Minęło trochę czasu, a wraz z Danielle usłyszałyście dzwonek do drzwi.
To był Harry. Przywiózł Ci rzeczy, o której prosiłaś podczas rozmowy
telefonicznej. Był taki kochany, w jego oczach znów zagościł spokój. Czułaś to.
Odkąd odnalazł Cię w tej opuszczonej fabryce wasze sprawy zmierzały w dobrym
kierunku. Już chyba nic nie było w stanie zniszczyć tej więzi, która powstała
między wami tego pamiętnego dnia, na warszawskim lotnisku. Na myśl o tym,
czułaś zapach kawy, którą ukochany wylał wtedy na Ciebie. Zaśmiałaś się cicho
pod nosem, a Peazer wyruszyła w kierunku drzwi. Twój jedyny facet na świecie
wbiegł, czym prędzej do salonu, w którym siedziałaś.
Mocno Cię uścisnął i powitał buziakiem, mimo, że widzieliście się niecałe dwie godziny temu. Byłaś już z nim sporo czasu, ale nadal rozkochiwał Cię w sobie. Z każdą chwilą coraz bardziej. Z każdym dniem odkrywałaś w nim coś nowego, zaskakującego. Tak jak teraz, ta sprawa z Tomlinsonem. Zrozumiałaś przez to doświadczenie, że kolejną wartością, jaką ceni w swoim życiu jest przyjaźń. Przyjaźń, która sprawia, że chce się żyć, przyjaźń, która wywołuje uśmiech na jego uroczej twarzy, przyjaźń jedyna i wyjątkowa. Taka po grób. W tym momencie nawet nie spodziewałaś się jak bardzo twoje refleksje mogą się urzeczywistnić w najbliższym czasie. Harry patrzył na Ciebie maślanymi oczkami. Zrozumiałaś ten gest. Kolejna noc osobno, ale tym razem bez smutku i rozpaczy. Przejechałaś dłonią po jego policzku. Lekki zarost dawał o sobie znaki. Lubiłaś go takiego. Z pewnością posunęłabyś się o krok dalej, ale przypomniałaś sobie o obecności Danielle, która już odczuła pewien dyskomfort tą sytuacją. Uśmiechnęła się do Ciebie, lekko się rumieniąc. „ I jak Lou?” – spytałaś chłopaka. Hazza poprawił swoje bujne loki i jak to miał w zwyczaju podrapał się po głowie, mówiąc: „ Ciężki temat Lily, ale już jest lepiej. Rozmawiałem z nim trochę. Liam mi pomógł”. Skierował swój wzrok na piękną dziewczynę przyjaciela. „Rozumiem, że szykuje się tu babski wieczór” – oświadczył z uśmiechem wskazując na całą kolekcję filmów romantycznych, kilka paczek chusteczek i jakieś dobre wino, które Danielle dopiero przyniosła. „Owszem, chcesz się przyłączyć?” – zażartowała Angielka, a Harry tylko skinął głową. „ To ja już wam nie będę przeszkadzać.” – oznajmił i pożegnał się z właścicielką domu. Poszłaś odprowadzić go do drzwi. Nie mogliście się rozstać, bowiem ostatnie wydarzenia tak często was rozdzielały, że teraz pragnęliście tylko swojej obecności, dotyku i tego, aby nikt wam nie już przeszkadzał. No, ale ta sytuacja była wyjątkowo inna. Loczek pocałował Cię ostatni raz i szepnął wychodząc: „ Skarbie widzimy się jutro!”. Zatrzasnęłaś drzwi i przekręciłaś zamek na kilka razy. Dani już czekała na sofie z ogromną miską popcornu. Włączyłaś jeden z filmów o miłości i usiadłaś obok dziewczyny Liama. Właściwie to nie potrzebowałaś komedii romantycznych, miałaś przecież swoją własną. Z twoim jedynym Harrym. Mimo wszystko „Is this love?” zapowiadał się świetnie..
Mocno Cię uścisnął i powitał buziakiem, mimo, że widzieliście się niecałe dwie godziny temu. Byłaś już z nim sporo czasu, ale nadal rozkochiwał Cię w sobie. Z każdą chwilą coraz bardziej. Z każdym dniem odkrywałaś w nim coś nowego, zaskakującego. Tak jak teraz, ta sprawa z Tomlinsonem. Zrozumiałaś przez to doświadczenie, że kolejną wartością, jaką ceni w swoim życiu jest przyjaźń. Przyjaźń, która sprawia, że chce się żyć, przyjaźń, która wywołuje uśmiech na jego uroczej twarzy, przyjaźń jedyna i wyjątkowa. Taka po grób. W tym momencie nawet nie spodziewałaś się jak bardzo twoje refleksje mogą się urzeczywistnić w najbliższym czasie. Harry patrzył na Ciebie maślanymi oczkami. Zrozumiałaś ten gest. Kolejna noc osobno, ale tym razem bez smutku i rozpaczy. Przejechałaś dłonią po jego policzku. Lekki zarost dawał o sobie znaki. Lubiłaś go takiego. Z pewnością posunęłabyś się o krok dalej, ale przypomniałaś sobie o obecności Danielle, która już odczuła pewien dyskomfort tą sytuacją. Uśmiechnęła się do Ciebie, lekko się rumieniąc. „ I jak Lou?” – spytałaś chłopaka. Hazza poprawił swoje bujne loki i jak to miał w zwyczaju podrapał się po głowie, mówiąc: „ Ciężki temat Lily, ale już jest lepiej. Rozmawiałem z nim trochę. Liam mi pomógł”. Skierował swój wzrok na piękną dziewczynę przyjaciela. „Rozumiem, że szykuje się tu babski wieczór” – oświadczył z uśmiechem wskazując na całą kolekcję filmów romantycznych, kilka paczek chusteczek i jakieś dobre wino, które Danielle dopiero przyniosła. „Owszem, chcesz się przyłączyć?” – zażartowała Angielka, a Harry tylko skinął głową. „ To ja już wam nie będę przeszkadzać.” – oznajmił i pożegnał się z właścicielką domu. Poszłaś odprowadzić go do drzwi. Nie mogliście się rozstać, bowiem ostatnie wydarzenia tak często was rozdzielały, że teraz pragnęliście tylko swojej obecności, dotyku i tego, aby nikt wam nie już przeszkadzał. No, ale ta sytuacja była wyjątkowo inna. Loczek pocałował Cię ostatni raz i szepnął wychodząc: „ Skarbie widzimy się jutro!”. Zatrzasnęłaś drzwi i przekręciłaś zamek na kilka razy. Dani już czekała na sofie z ogromną miską popcornu. Włączyłaś jeden z filmów o miłości i usiadłaś obok dziewczyny Liama. Właściwie to nie potrzebowałaś komedii romantycznych, miałaś przecież swoją własną. Z twoim jedynym Harrym. Mimo wszystko „Is this love?” zapowiadał się świetnie..
Hazza w tym czasie dojechał z powrotem do domu. Po drodze wstąpił
jeszcze do TESCO. Chciał sprawić Louis’owi przyjemność. Jego przyjaciel był
wiecznym dzieckiem. Uwielbiał słodycze. Loczek nie mogąc zdecydować się na
konkretny zakup, wyszedł z supermarketu z całą torbą łakoci. Już wyobrażał
sobie minę Niallera. Zaparkował szybko samochód i wbiegł do domu. Ujrzał
stojącego na schodach, w piżamce w paski, zaspanego Lou. Chłopak przecierał
oczy. Wyglądał tak słodko. „Jestem już kocie!” –krzyknął na powitanie, chowając
za swoimi plecami ogromną torbę z zakupami. Tomlinson ucieszył się na widok
Styles’a. „Długo Cię nie było! Tęskniłem.” – zażartował Lou, po czym dostrzegł
jak twarz Harry’ego oblał gigantyczny rumieniec. Twój ukochany doskonale
zrozumiał aluzję Boo Bear’a. Zawiódł go ostatnimi czasy, teraz miał zamiar to
naprawić. Wierzył, głęboko wierzył, ze Lou wybaczy mu tą czasową nieobecność.
„Dawno go nie wkurzałem” – pomyślał szatyn i po chwili głośno krzyknął: „
Hazzuś, złap mnie!!”. Nim jego słowa trafiły do Harry’ego zdążył źle postawić
nogę na wyższym stopniu i już miał lecieć na podłogę, gdy w ostatnim momencie
złapał go w swe ramiona Style’s. Nie obeszło się bez śmiechu. Kiedy, Hazza
biegł, aby chwycić spadającego przyjaciela upuścił torbę z zakupami, z której
wysypało się mnóstwo m&m’sów. Były po prostu wszędzie, w całym przedpokoju,
na schodach, a nawet i we włosach Hazzy. Do uszu pozostałej trójki chłopaków
dobiegły głośne chichoty. Zjawili się w pomieszczeniu, a Liam chcąc wygłosić
jakieś kolejne, mądre przemówienie poślizgnął się na cukierkach i upadł z
głośnym hukiem na podłogę. Panele były ozdobione czekoladowymi kuleczkami.
Wyglądało to wprost komicznie: Loui leżący w ramionach Harry’ego, z którego
czupryny ciągle wypadały kolorowe m&m’sy. Zayn i Nialler bijący brawo no i
Liam.. któremu jedynie nie było do śmiechu. „ M&M’sowy potworku!” –
krzyknął Horan, a na twarzy Payne’a zagościł uśmiech. „Zaraz Cię złapie to
zobaczysz!” – odpowiedział i pobiegł za Niall’em w kierunku kuchni. Louis
podniósł się wyciągając kolejną słodycz z włosów Hazzy. Już mieli skierować się
na piętro, chcieli dokończyć rozmowę, którą przerwał telefon Lily. Chcieli,
ale.. ale usłyszeli zachęcający głos Zayn’a: „Chodźcie z nami do salonu,
obejrzymy jakąś komedię, będzie fajnie, jak dawniej.” Słowa ‘jak dawniej’ mocno
uderzyły Styles’a. Zrozumiał, że nie tylko Louis, ale i reszta przyjaciół
również zauważyła jego ostatni brak zainteresowania. Źle się z tym czuł.
Spojrzał na Louis’a. Nie musiał pytać go, co o tym myśli, doskonale znał
odpowiedź. Tak samo jak i on pragnął spędzić teraz kilka chwil tylko sam na sam
z przyjacielem. No, ale głupio było odmówić reszcie. Wzdrygnął się na myśl o
tym, że mógłby jeszcze kogoś zranić. Z oczu Tomlinsona biło wyraźne” „nie idźmy
z nimi, chodź na górę..’. Harry szepnął mu do ucha: „mam plan”, po czym głośno
krzyknął do Zayn’a: „Okay, zaraz przyjdziemy! Tylko zrobimy coś do picia” i pociągnął Lou w stronę kuchni. Tam przedstawił mu swój pomysł, który zostały
przyjęty przez Boo z dużym entuzjazmem. Przygotowali szybko lemoniadę cytrynową
i usadowili się na sofie w salonie. Liam włączył jakąś komedię. Tak naprawdę to
śmiech Niallera przebijał wszystko. Larry nawet nie zwracał uwagi na treść
poszczególnych scen. Zerkali tylko w swoją stronę wyczekując momentu, kiedy
będą mogli rozpocząć swój niecny plan. Nagle oglądanie przerwał głośny dźwięk
telefonu Louis’a. Wszyscy zamarli. W oczach chłopaka pojawiły się łzy.
Przyjaciele zaczęli zadawać pytania, ale Tomlinson jakby był nie w tym świecie.
Wstał i pobiegł na górę. Zayn zrobił dziwną minę. Liam spoważniał, a nawet
Nialler przestał zacieszać. „Pójdę za nim!”- szybko ogłosił Harry i zniknął w
korytarzu. Reszta postanowiła kontynuować seans. Wiedzieli, że Louis jest w
dobrych rękach.
„Byłeś genialny!” – Krzyknął Harry tuląc się do przyjaciela. „Starałem
się! Ale teraz lepiej wymyśl, co im powiemy” – oświadczył Lou i obaj wybuchli
gromkim śmiechem. „Cicho! Nie śmiej się! Bo nas usłyszą” – ledwo szepnął przez
śmiech Hazza przytykając usta przyjaciela. Brakowało im takich akcji, takich
głupich pomysłów, z których czerpali radość jak za czasów, gdy byli jeszcze
dziećmi. Nagle usłyszeli pukanie do drzwi. Louis szybko wtulił się w pierś
Harolda, udając, że nadal nie przestał wylewać łez. Do pokoju wszedł, kto?
Oczywiście, że Liam. Był bardzo troskliwy. Przysiadł na łóżku i spytał czy
wszystko w porządku. Harry powiedział, że jeszcze nic nie wie, ale że posiedzi
trochę przy nim, aby nie był sam. Daddy zgodził się, uważał, że to właśnie
loczek był najbliższy sercu Lou i że to doskonały pomysł. „Gdyby coś się
działo, to mnie zawołaj.” – szepnął, zamykając za sobą drzwi Payne. „Mało, co,
a odkrył by nasz podstęp” – powiedział Hazza marszcząc czoło. Wyglądał tak
śmiesznie, gdy robił te swoje miny. Lou już nie mógł wytrzymać i znów zaczął
się głośno śmiać. Styles podniósł się, wyciągnął z szuflady taśmę klejącą i
nożyczki. Przyłożył przyjacielowi poduszkę do twarzy i obkleił go taśmą.
Wyglądało to genialnie. Biedny Louis z uwięzioną twarzą w czerwonym jaśku.
„Debilu, odklej to!” – krzyknął Tomlinson. „Jesteś pewny? A będziesz cicho?
Chcesz żeby chłopcy się dowiedzieli?” – Przedrzeźniał go przyjaciel uderzając
delikatnie w poduchę. „Noooo proszę, Hazzuś prooszę!” – te cztery słowa wywołały ciary na plecach Harolda. Nie potrafił oprzeć się słodkiemu głosowi
szatyna. Uwolnił go chwilę później. Spojrzeli na siebie zachłannym wzrokiem.
Kąciki ust Lou uniosły się w górę, Styles również niesamowicie się szczerzył na
ten widok. Wydawało się, że za chwilę będą kontynuować swoje wygłupy, ale nie.
Nie tym razem, bo naglę ciszę przerwało stwierdzenie Boo Bear’a przesiąknięte
uczuciami: „ Harry teraz tak na poważnie: cholernie mi Ciebie brakowało”.
Lokaty chłopak spuścił wzrok w dół: „Mi.. mi Ciebie Loui też.. przepraszam”-
wyszeptał, po czym zauważył smutek na pięknie opalonej buzi przyjaciela. „Coś
Ci powiem.. tylko mi nie przerywaj.” – powiedział Tomlinson, a Harry skinął
głową na znak zgody. Doskonale wiedział, że ten wiecznie śmiejący się idiota w
piżamce w kolorowe paski jest zajebiście wrażliwym facetem. Wiedział, że ciężko
mu mówić o uczuciach, a kiedy już się na to decyduje to znaczy, że ma to
ogromne znaczenie w jego życiu. Ścisnął mocno jego dłoń i z niecierpliwością
oczekiwał na pierwsze słowa.. Louis zamyślił się na chwilę, wziął głęboki
oddech i zaczął mówić: „ Harry.. ja.. ja wiele razy życzyłem sobie, żebyś był
przy mnie zawsze.” Już pierwsze zdanie wywołało skurcz serca Stylesa. Obawiał
się trochę tego, co może zaraz usłyszeć. „ Cholera! Mówiłem sobie, że będę
silny, ale to nie takie łatwe, mówiłem sobie, że dam radę, ale to tylko puste
słowa. W mojej głowie ciągle gościł twój śmiech, twój głos, twój obraz. Zawsze
byłeś, jesteś i będziesz w moim sercu. Nigdy Cię z niego nie wykreślę,
rozumiesz? Nigdy! Wiem, że teraz z pewnością nie rozumiesz, dlaczego Ci to
mówię. Ale chce to zrobić nim będzie za późno.” W tym momencie w myślach
Harry’ego pojawił się mętlik. Mimo, że obiecał nie przerywać, zrobił to: „ za późno? Za późno, na co?” W odpowiedzi
usłyszał: „Miałeś nie przerywać!”. Styles skulił się, oparł głowę na ramieniu
Louisa i słuchał dalej. „Nie mogę inaczej, nie umiem.. muszę Ci w końcu
powiedzieć całą prawdę. Przez ten cały czas próbowałem sobie wyobrazić, że
zapominamy o sobie, że Larry Stylinson nie istnieje, tak.. próbowałem. Wiem, to
smutne. Ale kiedy po tym nieszczęsnym pobiciu straciłeś pamięć uświadomiłem
sobie, że nie będę umiał żyć bez Ciebie, ale chcę, żebyś mi obiecał, że Ty
będziesz silny, że Ty sobie poradzisz.. że nie będziesz taką ciotą jak ją, że
nigdy o mnie nie zapomnisz, że będziesz czytał ten notesik i wspominał nasze
cudowne chwile, chce żebyś wiedział, że jesteś moim najlepszym przyjacielem, że
Cię kocham, że nawet TAM nikt mi Ciebie nie zastąpi..” – urwał Louis, a w
oczach Harry’ego pojawiły się łzy. Nie miał pojęcia, o czym mówi jego
przyjaciel. „Jakie TAM?” – wyrwało mu się z ust. „Przepraszam, mów dalej!” –
dodał i usiadł teraz naprzeciw Louisa, ciągle trzymając jego mokrą już ze
zdenerwowania rękę. Tomlinson otarł czoło i ciągnął wypowiedź: „Gdziekolwiek
będziesz Hazzuś, pamiętaj o mnie, zawsze.. nigdy nie zapominaj, nigdy… moje
słońce zachodzi.. ciemne chmury przysłaniają mi światło, cholera, tak bardzo
jesteś dla mnie ważny, że nawet nie potrafie tego opisać, nienawidzę się za to,
te wszystkie dni, gdy Cie nie było, były takim jakby sprawdzianem przed tym co
ma nadejść, dziękuje Bogu każdego dnia, że Cię spotkałem, dziękuje, że stanąłeś
na mojej drodze, ze miałem okazję poczuć smak prawdziwej przyjaźni, przyjaźni,
która nie zawodzi i wtedy Hazz, wcale mnie nie zawiodłeś, ja po prostu…” *
tutaj Louis zamilkł, przecierając kolejną łzę spływającą po policzku * Cisza
trwała dobre pięć minut. Harry nie wiedział czy ma zacząć mówić czy poczekać,
aż Tomlinson nabierze sił na dalsze słowa. „Jestem przy Tobie, nie mam zamiaru
Cię zostawiać, chodzi o Lily? Czy o co? Lou możesz mi przecież powiedzieć
wszystko, to co przed chwilą padło z twoich ust jest naprawdę piękne, ty dla
mnie też znaczysz dużo, jesteś moim najwspanialszym przyjacielem, nie chcę Cię
zastępować, nigdy, nikim. Co Ty w ogóle majaczysz? Przepraszam za to, że nie
miałem dla Ciebie wtedy czasu. Przepraszam, postaram się to na prawić” –
wyszeptał Harry. Louisowi podeszło serce do gardła. Próbował jeszcze coś
powiedzieć, ale strumień łez nie dawał za wygraną. „Nie ma czasu..” – usłyszał
Harry i przytulił mocno przyjaciela. „ To ja przepraszam, narobiłem tyle
kłopotu, będę zawsze z Tobą, bez znaczenia gdzie będziesz się znajdował..
Wszędzie Cię znajdę, nie będzie takiej siły, abyś był sam. Z nas dwojga to ty
jesteś tym, w którego wierzę. Nie Harruś, nie chodzi o Lily. Cieszę się, że
jesteś szczęśliwy. Może trochę byłem zły na to, że nie ma Cię przy mnie, ale
tym się nie przejmuj.. przejdzie mi. Mam Ci jeszcze tak wiele do powiedzenia,
ale nie wiem czy zdołam.” Sytuacja w pokoju robiła się naprawdę napięta. Harry
miał cale mokre oczy. Słowa przyjaciela mocno go wzruszyły, nigdy nie usłyszał
z jego ust takiej deklaracji. Louis zwykle był skryty, co do uczuć, a teraz
takie wyznanie. Oczywiście Harry odwzajemniał przyjaźń, jednak nie rozumiał do
końca, do czego prowadzi ta rozmowa. Wstał z łóżka i uchylił okno. Światło
księżyca wpadało przez nie, oświetlając cały pokój. Poduszki były mokre od
płaczu. „Powiem Ci, powiem Ci..” – padły słowa Tomlinsona. „ Jakiś czas temu,
dokładnie to wtedy, gdy poznałeś Lily.. wtedy gdy, zacząłem Cię tracić, wtedy
zrozumiałem, że skoro Ty potrafisz żyć beze mnie to i ja muszę nauczyć się
życia bez twojej obecności. Każdy dzień był gorszy od poprzedniego. Z każdą
minutą popadałem w coraz gorsze samopoczucie. Później miałem ogromne wahania
nastrojów. Minęło te kilka tygodni i pogodziłem się z .. po prostu się
pogodziłem, że mogę odejść bez żalu i smutku, że i tak nikt mnie nie
potrzebuje, że jestem zbędny, że nie ma dla mnie tu miejsca. Wtedy poznałem ją.
Miała na imię Mary. Śliczna. Wprost kobieta moich marzeń, powoli
odzyskiwałem wiarę w siebie, wiarę w to, że jednak życie ma sens. W to, że,
mimo iż Ciebie w nim nie ma, to ja dam radę. Tak sobie powtarzałem. Mary dość
często spotykała się ze swoimi znajomymi. Ja.. czasami towarzyszyłem jej w tym.
Widziałem jak wielką wartość przykłada do przyjaźni. Miała taką jedną osobę, od
serca. Praktycznie jak ja i Ty. Widziałem jak się razem śmieją, wygłupiają,
przypomniał mi się nasz obraz. Nasze zabawne sytuacje, za które wtedy oddałbym
wszystko. To właśnie ona pomogła mi odzyskać utracony spokój. Jest naprawdę kochana,
ale musiałem z nią skończyć.. tak samo jak muszę skończyć z tobą..”. Harry stał
jak wryty, opierając się o półkę z książkami. Głos Louis’a nie zapowiadał
dobrego końca tej opowieści. W jego oczach widniało przerażenie. Harold otarł
kolejne łzy i ponaglił przyjaciela. Bał się tego, co zaraz usłyszy, ale mimo
wszystko chciał wiedzieć. Jak to Tomlinson musi z nim skończyć? Co to ma
znaczyć? – takie mysli nie dawały spokoju Styles’owi. Lou kontynuował: „Spójrz
na mnie. Co widzisz? Nie mów. Ja Ci powiem. Jestem beznadziejny. Jestem
strasznie beznadziejny. Moje łzy, one są oznaką słabości. Ty nie jesteś słaby.
Pamiętaj o tym! Cholera obiecaj mi to! Obiecaj mi, że pokażesz im wszystkim, że
masz dużo siły, że nie upadniesz, że będziesz dalej walczył! Obiecaj!”. „
Louis, aaaaaaaale.. ale ja nadal nie wiem o co chodzi?” – wykrzyczał już
zdenerwowany chłopak. „Miśku.. niedługo odchodzę..” – wyszeptał prawie
niesłyszalnie Lou i zatopił płaczącą twarz w swoich mokrych od łez i potu
rękach. Do Harry’ego dotarło to, o czym przyjaciel mówił mu od ponad pół
godziny. Mina, która pojawiła się na twarzy słuchającego loczka, wzmogła emocje
Louis’a, który zaczął jeszcze bardziej płakać. Styles nadal nie kontaktował,
nie mógł przyjąć takiej informacji do siebie, opadł na szafkę, z której jedna
po drugiej zaczęły spadać na podłogę książki. Na pierwszej, która uderzyła go w
stopę widniał napis: „ ZAWSZE BĘDĘ Z
TOBĄ”.
Co miał na myśli Louis mowiąc, że ‘odchodzi’? Dlaczego Harry tak mocno
przeżył słowa przyjaciela? Czy książka, z cudownym napisem to tylko przypadek,
czy może przeznaczenie? Prawdziwa przyjaźń przekracza próg śmierci.
Siedze i płacze mam całe czerwone oczy...to takie smutne ;'[
OdpowiedzUsuńO co chodziło Lou z tym że ''odchodzi'' kurde jestem taka ciekawa... a po za tym cudowny rozdział i pisze dalej czekam ;***
Kocham <3
Malwi
Dowiesz się już niedługo :)
Usuńdziękuje ;**
Cudowne! ♥
OdpowiedzUsuńTylko nie zabieraj nam Lou ;<
Kasia.
♥.. zobaczymy ;)
Usuńdziekuje;*!
zajebiste <3
OdpowiedzUsuńcokolwiek oznacza to, że Lou "odchodzi" to mam nadzieje, że Harry wybije mu to z głowy .
dziękuje. <33
UsuńNie no , cały czas płaczę i mnie już oczy bolą . : (
OdpowiedzUsuńNie mogę sobie wyobrazić żeby Lou umarł :( Nie zabieraj go :D <3
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! :D ♥♥♥
Dziękuje :* :) <33 ;D
UsuńZabiłaś mnie... jakbyś mnie teraz zobaczyła to byś się przestraszyła...siedzę cała zapłakana. Ja nie mam zielonego pojęcia, co mam napisać, jeszcze nigdy mnie tak nie zatkało. To co robisz to nie jest pisanie...dla mnie to jest niesamowita historia o miłości i przyjaźni. Z dnia na dzień coraz bardziej uświadamiam sobie jak silna jest przyjaźń Louisa i Harrego...takie coś zdarza się raz na milion lat. Proszę Cię tylko o jedno nie zabij Louisa, bo inaczej ja będę ryczeć do zgonu...nie wyobrażam sobie (mówię już o rzeczywistości), że jakiegoś członka w 1D mogło by zabraknąć...Kocham Cię i nie wiem co ja bym zrobiła bez twojego bloga...dla mnie to po prostu zajebistość w każdym słowie...jeśli twój blog aż tak potrafi doprowadzić mnie do płaczu to wiedz, że powinni Cię wpisać do księgi Guinessa, bo taka rzecz kiedyś w ogóle by mnie nie wzruszyła, a odkąd czytam to opowiadanie całkowicie się zmieniłam. Koniecznie musimy się kiedyś spotkać <33333333333333333333333333333
OdpowiedzUsuńJeju Natka dziękuje Słońce :) ja teraz nie wiem co mam napisać.. po prostu nie wiem, myślę, że odrobinkę przesadzasz, nie jestem aż taka idealna, a w sieci znajduje się wiele lepszych i godnych uwagi blogów. Jednak dziękuje Ci z całego serca, że tu wchodzisz. I czytasz. Dziękuje. <3333333333333
UsuńUwierz, że nie przesadzam. Emocje jakie są w tym opowiadaniu są po prostu nie do opisania i nie wiem jak trafiłam na tego bloga, ale dziękuję bogu że do tego dopuścił. I tak naprawdę błąd z Eleanor nie jest jakiś bardzo wpływający na opowiadanie, poza tym i tak niewiele osób go dostrzegło. Nie sugeruję też że jesteś idealna,bo Cię nie znam i chyba nie ma na świecie idealnego człowieka ty jesteś po prostu zajebista <33333333333333333333
UsuńNo moja mała pomyłka;c , przyznaje się, ale myślałam o Larry'm i jakoś nie zwróciłam na to uwagi. Dziękuje kochana za te słowa, na prawdę potrafisz podnieść człowieka na duchu. ;);* z calego serduszka dziękuje. <333333333333333333333333333333
Usuńkoooooocham to ♥ czekam na 16 ;) xx
OdpowiedzUsuńdziękuje ♥
Usuńsorki, ale muszę napisać prawdę.
OdpowiedzUsuńw poprzedniej części mówiłaś, że to już koniec z Larrym, a prawie cały ten rozdział był o Hazzie i Louis'ie. Wiem, że masz drugiego bloga o tym słodkim bromance'sie, więc tam pisz o ich wzajemnej adoracji, a to opowiadanie zostaw tylko dla Lilly i Harrego, bo co za duzo to nie zdrowo. Uwielbiam Louis'a, ale musisz zmienić temat, bo to zaczyna być już nudne i smętne.
to jest tylko konstruktywna krytyka, nie musisz tego brać do siebie.
i po drugie, coś Ci się musiało pomieszać, bo już w pierwszym rozdziale pisałaś jak Louis wychodził z Eleanor z samolotu, to jak niby miałby ją teraz poznać?
Dzięki za uwagę, faktycznie co do Eleanor się machnęłam, ale uznajmy to za mały błąd. (dzięki!Zmienię to za chwilę.) W końcu moich prac nikt nie sprawdza, pisze to dla przyjemności, a nie z przymusu. Piszę do dla WAS. Jestem tylko człowiekiem. Co do tego wątku o Larry'm. Pomysł powstania drugiego bloga wyszedł w trakcie, tak pisałam, że to koniec tematu o nich jednak nie potrafiłam tego zakończyć w inny sposób. Musiałam dociągnąć do końca. I jeszcze będę musiała dopisać co nieco, aby móc powrócić do miłości Lily i Harry'ego. Według mnie nie jest nudne, jest o gustach się nie dyskutuje. Ale mimo wszystko dziękuje za dobry komentarz. ;)
OdpowiedzUsuńKompletnie nie wiem co będzie dalej z Larrym ! Czekam na kolejną część !
OdpowiedzUsuńjuż niedługo ;) dzieki :*
UsuńProszę tylko mi nie mów, że uśmiercisz Louisa!
OdpowiedzUsuńJa tego nie przeżyje! Co z Larrym?!
Nie możesz zabić marchewkowego! Ja go tak kocham!
A co z 1D? ;c
płacze..;(
Ale i tak to kocham! <3
Czekam na nn. :*
hahaha ;) <3333 spokojnie *-* dzieki ;*
UsuńJak zawsze cudowny:)
OdpowiedzUsuńdziękuje ;) ;* !
UsuńJak dla mnie rozdział świetny ! Jestem ciekawa co będzie dalej. Co będzie z Louis'em i o co dokładnie chodzi... Dodaj szybko kolejny rozdział bo nie wytrzymam ! Czekam.. :) x
OdpowiedzUsuń@ilewa96
Dziękuje :D chociaż komuś się podoba ;)
Usuńdodam, dodam :D ale dziś pojawi się 2 rozdz. na tamtym blogu :) xx
Taki smutaśny ten rozdziałek, ale cudowny <3 i chyba nie chcesz uśmiercić Louisa, prawda? ;O powiedz, że nie! ;(
OdpowiedzUsuńmówię, że nie :D <3333333333333333
UsuńAle pieknie to napisalas poplakalam sie to takie sliczne dziekuje;* czekam na kolejny rozdzial<3
OdpowiedzUsuńdziekuje <3 :*:*
UsuńJak to przeczytałam to się rozpłakałam
OdpowiedzUsuńPiszesz fantastycznego bloga
Ciekawa jestem o co chodzi z tym "odchodzę". Nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;)
Dziękuje <3333333333333
Usuńzrobiło mi się niedobrze, chyba zaraz zwymiotuję. o matko!
OdpowiedzUsuńniby dlaczego ? xd
Usuń