej przez jakiś czas swe filozoficzne przemyślenia, jednak przerwał mu dźwięk otwierających się drzwi od Twojej sali. Natychmiast zerwał się z miejsca oczekując wyjścia lekarza. Mężczyzna w niebieskim kitlu pojawił się przed nim. W rękach trzymał cały cały stos dokumentów. Harry domyślił się, że to mogą być wyniki Twoich badań. Miał nadzieję, że w końcu czegoś się dowie. Doktor poprosił rodziców i Harry'ego do gabinetu. " A więc mam dla państwa dwie wiadomości.. dobrą i złą.. " - powiedział po czym spojrzał na Stylesa. Widział strach w jego oczach, ten okropny strach, który znał już doskonale. Ilekroć musiał oznajmić rodzinie swoich pacjentów, że coś jest nie tak pojawiało się to w ich źrenicach. " Może zacznę od tego dobrej.. stan Lily znacznie się poprawił, już za kilka godzin będziemy mogli odłączyć ją od aparatury.. nie wiemy jeszcze co spowodowało tę utratę oddechu, musimy poczekać .. na tę chwilę tylko tyle mogę zdradzić, że mamy pewne podejrzenia, jednak wszystko zostanie wyjaśnione jutro, gdyż wtedy otrzymamy wyniki pozostałych badań. " - dokończył swą wypowiedź bardzo oficjalnym językiem. " Czy można do niej iść? " - spytał Harry. To było przecież dla niego najważniejsze. Chciał siedzieć przy Tobie i czuwać, abyś zaraz po otwarciu oczu mogła zobaczyć jego twarz. Marzył, aby ujrzeć Twój cudowny uśmiech i te czarujące spojrzenie. Lekarz nie protestował, ponieważ widział jak bardzo ważne było to dla Twojego ukochanego. Minęło kilka godzin Hazza nadal nie odpoczął. Stale siedział przy Tobie i szeptem wspominał wasze przeżycia. Modlił się o to abyś w końcu się obudziła. W natłoku myśli zdał sobie sprawę, że ostatnio ciąży nad wami jakieś fatum. "To wręcz nieprawdopodobne." - pomyślał. W nocy nie pozwolono mu pozostać przy Twoim łóżku. Jednak z uprzejmości pielęgniarki dyżurującej został wpuszczony do pokoju dla personelu gdzie mógł się przespać. Louis pojechał z rodzicami Lily do hotelu. Rano, po przebudzeniu mieli od razu do niego dojechać.. to była ciężka noc dla Harry'ego.

* KOLEJNY DZIEŃ *

Poczułaś dziwne kłucie w dolnej części pleców, otworzyłaś oczy i widok jaki ujrzałaś mocno Cię zaskoczył. Dziwny, biały pokój z mnóstwem urządzeń, kilkoma pustymi łóżkami. Wyglądał jak szpital. Ale zaraz... jaki szpital? Przecież jeszcze przed chwilą byłaś w domu Harry'ego na kolacji powitalnej. Złapałaś się za bolącą głowę. " Coś tu nie gra.." - pomyślałaś. Spostrzegłaś swojego ukochanego śpiącego na krześle w rogu sali. "Harry.." - ledwo wypowiedziałaś. " Haroldzie Styles'ie ! " - tym razem udało Ci się głośniej. Chłopak natychmiast się przebudził i odrazu podbiegł do twojego łóżka. " Jezu Lily, obudzilaś się! W końcu!" - całował Cię po rękach nie kryjąc swego zadowolenia. Byłaś zdezorientowana zachowaniem chłopaka. " Gdzie ja jestem? " -spytałaś cicho. Po dziesięciu minutach opowiadań Hazzy wiedziałaś już wszystko, jak się tu znalazłaś, dlaczego i jak bardzo on to przeżywał. "Znowu się bałem. Zauważyłaś, że mamy jakiegoś cholernego pecha ostatnio?"- wymruczał i łzy napłynęły wam obojgu do oczu. " Harry.. a może to wszystko przeze mnie.. odkąd mnie poznałeś dzieją się te dziwne rzeczy.. " - powiedziałaś. "Przestań" - krzyknął chłopak. " Nigdy więcej tak nie mów! Jak możesz w ogole tak myśleć? Jesteś dla mnie najważniejsza i choćbym miał spędzić resztę życia w szpitalach, to spędzę ! Bo chcę być z Tobą !" - dodał. " Dobrze, przepraszam " - powiedziałaś smutno.. " A wiadomo już dlaczego zemdlałam?" - spytałaś. " Właśnie mają dzisiaj przyjść wyniki badań, nie martw się, to pewnie jakieś osłabienie czy coś.. " - mówiąc to próbował ukryć swój strach przed najgorszym. " Harry.. a to nie ma czasem związku z.." - zamyśliłaś się. " Z czym skarbie?" - odpowiedział krótko. " No wiesz.. wtedy w hoteluu.." - zaiskrzyły Ci oczy. " Nie Lily, nie ma na to szans.. przecież.. przecież się zabezpieczyliśmy.. " - odpowiedział zszokowany chłopak po czym pocałował Cię w czółko. " Idę powiadomić lekarzy, a ty odpoczywaj". Po jego wyjściu setki myśli krążyło Ci w głowie. A jeśli jednak? Co wtedy? Macie przecież dopiero po osiemnaście lat. Harry śpiewa w zespole, a Ty chcesz jeszcze skończyć edukację. Nie możliwe aby to była prawda. Jednak coś podpowiadało Ci, że jeszcze się zdziwisz. Oby twój instynkt tym razem zawiódł. Nagle rozmyślania przerwał Ci dźwięk telefonu dobiegający z szafki stojącej obok. Wyciągnęłaś iPhona i spojrzałaś na ekran. Zamarłaś w taki sam sposób jak wtedy na lotnisku. To był znów Tommy. Zastanawiałaś się czy odebrać połączenie. Jednak w ostatniej chwili zwątpiłaś. Po co ma mieszać w twoim i tak już skomplikowanym życiu. Lepiej niech da sobie spokój i zapomni o Tobie, tak samo jak Ty starałaś się zapomnieć o nim przez ponad sześć miesięcy. Teraz jesteś w związku z kimś komu on nie dorównuje nawet w najmniejszym stopniu. Cóż. Widocznie takie było przeznaczenie. Postanowiłaś się jeszcze trochę zdrzemnąć, bo ostatnia noc nieźle Cię wymęczyła. Po przebudzeniu w Twojej sali było pełno osób. Twoi rodzice, na widok których bardzo się ucieszyłaś. Katy, która od razu wylądowała na Tobie, no i oczywiście Harry. Jego nie mogłoby zabraknąć. Nigdy. Swoją obecnością, czułością udawadniał Ci miłość. W ten sposób czułaś się jeszcze bardziej wyjątkowa. Dodatkowo pojawił się też Zayn, Liam, Niall no i oczywiście Louis. To zamieszanie przerwało wejście lekarza i dwóch pielęgniarek. Był zaskoczony ilością osób obecnych w pomieszczeniu. Co prawda było was aż dziewięć osób. Poprosił o wyjście i pozostanie tylko tych najważniejszych. Chłopcy zabrali Katy do bufetu, a Harry z Twoimi rodzicami pozostali przy Tobie. Lekarz powiedział, że mają już wyniki badań. Styles złapał Cię za rekę. Byłaś przerażona. Mocno ściskałaś mokrą dłoń swego ukochanego. " Myśleliśmy, że jest znacznie gorzej.. co prawda trzeba będzie przeprowadzić jeszcze dokładniejsze badania, które pozwolą nam wybrać najlepszą metodę leczenia, aczkolwiek.." - nie udało mu się dokończyć, bo Harry przerwał jego wypowiedź pytaniem: " Przepraszam, że przerywam ale powie nam pan w końcu co jej jest ?" Mężczyzna spojrzał na chłopaka z politowaniem i powiedział: " Pani Lily Tanson cierpi na niewydolność prawej nerki, tej jedynej nerki która posiada.. spowodowaną.. " . Już dalej nie słyszałaś co mówił. Hazza zdawał się też nie słuchać gadaniny doktora. Wtulił się w Ciebie, czuł że łzy napłynęły Ci do oczu. " Skarbie nie martw się, przezwyciężymy to razem" - szepnął Ci do ucha. W tym momencie twój świat się załamał. Lekarz jeszcze długo rozmawiał z Twoimi rodzicami. Powiedział, że stan nie jest aż tak poważny, jednak wszystko miało się rozegrać z czasem. Rozpoczęto serię badań, które miały pomóc w kwalifikacji. Byłaś już tym okropnie zmęczona a miałaś świadomość, że to dopiero początek gorszej strony życia. Powoli już traciłaś nadzieję na to, że będzie dobrze. Jedyne co Cie utrzymywało przy szczęściu to poczucie obecności Harry'ego. Tylko to. Nic więcej. Styles zaczął zaniedbywać koncerty. Nic dla niego się nie liczyło, tylko Ty, Ty, Ty. Cieszyłaś się, że tak w pełni oddaje się waszemu związkowi. Jednak nie mogłaś pozwolić na to aby przez Twoją chorobę tracił czas. Mijały kolejne dni, które nie zwiastowały dobrych wieści. Harry ani przez moment nie opuszczał szpitala. Pod pretekstem tego, że potrzebujesz kilka rzeczy z walizki odesłałaś go do domu. Chciałaś, żeby chociaż na chwilę odetchnął. Poszedł na jakieś piwo z chłopakami czy pograć w piłkę. Ale on był taki uparty.. i w sumie za to go kochałaś. Było popołudnie. Leżałaś sobie spokojnie w szpitalnym łóżku gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. " To nie może być Harry" - pomyślałaś i rzuciłaś krótkie: " proszę " z ciekawości kto Cię odwiedził. Widok jaki ujrzałaś przeraził Cię. Przed Tobą stał wysoki blondyn z piwnymi oczami, trzymający w rękach ogromny bukiet kwiatów. Gdybyś teraz stała z pewnością po raz kolejny upadłabyś z wrażenia. Tak. To był Tommy. " Co Ty tu robisz?" - krzyknęłaś. " O proszę jakie miłe powitanie" - odpowiedział chłopak. " Nie powinieneś tu przychodzić.." - wtrąciłaś niezbyt uprzejmie. " Wiem, że narozrabiałem, wiem.. przepraszam" - powiedział podając Ci bukiet kwiatów. " Dziękuje. " - odpowiedziałaś, nie chcąc aby pomyślał że jesteś niewychowana. " Lily ja.. chciałem przeprosić za wszystko, dzwoniłem, ale nie odbierałaś.. ja tak strasznie za Toba tęsknie, brakuje mi Ciebie, Twojej obecności, Twojego dotyku.." - zaczął mówić. " Przestań! Nic juz nas nie łączy. Tommy minęło ponad pół roku, o czym Ty mówisz? Już nie jesteś z Madison? Znudziła Ci się ? " - odpowiedziałaś. " Nie chcę mi się z Tobą gadać, wyjdź proszę. " - dodałas. Chłopak zamilkł, jednak znałaś go doskonale i wiedziałaś, że tak łatwo się nie podda. Wiedziałaś, że jeszcze przyjdzie. Bałaś się, że Harry go zobaczy i co wtedy? Co mu powiesz? " Wiesz HARRY to mój były TOMMY, poznajcie się ? " - myslałaś. To przecież idiotyczne. Balaś się reakcji chłopaka na ten bukiet, więc postanowiłaś iść i wręczyć go jednej z pielęgniarek niby w "ramach podziekowań". Kobieta bardzo się ucieszyła. Dokładnie godzinę później przyszedł do Ciebie lekarz. Powiedział, że ma złe wieści. Byłaś sama. Spytał czy chcesz poczekać na rodzinę. Stwierdziłaś, że nie ma takiej potrzeby. Tak na prawdę to pragnęłaś aby Harry był przy Tobie teraz, ale.. ale.. musiałaś dać radę. Lekarz zaczął mówić. Straciłaś kontakt z rzeczywistością na kilka sekund po tym co usłyszałaś. Błagałaś w myślach aby powiedział, ze to głupi żart. Pan doktor wyszedł a Ty zaczęłaś szlochać w poduszkę. To koniec.. to koniec już po mnie. Nie wiesz ile czasu upłynęło, ale w drzwiach pojawił się Harry z ogromnym opakowaniem czekoladek. " Na osłodę, dla mojej księżniczki" - powiedział podając Ci bombonierkę. Gdy zobaczył Twoją skwaszoną minę wiedział od razu, że jest coś nie tak. " Lily.. chcesz mi o czymś powiedzieć?" - spytał. " Harry.. już nic nie będzie w porządku.. nic.." - zaczełaś mówić przez łzy. " Skarbie, co się dzieeje?" - powiedział i pocałował Cię delikatnie. " Ja.. ja.. mam chorą nerkę.. moją jedyną nerkę.. muszę mieć przeszczep.." - wydukałaś ostatkami sił. Harry'emu zaszkliły się oczy. " Jak to przeszczep? Nie da się nic zrobić ?" - powiedział. " Oznajmiłaś Harry'emu, że jakiś czas temu był u Ciebie lekarz i Ci to wszystko wyjaśnił. Siedzieliście w ciszy przez następne minuty. " Harry , nie mam szans... z mojej rodziny nikt nie będzie w stanie mi jej oddać.. rozumiesz? To nie przejdzie.. musi być zgodność grup krwi.. to wszystko jest takie skomplikowane, wiem coś o tym bo moja koleżanka miała z tym wiele wspólnego, niee mam szans, nie mam szans. " - powtarzałaś w kółko. Harry po raz kolejny zrobił sztuczny uśmiech, otarł Ci łzę i powiedział: DAMY RADĘ ! " W banku narządów trzeba nie raz na prawdę długo czekać.." - dodałaś i zamilkłaś. " Coś wymyślimy.." - wygłosił głośno chłopak po czym sam zamilkł, bo nie miał pojęcia co mógłby Ci powiedzieć. Twoi rodzice na tę informację również bardzo drastycznie zareagowali. Nie wiedziałaś co będzie dalej z Tobą, z Harrym, z Wami. Nie chciałaś żeby się dłużej męczył. Musiałaś wszystko przemyśleć, musiałaś przemyśleć czy to ma sens. Mijały kolejne dni, które nie wnosiły niczego pozytywnego do sprawy. Harry od wczoraj do Ciebie nie przychodził. Nie dzwonił, nie pisał. Zaczynałaś się martwić. Nawet żaden z chłopaków nie przyszedł żeby spytać co u Ciebie. W pewien sposób dołowało Cię to ogromnie, ale przed rodzicami udawałaś, że wszystko jest w porządku. Wolałaś nie pytać gdzie jest Harry, bo zaczęli by jeszcze coś podejrzewać. Cierpiałaś bardzo. Potrzebowałaś jego obecności, jego dotyku, jego pocałunków, jego ciepła. Tak strasznie tego pragnęłaś. Teraz jedyne co Ci przebiegało przez myśl to to, że Cię olał. Zrozumiał, że nie ma sensu dźwiganie takiego ciężaru jakim byłaś. Miałaś chorą nerkę, dawcy nie było. Z każdym dniem powoli obumierały Ci narządy, a jego nie było. Wprost uczucie nie do opisania. Wiedziałaś, że coś musi być na rzeczy, przecież Hazza na prawdę Cię kochał i to nie było udawane. Zaczynałaś poważnie rozważać opcję, że mogło się coś stać. Zadzwoniłaś do niego. Jednak jego telefon był wyłączony, pozostali z 1D nie odbierali.. zwątpiłaś. " Pewnie im kazał nie odbierać " - pomyslałaś. Tak mijały kolejne dni. Dopadała Cię coraz większa depresja związana z oczywiście brakiem STYLESA. Brakiem największego szczęścia w Twoim życiu, z brakiem tej iskierki nadziei, która rozświetlała te długie, monotonne dni. BRAKIEM JEGO. Twojej największej i chyba jedynej, prawdziwej miłości. Od pewnego czasu zaczął odwiedzać Cię znów Tommy. Początkowo byłaś przeciwna, jednak gdy Hazza niezjawiał się kolejne dni stwierdziłaś, że mimo wszystko ktoś musi Ci potowarzyszyć w tej drodze. Odkrywałaś w nim te cechy, które przypomniały Ci dlaczego się w nim zakochałaś. Jednak miałaś świadomość tego, że uczucie do Harry'ego jest o stokroć silniejsze. W tym momencie czułaś ogromny żal do Stylesa. Jak mógł Cię tak zostawić ? Jak mógł? Nie mogłaś tego zrozumieć. Przecież mówił, że nic nas nie rozdzieli. Nawet najgłupsza choroba świata. Mówił. Obiecał. Pamiętałaś. Jesteś bardzo pamiętliwa, zwłaszcza w takich sprawach. Tommy odwiedzał Cię co raz to częsciej. Na prawdę się ze sobą zżyliście. Nie wyobrażałaś sobie teraz dnia bez niego. Co prawda nadal kochałaś Hazze i to chyba jeszcze bardziej niż wcześniej, ale co miałaś poradzić? Olał Cię. Przynajmniej tak teraz Ci się zdawało. Mimo wszystko miałaś nadzieję, że jeszcze się pojawi. Dawcy nadal nie było. Twoi rodzice zaczynali tracić nadzieję. Któregoś dnia, gdy jak zawsze siedziałaś z Tommym w swojej sali przyszedł lekarz oznajmując, że znalazł się dawca, który z chęcią odda nerkę najbardziej potrzebującej osobie. Według ordynatora byłaś nią Ty. " Masz ogromne szczęście, rzadko się zdarza, że tak szybko znajdujemy narząd do przeszczepu" - powiedział doktor po czym tajemniczo się uśmiechnął i wyszedł. Byłaś cała w skowronkach. Dawno nie czułaś takiej radości. W końcu mogłaś odetchnąć. Gdy Tommy wyszedł, postanowiłaś napisać Harry'emu sms'a: "Cześć. Nie wiem czy Cię to interesuje, ale znalazł się dawca, będę miała przeszczep! - Lily xx ". Wysłałaś, ale wiadomość nie została dostarczona. DO licha jak to możliwe ze od tygodnia ma wyłączony telefon? Moze zmienił numer? Mysli nie dawały Ci spokoju. Nie wiedziałaś co będzie dalej. Bałaś się, że mogło mu się coś stać, albo że po prostu odszedł. Tak strasznie go kochałaś i potrzebowałaś, ale jego nie było. Płakałaś dzień w dzień. Tommy starał się Ciebie pocieszyć, jednak bezskutecznie. Nic nie mogło odzwierciedlić radości jaką dawał Ci Twój ukochany. NIC. Nadszedł dzień operacji. Już od samego rana byłaś zdenerwowana. Bałaś się, że może coś pójść nie tak. Jednak.. w sumie.. i tak nie miałaś nic do stracenia. Hazzy i tak już nie było w twoim życiu. " Co ma być to będzie" - pomyślałaś. Podczas gdy byłaś wieziona na salę zabiegową ujrzałaś z daleka zamazaną postać zdyszanego Louisa, który rozpaczliwie kogoś szukał. Zauważył Cię z końca korytarza, zdążył krzyknąć tylko " Lily..on " i już dalej nie słyszałaś, bo właśnie wjechaliście na salę. 

Co chciał Ci powiedzieć? Dlaczego był taki przerażony? I czy to miało jakiś związek z Harry'm ? Jak mógł tyle dni się nie odzywać? Co było dalej po słowie.. "on ".. ? I najważniejsze GDZIE PRZEZ TEN CAŁY CZAS PODZIEWAŁ SIĘ HARRY ? Poczułaś narkozę, wyobraziłaś sobie twarz Harry'ego i zostałaś uśpiona. Co dalej ? Czy operacja się uda? Czy Harry się w końcu odnajdzie ? Jakie będzie miał wytłumaczenie na swoją nieobecność? Czy może Tommy zawładnie sercem Lily? Pamiętajcie - prawdziwa miłość przetrwa wszystko :)

30 komentarzy:

  1. Czemu mam przeczucie, że to Harry oddał jej nerkę??? Przecież on nie mógł tak po prostu zniknąć... Ja chce już nastepną część!! Kocham to! <33333333333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jesteś jednym ze stałych gości tutaj. dziekuje ♥

      Usuń
    2. To dla mnie przyjemność czytać takie coś! I to ja Tobie dziękuję, że tworzysz takie coś!♥

      Usuń
    3. ojjjj już nie przesadzajcie tak <333 :*

      Usuń
  2. Mi też się wydaję, że to Harry oddał jej nerkę, ale mogę się mylić. 5 część jest świetna i czekam na kolejną ! Dodaj szybko.. ;d xx
    @ilewa96

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, kobieto jesteś genialna, zajebista, świetna i długo by wymieniać, kochaaam Cię. <3333. :D:D
    Tak, to na pewno Harry, ale ten co mu się stało ? :( . xx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. love you too. <3 dziekujeeee ♥
      [ co do Harry'ego = tajemnica ] :D

      Usuń
  4. Mój puls _______________________________________
    KOCHAM TO <3 boże już nie mogę oddychać z podniecenia ! KOCHAM CIĘ , DZIĘKUJĘ ZA TE WSZYSTKIE WSPANIAŁE IMAGINY. JESTEŚ WSPANIAŁA, ZAJEBISTA I WGL ... <33
    CZEKAM NA DALSZĄ CZĘŚĆ *.* <3333333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Meg, OMG. to ja dziekuje <33333333333333333 .
      :rumieni się: ♥ ♥

      Usuń
  5. Kurwa, dziewczyno jesteś ZAJEEEEEBISTA !!!
    nic dodać, nic ująć, pozostaje Ci tylko wydać książkę :)

    ale na serio, też mi się zdaje, że Hazza <3 jej oddał nerkę, masakra :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo bym chciała w przyszłości wydać książkę, ale wiesz jak to jest :) mam wrażenie, że to co napisałam jest beznadziejne, a Wy mi tak słodzicie. Dziękuje. <33333333333

      ;**

      Usuń
    2. nie słodzimy, tylko samą prawdę piszemy. Masz talent i taki jest oczywisty fakt, w Tobie jest rzecz, czy go wykorzystasz, czy nie, ja mam nadzieję, że tak.

      Jak już wydasz książkę to poproszę taką specjalną z autografem :D

      Usuń
    3. oczywiście, nie ma problemuu, od razu egzemplarz leci do Ciebie ;);**

      dziekuje jeszcze raz. <33

      Usuń
  6. Ja nie wiem co mam powiedzieć.Dzisiaj zaczęłam czytać i czytam dosłownie 9 blogów. Ten 10 (czyli twój) jest najlepszy. Płakałam na każdym rozdziale. KOCHAM CIĘ!!! JESTEŚ ZAJEBISTA I JA NIE MAM SŁÓW!!! Zatkało mnie nie wiem co napisać żebyś wiedziała jak świetnego masz bloga...nie mam słów <3

    OdpowiedzUsuń
  7. teraz to ja się wzruszyłam *.* . DZIEKKUJE <333333

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojjeej Świetne :* :)
    Dawaj dalej jesteś dziewczyną , która świetnie pisze , tak się wciągnęłam , że masakra :)
    Dawaj DALEJ :* :)

    OdpowiedzUsuń
  9. świetne odpowiadanie ja sądze że to Harry odda jej nerke...ale dlaczego się nie odzywał mam nadzieje że pomiędzy nim będzie już dobrze<33 @zaynmalik2109 follow me;D

    OdpowiedzUsuń
  10. ja już cię Natka follow'nęłam dawno <3 :) ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. jestem w 100% pewna, że Harry oddał jej nerkę.. no chyba że mu się coś stało i nie żyje.. ale nie, Ty nie byłabyś do tego zdolna <333333 mam nadzieję, że wszystko z Hazzym w porządku ;******* biedna Lily ;( myślałam, że będzie w ciąży a tu proszę, jeszcze ten Tommy musiał się pojawić.. mam nadzieję, że w końcu wszystko się ułoży i będą już szczęśliwi do końca życia ;D ;**** i pisz dalej <33333 buźki kochana ;*****

    OdpowiedzUsuń
  12. O Boże , ledwo się przy życiu trzymam :D ;**
    Coś przeczuwam jak inne dziewczyny , że to kochany Harold oddał jej nerkę ♥♥
    Nie ja ci DZIĘKUJĘ z całego mojego serducha , że jesteś taka wspaniała , zajebista itd !! ♥ <3

    OdpowiedzUsuń
  13. REWELACJA :D
    przeczytałam wszystkie części 1 godzinę. ;)
    czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy napisze następny rozdział???????????????????????
    Bez twojego bloga umrę <33333333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. staram się jak najszybciej. ;) jak narazie pisałam codziennie, dziś piątek był więc trochę czasu mi brakło, jutro coś dodam. <33333333

      dziekuje :)

      Usuń
  15. Kocham ! <3
    Kiedy następny , dawaj szybko bo nie mg już sie doczekać ! ;******

    OdpowiedzUsuń